albo upal albo wakacje... w każdym razie coś na pewno odciąga was od komputerów

ja w biegu. Adama ciagle nie ma, przez tą temperaturę cały czas awarie więc do domu nawet nie wraca. już nie pamiętam kiedy spaliśmy w jednym pokoju....:-( załatwiłam w kościele chrzciny - już ostatecznie, będa po mszy bo to nie jest chrzcielna niedziela, ale proboszcz się zgodził... teść mnie trochę zdenerwował bo najpierw zadzwonił i pyta czy my utrzymujemy kontakt z parafią... QUE PASSA????? okazało się, że dopytuje się, czy datki na kościól comiesięcze płacimy... mieszkamy w innym miejcsu niz mała będzie chrzczona. to moja rodzinna parafia, tam miałam komunie slub a teraz chcę ochrzcić dziecko. malutki kościułek na osiedlu... więc od razu mówię, że nie utrzymuję kontaktu z parafią... ale coś mi się wydaje, że rodzice m bedą chcieli taki kontakt na nas wymóc - teściowa z tych radiomaryjnych... teśc może nie, ale ogólnie wierzący ludzie. ojciec pojechał sam gadać z proboszczem (jacys zanjomi są) bo ja pojechałam z małą do pediatry i okazało się, że już załatwił i zapłcił... mąż się wścieknie!!!! zapłacił 200 zł chociaż chrzest "kosztuje" 70. muszę mu kasę oddać bo m mnie wyklnie... taki dumny z nieo facet. za ślub też nie pozwolił rodzicom ani pół grosza dołożyć chociaż mama dołożyła nam "swoich" gości. wydaje mi się, że dla niego to było ważne, żeby slub był z naszych pieniędzy, że sami sobie dajemy radę - (m jako młody chłopak w zasadzie uciekl z domu do mnie - miał 17 lat). wszyscy mówili, że nie damy sobie rady... Ojciec (jego) nam pomagał na poczatku ale mój m jest bardzo zaradny i żyje nam się nieźle. i grosza już od lat od rodziców nie bierzemy, taczej sami czasem pomagamy

a ludzie mówili, matury nie zdają, ona "zaciąży"!!!! a my spokojnie, maturka zdana, mgry w kieszeni potem slub i dziecko. także wszystko według planu. na slub nie wzieliśmy ani grosza, nie wzieliśmy tez kredytu,a rok później m kupił mi samochód - tak spontaniczne

teraz wydaje mi się, że to dla niego powód do dumy, że sobie radzi. teraz za chrzciny też nie pozwoli sobie dołozyć...
a na listę gości wskoczyło mi 36 osób... normalnie jak małe wesele... nie policzyłam przyjaciół i znajomych - kurcze nie zapraszam, w końcu to rodzinna uroczystość.
acha - kąpiałam się dzisiaj z małą pod prysznicem. wybieram się z nią na basen więc musiaam sprawdzić jak to zniesie. było ok. co prawda myślałam, że się umyję przy okazji bo upał był dzisiaj straszny ale nie dałam rady - ale chociaż się oopłukałam kąpiel i tak musiałam potem powtórzyć

mała była zaciekawiona - ale i tak szybko usnęła po, a myślałam że prysznic ją rozbudzi
w domku mam jako taki porządek - ale tylko dlatego, że m nie ma;-) prasowanie robie na raty, uzupełniłam pamiętnik dla Zuzki, i ide spać.. jeszcze porządek w zdjęciach muszę zrobić ale to już nie dziś.
