Myśmy wczoraj byli na Komunii u brata mojego męża. Pojechaliśmy tam już w sobotę więc spędziliśmy tam jedną noc. Ehh jestem tak zmęczona po tym wyjeździe że lepiej nie mówić, dzisiaj w nocy moja mama zajęła się małą bo ja bym chyba jej w nocy nie usłyszała (zresztą mała spała od 23 do 5 non stop
też była zmęczona). Pokłóciłam tam się tak z mężem że brak słów, w ogóle nie udany wyjazd
. Najpierw wszyscy ją oglądali chcieli na ręce (m ma 10 rodzeństwa więc można to sobie wyobrazić) jak już zasnęła w łóżeczku (przygotowali jej po najmłodszym synku) to wróciła siostra z pracy i ja obudziła jakby na siłę
mała chwile była u niej na rękach a potem się tak rozpłakała jak nigdy
wziełam ją na ręce nosiłam bujałam ale to i tak mało dawało, jak już do wszystkich doszło że małej się nie da zabardzo uspokoić to z 7 osób w pokoju została tylko najnłodsza siostra
normalnie super dziecko płacze to uciec. Wziełam ją do okna i po chwili się trochę uspokoiła, ale już tego dnia nie spała najwyżej miała krótkie drzemki
. Ja się nią ciagle zajmowałam, m najpierw robił coś przy samochodzie a potem pił piwo z braćmi
normalnie zapomniał że ma dziecko, bo przyszedł do niej może na 2 minuty
potem przyszli do niej i siedzieli do 2, jak poszli m od razu zasnął a ja nie spałam do 4
. A o 5 i tak mała wstała. I do tego jeszcze mieli tam tak napalone że mała ma potówki na policzkach
. Następnego dnia to w ogóle się z mężem pokłóciłam, najpierw o jakąś głupotę, że nie poszłam do góry podpisać prezentu dla jego brata, potem poszłam do niego zapytać się gdzie jest aparat a on że w samochodzie a ja czy mógłby przynieść (sam go tam zaniósł) a on że nie jest moim służącym normalnie się wkur....
. Potem po jakiś 2 godzinach tak się pokłóciliśmy że lepiej nie mówić, ja się rozpłakałam chyba bardziej z zmęczenia i z tej bezradności że mała tam tyle płakała niz z złości na niego. Potem mała jeszcze chwile spała a później znowu mega płacz :-(Roberta babcia ją wzieła do góry i jej zasnęła he he śpiewała jej "Maryjo królowo polski"
;-) ale zawsze coś. To jest chyba jedna z nielicznych normalnych osób które były na przyjeciu, potem przy niej siedziała jakieś 2 godziny :-). A dziadkowie Patrycji prawie nic przy niej nie byli, a niby tak się cieszą eh brak słów. W droge powrotna prowadziłam ja, bo lubie jeździć i ufam sobie za kierownicą, he he jechałam do 80 km/h a w wiekszości chyba 60
a tak to dosyc szybko jeżdze, normalnie z swoim skarbikiem jeżdzić to przezycie ;-). Mała w domu jak zobaczyła mojego tatę to się tak uśmiechnęła
chyba tęskniła i już chociaż wiem że rozpoznaje bliskie osoby z otoczenia ;-)potem ją przytulił i od razu momentalnie zasnęła, zjadła jakby przez sen, no i spała do 5:-), a teraz nadal śpi a tak to normalnie zawsze miała pobudkę o 6 góra 7.