Madzia, ale pindol z tego gina, łaskę Ci robi, po prostu źle trafiłaś i tyle. Ja jak poszłam na pierwszą wizytę, to od razu powiedziałam, że poproszę o L4, ponieważ pracuję w laboratorium, mam kontakt z materiałem zakaźnym, chemikaliami i nie chcę truć siebie ani dziecka, z resztą mamy nawet ograniczony ustawowo czas pracy do 5h dziennie więc lekarka nawet się nie zająknęła, tylko od razu wypisała. Kiedy zmieniłam lekarza, to on na wstępie się mnie zapytał, czy potrzebuję zwolnienie, nawet nie musiałam tłumaczyć, jaki mam charakter pracy, nic a nic. Ale już np moja koleżanka prosiła o L4 pod koniec ciąży, jest nauczycielką i już przy końcówce naprawdę źle się czuła, to ciul nie chciał jej wypisać, powiedział, że ciąża to nie choroba i ma pracować. Szkoda gadać. A kontroli z ZUSu się nie obawiam, żadna moja kumpela nie była kontrolowana, jakby tak mieli wszystkie we Wrocławiu sprawdzać, to by im pracowników nie starczyło i też nie mam kodu leżącego więc luz, a nawet jakbym miała, to przecież mogę mieszkać np u siostry, a nie tam gdzie jestem zameldowana ;-)