reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Nasze porody Czerwcówkowe

Monika sliczna coreczka!!! Ani gratulacje i zazdroszcze tak szybkiego porodu!!!!
gosiu i pyciu gratulacje od nas :))))

u mnie niestety tak latwo nie bylo i straaaasznie mnie bolalo wiec poprosilam o znieczulenie (tutaj mozna w kazdym momencie chciec) najpierw dali mi gaz - nie pomagalo, potem zastrzyk z czyms przeciwbolowym - tylko mi sie spac zachcialo buuuu, w koncu dali mi znieczulenie zewnatrzoponowe i praaawie dzialalo tzn tylko w jednym miejscu czylam skurcze ale o niebo lepiej niz bez uffff. jak mi dawali znieczulenie to bylo nadal 2cm rozwarcia - mimo ze porod trwal juz kilka godzin nic sie nie posuwalo wiec mialam jeszcze oksytocyne aalaaaa. jak mi dali w koncu to zewnatrzoponowe plus kroplowa to w 2 godziny bylo juz 10cm rozwarcia - luzik juz potem ale problem znow powstal ze nie czulam nic i probowalam przec ale nie czulam miesni i nie wiedzialam czy cos 'dusze' czy nie komedia normalnie. z tego tez powodu etap drugi trwal 2 godz 16 min - od 21.00 do 23.16. juz chcieli wyciagac szczypcami wiec chyba jak Tristan uslyszal szczypce to wyszedl w koncu hehe. tutaj nie nacinaja na szczescie i tylko troche peklam w sumie naskorek pierwszego stopnia zero opuchlizny siedze juz normalnie, raj w porownaniu z nacieciem!!! jak mozecie to chciejcie uniknac!! choc niby przy drugim porodzie latwiej, no nie wiem, ja zaluje ze mnie nacieli przy pierwszym - ale nawet sie nie pytali..... bylam sama na sali porodowej bo misiek byl z Cyrylka ale opieka musze przyznac bez porownania z Polska!!! wszyscy mili pomocni troskliwi a nawet przewrazliwieni nieraz pytaja czy na pewno moga przepraszaja ze boli kurcze az niewiadomo co powiedziec w takiej sytuacji... ale milo wspominam polozne lekarki i pobyt w szpitalu :))) niestety czas mi sie skonczyl na dzis buuuu postaram sie zajrzec niebawem!!!!!!!!!
 
reklama
dzięki asylan za relacje z porodu, kochana jestes ze znalazlas dla nas czas, jak trafi ci się chwilka napisz jak tam Tristan rosnie i czy grzeczny z niego chłopak czy rozruba? :D Buziaki dla waszej rodzinki :*
 
Asylan jak znajdziesz chwilkę, to podziel się zdjęciami :-). Ja to prawie ryczę ze wzruszenia jak widzę takie maluchy ;-).
 
Asylan, to żeś się wycierpiała bidulo. Tylko przerażasz mnie trochę, bo sądząc po Tobie i Monice, która rodziła 20 godzin wychodzi na to, że informacje o błyskawicznym i mało bolesnym drugim porodzie można sobie pod tramwaj położyć.:eek::baffled:
 
Monika i Asylan gratuluje serdecznie! Asylan super ze zdalas relacje tak szybko:) Wklej fotki malego i opisz troszke wiecej jak mozesz.
 
Asylan-dzielna babka z Ciebie, fajnie ze napisalas jak to wszystko wygladalo, trzymaj sie z Tristankiem, buziolki :-)
Monia- Przypuszczam, ze u nas bedzie jakos podobnie-roznice w AU i US nie sa zbyt duze.
 
