reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Marzec 2009

I poki co biegam po domu w szpilkach,kiecce mini i kusej bluzce wygladajac jak tania panienka lekkich obyczajow

:-D:-D:-D:-D:-D Uśmiałam się nieźle!

Maniulka - wyobrażam sobie, że cała przeprowadzka musi być niełatwa, bo to duży zwrot w Twoim życiu - ale, tak jak sama piszesz, najważniejsze, że będziecie wszyscy razem!

MR - u nas taki upał, że nie wyobrażam sobie jakiejś większej harówki w domu - tylko mam siłę utrzymywać jako taki ład.

A ja znów o jeździe Wam napiszę (pewnie macie już dość, ale tym żyję ostatnio oprócz codziennych spraw). Otóż zaliczyłam dziś prawdziwy kryzys. Mój instruktor zapowiadał, że pod koniec przepisowej 30-stki godzin niemal każdy kursant przechodzi taki kryzys, gdy jeździ dużo poniżej swoich możliwości i robi b. głupie błędy - miałam nadzieję, że mnie to nie będzie dotyczyć, ale niestety dziś ewidentnie przyszło to na mnie. Jeździłam kiepsko, zapominałam o najprostszych rzeczach typu kierunkowskazy, niemal wjechałam pod prąd na ruchliwym skrzyżowaniu, nie zauważałam znaków, itd.:baffled::baffled::baffled::baffled: Instruktor twierdzi, żeby się nie martwić, bo po kryzysie bywa tylko lepiej no i mam jeszcze 14 godzin na doskonalenie jazdy, ale ja miałam skwaszony nastrój, bo dołuje mnie zawsze, gdy nie widzę u siebie postępów w tym, na czym mi zależy. W dodatku jutro mój instruktor chce mi zrobić egzamin wewnętrzny, żebym wiedziała co mi już dobrze wychodzi a nad czym trzeba popracować, a ja po dzisiejszym dniu czuję się niepewnie.

W domu oczywiście smęciłam Krzyśkowi całe popołudnie o tym - wspierał mnie jak mógł i teraz mam już lepszy nastrój. Postanowiłam jutro dać z siebie wszystko i być max skoncentrowana. :tak:

Dziś u nas był upał niemożliwy, największy tego lata, Natalia była trochę marudna i mniej zjadła, ale już śpi - w samym bodziaku, rozkopana, przy otwartym oknie.
 
reklama
Maniulka- będzie dobrze, ja nigdy się nie przeprowadzałam- no poza taką z domu do męża;-), ale pewnie w takiej sytuacji, też bym miała stresa. Powodzenia życzę!
Sara- jak Cię m w tej kiecuni zobaczy, to może dziś Ty zaliczysz wspólną kąpiel:tak:
Miotlica- instruktor wie co mówi, ja też tak miałam i pewnie każda z nas, która przez to przechodziła- jeszcze troszkę i będziesz śmigać po ulicach:-)\

Urodzinki Krzysia udane- z prezentu baardzo zadowlony, wieczorkiem będzie druga część ;-)
A my już spakowani- o 8 rano wyjaz na Głębokie!!! Nie mogę się doczekać a zarazem się martwię, bo jeszcze nie zostawiałam Malutkiej na noc samej ( a nie będzie nas 2 nocki). Wiem, że będzie dobrze, bo przyjeżdża moja mama, na miejscu jest mama Krzyśka, która z nią jest na codzien, ale wiecie jak to jest.... Mam nadzieję, że będzie pogoda, bo my pod namiot jedziemy.
Takze macie ze mną spokój do niedzieli wieczorem;-)
Buziaczki!
 
Witam wieczorkiem,
własnie skończyłam prasowanie ubranek Dominika, padnięta jestem jak nie wiem co, ale to chyba przez tą pogodę: z 5 razy się dzisiaj zmieniała, raz deszcz, raz słońce, to znowu burza itp.

Sara ale fajnie, że sobie takie zakupy zrobiłaś, a przy okazji coś dla męża będzie:-D
Miotlica będzie dobrze. Może przez ten upał gorzej się jeździło. Jutro będzie lepiej. Nic się nie martw.
Maniulka ja też przeszłam preprowadzkę z Polski do Niemiec i nie żałuję, więc i u Ciebie będzie dobrze. :tak:;-)Najważniejsze, że będziesz razem z mężem i dziećmi:tak::tak::tak:
Nik-a w udanego weekendu;-):tak:
 
