Witajcie
my dzis tez od rana nad woda, wrócilismy o 19:-) nigdy nie jeździmy w weekend bo pełno ludzi ale dzis był taki skwar ze tylko nad woda sie da wysiedziec wiec sie skusilismy... i to był błąd. Bylismy nad jeziorem, wszedzie tłumy, znaleśc kawałek wolnego miejsca na trawie graniczyło z cudem, a co dopiero pod drzewem. Na szczescie mielismy pól namiocik dla Nadii. Z jedzeniem czy piciem ten sam problem, wszedzie kolejki a jak w koncu przyszła P. kolej to sie okazało ze prawie nic nie ma z lodami to samo, skonczyły sie przed nami normalnie jakis pech a do wc stałam bite pól godziny Niech to szlag trafi, wiecej sie nie skusze na taki wypad w weekend. nie nie nie
Po powrocie Nadia od razu padła tak była zmeczona, kapanie i jedzenie na spiocha było a ja teraz siedze i popijam martini i wypatruje burzy, niech w koncu przyjdzie bo kolejnego tak upalnego dnia chyba nie przezyje;-)
my dzis tez od rana nad woda, wrócilismy o 19:-) nigdy nie jeździmy w weekend bo pełno ludzi ale dzis był taki skwar ze tylko nad woda sie da wysiedziec wiec sie skusilismy... i to był błąd. Bylismy nad jeziorem, wszedzie tłumy, znaleśc kawałek wolnego miejsca na trawie graniczyło z cudem, a co dopiero pod drzewem. Na szczescie mielismy pól namiocik dla Nadii. Z jedzeniem czy piciem ten sam problem, wszedzie kolejki a jak w koncu przyszła P. kolej to sie okazało ze prawie nic nie ma z lodami to samo, skonczyły sie przed nami normalnie jakis pech a do wc stałam bite pól godziny Niech to szlag trafi, wiecej sie nie skusze na taki wypad w weekend. nie nie nie
Po powrocie Nadia od razu padła tak była zmeczona, kapanie i jedzenie na spiocha było a ja teraz siedze i popijam martini i wypatruje burzy, niech w koncu przyjdzie bo kolejnego tak upalnego dnia chyba nie przezyje;-)