a oto relacja z mojego porodu ,

w niedziele (13/05) ok 14.00 akurat podczas prasowania ciuszkow dla Julki odeszly mi wody. godzine pozniej juz bylismy w szpitalu. pojechalismy tam juz spakowani ale z nadzieja ze nas wypuszcza (tutaj zazwyczaj tak robia , sprawdzaja czy wszystko ok i kaza przyjechac jak sie ma skurcze co 5 min) ale mnie nie puscili do domu ;(
bo musilili kontrolowac dziecko bo to 36tydz.
wiec juz cala niedziele spedzilam w szpitalu. podlaczali mnie kilkakrotnie do maszyn. mialam juz skurcze (tzn czulam jak mi brzuch twardnieje ale nic mnie nie bolalo) do 48 godz po odejsciu wod powinnam urodzic.gdyby nic sie nie dzialo mieli mi cos dac we wtorek rano. caly poniedzialek tez juz mialam skurcze. pod wieczor ok 21 juz mialam co 5 min ale poznije ustawaly ale dalej nic mnie nie bolalo. :)
az do godz ok 22.00 wtedy zaczelo mnie troszke bolec podczas skurczu. moj Adam niestety musial isc do domu bo odwiedziny tylko do 21.00. ale jak on pojechal do domu to mnie coraz bardziej bolalo :) i najbardziej mnie plecy bolaly
i przed 24.00 juz napisalam do niego zeby przyjezdzal bo chyba sie zaczyna :) i mial mi przywiezc termofor na plecy. wspuscili go bo powiedzial ze przywiozl mi tylko termofor :) ale jak lekarka przyszla do nas to powiedziala zebysmy juz nie napelniali tego bo juz za pozno :) i musielismy sie zbierac i przeniesli mnie na porodowke ok 1.40 i znowu podlaczyli mnie pod maszyny na pol godziny ale bole juz byly mocniejsze i juz nie bylo do smiechu :)
jak lekarka przyszka do nas to juz bylo za pozno na jakies znieczulenia. i wzielam tylko gaz.
no i tak po 2.00 juz sie zaczelo tak na powaznie
przez ten gaz to w glowie mi sie krecilo a w przerwach miedzy skurczami moj Adam dawal mi wode do picia bo strasznie mnie suszylo :)
lekarka ktora przyjmowala porod ciagle powtarzala ze bdb mi idzie i ze juz coraz blizej. jak mi to mowila myslalam ze ja tam kopne i czekalam tylko na to zeby powiedziala ze juz zaraz bedzie po wszystkim
:)
ale jak powiedziala ze widzi glowke i jeszcze kilka razy i bedzie juz po to bylo lepiej.
moj Adam zostal troche podrapany :) i sweter mu troche powyciagalam
aleeee
jak juz bylo ostatnie parcie.....i ,.,.... wyskoczyla Julka (wtorek 2.59)... to juz nic sie nie liczylo
poprostu tego nie da sie opisac.
polozna powiedziala ze porod przebieg ksiazkowo :)
nie bylo latwo ale nie bylo tez tak strasznie . i na szczescie dlugo sie nie meczylismy.

obeszlo sie bez nacinania i zadnych szwow. ja czulam sie bdb po porodzie. w srode wieczorem bylismy juz w domu.
 
witam!!!
Mój porod był szybciutki,wiadomo ze od dawna miałam skurcze jak przestałam zrec leki nasiliły sie ,plamiłam .W czwartek rano razem z kol. połozna pojechałysmy na jej dyzur na porodówce ,było gdzies około 7.00 jak dojechałysmy ,cała procedura troche potrwała była chyba 8 ,zaczeło bolec troszke bardziej , skurcze co trzy minuty,rozw. postepowało błyskawicznie okło 9 dostałam dolargan ,rozw na 7 a potem szybciutko 10 i rodzimy ,byłam w szoku jak kol. powiedziała ze rodzimy bolało parete i skurcze z brzucha ,ale malutka wyskoczyła błyskawicznie -cala i zdrowa .Jest sliczna ,w szpitalu 2doby opieka b. dobra ,tylko w domku smutno i ciezko mi bez meza
 
Gosiunia, trzymaj się. Mąż na pewno też tęskni i chciałby już wziąć w ramiona córeczkę, ale szybko Wam zleci rozłąka - zwłaszcza Tobie, bo masz już przy sobie swój SKARB.
 
reklama
Do góry