albo upal albo wakacje... w każdym razie coś na pewno odciąga was od komputerów:-p ja w biegu. Adama ciagle nie ma, przez tą temperaturę cały czas awarie więc do domu nawet nie wraca. już nie pamiętam kiedy spaliśmy w jednym pokoju....:-( załatwiłam w kościele chrzciny - już ostatecznie, będa po mszy bo to nie jest chrzcielna niedziela, ale proboszcz się zgodził... teść mnie trochę zdenerwował bo najpierw zadzwonił i pyta czy my utrzymujemy kontakt z parafią... QUE PASSA????? okazało się, że dopytuje się, czy datki na kościól comiesięcze płacimy... mieszkamy w innym miejcsu niz mała będzie chrzczona. to moja rodzinna parafia, tam miałam komunie slub a teraz chcę ochrzcić dziecko. malutki kościułek na osiedlu... więc od razu mówię, że nie utrzymuję kontaktu z parafią... ale coś mi się wydaje, że rodzice m bedą chcieli taki kontakt na nas wymóc - teściowa z tych radiomaryjnych... teśc może nie, ale ogólnie wierzący ludzie. ojciec pojechał sam gadać z proboszczem (jacys zanjomi są) bo ja pojechałam z małą do pediatry i okazało się, że już załatwił i zapłcił... mąż się wścieknie!!!! zapłacił 200 zł chociaż chrzest "kosztuje" 70. muszę mu kasę oddać bo m mnie wyklnie... taki dumny z nieo facet. za ślub też nie pozwolił rodzicom ani pół grosza dołożyć chociaż mama dołożyła nam "swoich" gości. wydaje mi się, że dla niego to było ważne, żeby slub był z naszych pieniędzy, że sami sobie dajemy radę - (m jako młody chłopak w zasadzie uciekl z domu do mnie - miał 17 lat). wszyscy mówili, że nie damy sobie rady... Ojciec (jego) nam pomagał na poczatku ale mój m jest bardzo zaradny i żyje nam się nieźle. i grosza już od lat od rodziców nie bierzemy, taczej sami czasem pomagamy:tak: a ludzie mówili, matury nie zdają, ona "zaciąży"!!!! a my spokojnie, maturka zdana, mgry w kieszeni potem slub i dziecko. także wszystko według planu. na slub nie wzieliśmy ani grosza, nie wzieliśmy tez kredytu,a rok później m kupił mi samochód - tak spontaniczne:-D teraz wydaje mi się, że to dla niego powód do dumy, że sobie radzi. teraz za chrzciny też nie pozwoli sobie dołozyć...

a na listę gości wskoczyło mi 36 osób... normalnie jak małe wesele... nie policzyłam przyjaciół i znajomych - kurcze nie zapraszam, w końcu to rodzinna uroczystość.

acha - kąpiałam się dzisiaj z małą pod prysznicem. wybieram się z nią na basen więc musiaam sprawdzić jak to zniesie. było ok. co prawda myślałam, że się umyję przy okazji bo upał był dzisiaj straszny ale nie dałam rady - ale chociaż się oopłukałam kąpiel i tak musiałam potem powtórzyć:-D mała była zaciekawiona - ale i tak szybko usnęła po, a myślałam że prysznic ją rozbudzi

w domku mam jako taki porządek - ale tylko dlatego, że m nie ma;-) prasowanie robie na raty, uzupełniłam pamiętnik dla Zuzki, i ide spać.. jeszcze porządek w zdjęciach muszę zrobić ale to już nie dziś.:tak:
 
Justyna - ciekawa historia Waszego związku - choć ja i Krzysiek też jesteśmy parą odkąd skończyliśmy 18 lat, to jednak uważam, że to rzadkość, żeby związki, rozpoczęte tak wcześnie, przetrwały. Nie pamiętam ile masz lat, ja i mąż mamy po 28przez te 10 lat zmieniliśmy się oboje, dojrzeliśmy, inaczej patrzymy na świat - z tym, że udało nam się te zmiany przeżyć razem.

Tak, że gratuluję Wam!:-D

Ok, dopijam kawkę i ubieram się, bo siedzę przy kompie po prysznicu z ręcznikiem na głowie - uzależnienie, jak nic:-D:-D:-D O 9 jeżdżę.
 
Miotlica podobnie jak Wy Ja i mój M. jesteśmy razem odkąd skonczyliśmy 17 lat czyli już ponad 8 lat. Wiele par które zaczynały podobnie jak my juz dawno się rozleciało, mówię o związkach wśród naszych znajomych. My przetrwaliśmy:tak:
Rac jest lepiej , raz gorzej....ale Kocham go bardzo mocno!
 
Miotlica - ja mam 25 mąż 24, także też długo jesteśmy parą. Zamieszkaliśmy razem po pół roku spotykania się i dobze... pewnie gdyby nie to juz dawno bysmy się rozstali bo jak sie nie ma wspólnych spraw to łatwiej trzasnąć drzwiami. i nie myslę tu o pieniądzach...łatwo nie było ale nie daliśmy się. ale trudno się dziwić że teściowa zaczęła mnie akceptować dopiero jak się dowiedziała o slubie:sorry: ale mój m w ogóle ma złe stosunki z mamą... jak się wyprowadził to nie widzieli się dwa lata!!!!!!!!!! dla mnie kosmos. ale to na inny wątek... tyklko ciągle brak mi czasu żeby wam to opisać:laugh2:
 
reklama
Dziewczyny podziwiam Wasze związki, mój pierwszy niestety nie przetrwał. Ale myślę sobie że nie ma tego złego, teraz jest mi dobrze, tylko czasami M mnie wkurza :-D
Popijam kawusię, Ada zjadła pół słoiczka jabuszek, świeci słoneczki i jest git. Czekają mnie dziś zakupy na chrzciny, a jutro zabiieram sie za jakies sałatki i inne duperele :-D
Teść w dalszym ciągu nie odbierta i nie odpisuje na sms - ale się zaciął:crazy:
 
Do góry