Nadrobilam
maz w tym tygodniu ma zmiane nocna wiec caly dzien okupuje kompa a dzis to wogole czasu na kompa nie mielismy oboje.
Dzien (dziecka note bene) wygladal tak,ze rano maz mial stłuczkę
na szczescie nic mu sie nie stalo,bo chyba bym wlosy z glowy rwala!Oczywiscie koszt naprawy maski,reflektorow itp.wykroczy poza 2 tys (jutro ma by rzeczoznawca i wycenic straty) co jest fatalna sprawa w naszej niezaciekawej sytuacji finansowej.Ogolnie finanse to nie jest moj ulubiony temat.Juz pisalam kiedys ze kasy mielismy duzo(np.po weselu),potem sie skonczyla a maz stracil prace i musial podjac prace ponizej swoich kwalifikacji.Ogolnie "wizualnie" dobrze zyjemy,mamy ladne nowo wyremontowane mieszkanie,w sumie wszystko co chcemy ale to sa pozostalosci z "tamtych,dawnych" czasow.Teraz juz nie jest kolorowo i wnerwia mnie jak cos bakne ze ciezko u nas z kasa a malo kto mi wierzy!Nawet niektore moje kolezanki patrza na mnie dziwnie co ja niby wymyslam,i to mnie wnerwia.Juz ja najlepiej wiem co mam na koncie i w portfelu.
No w kazdym razie maz zawsze powtarza gdy docodzimy do wniopsku ze z kasa krucho,ze wszystko da sie wyprostowac,ze damy sobie rade, byleby razem.Doslownie dzis mi to mowil nawet jak smutna siedzialam z powodu 2 tys w plecy(ktore to pieniadze co miesiac odkladam na czas urlopu wychowawzego).
Potem humor mi sie poprawil,mielismy pojsc z mala na spacer a tu zaczal padac deszcz.Potem maz dal malej skarpetki z dedykacja ze dla coreczki od tatusia na dzien dziecka a ja wychodzilam ze zlosci z siebie bo paczka z allegro z ciuszkami dla julitki miala dojsc najpozniej na dzis a nie dotarla jeszze!wrrr
potem uznalismy z mezem ze musimy sie rozluznic z tych emocji calego dnia i chcielismy sie poprzytulac,ale mala nam to uniemozliwiala.Co tylko zaczynalsimy to sie drzec zaczynala.W koncu zielismy ja do siebie na lozko,i nam sie przygladala
Maz zrobil mi masaz rozluzniajacy,potem seksik (mam nadzieje ze nie bede w ciazy bo...) i w sumie dopiero teraz mialam czas do was zajrzec.Ale to byl dzien!