Ale wczoraj też wkurzyłam sie i popłakałam w gabinecie...
Mój lekarz powiedział mi, że wystawi mi zwolnienie do 3 tygodni przed terminem porodu. Potem mam symulować przeziebienie u lekarza ogólnego lub wziąć zaległy urlop. DLACZEGO???
Czemu nie chce wystawić zwolnienia aż do porodu? Wydaje mi sie, że może wystawić np. do dwóch tygodni po terminie porodu. Jak urodze wcześniej, to i tak zacznie mi sie macierzyński od dnia porodu. Chodze do lekarza prywatnie, płace 100 zł za wizyte i takie nieuzasadnione numery???
A popłakałam sie, bo stwierdził, że raczej nie mam co liczyć na znieczulenie przy porodzie. W gdańskich szpitalach brakuje anestozjologów. Są oni na bloku operacyjnym i na OIOMie (tak to sie pisze?) i na rodzące nie mają czasu... Tyle sie teraz mówi o leczeniu bólu. Głupiego zeba nie zaplombują mi bez znieczulenia, a poród musi boleć? Bede miala prawie 35 lat i myśle, że pierwszy poród naturalny w tym wieku pewnie nie bedzie łatwy, a teraz tak sie ogranicza cesarki... STRASZNIE BOJĘ SIĘ BÓLU I DŁUGIEGO PORODU...