no a ja weszłam w spodnie sprzed ciąży. nareszcie... bo te ciążowe musiałam już trzymać żeby mi z tyłka nie spadły. co prawda niektóre jeansy to zapinam na wdechu i szybko wieczorem zmieniam na piżamę bo strasznie sa ciasne ae ciązowychjuz nie chce wkładac a inych nie mam. powiem wam, że naprawde z wielką przyjemnościa wyprałam wyprasowałam i schowałam ciążówki do szafy...
w przyszłym tygodniu czeka nas wesele mojej mamy i ciekawa jestem w co sę wbiję (nic nowego nie wchodzi w grę - brak kasy ). następnego dnia jedziemy na komunię na śląsk - z Zu. Ciekawe jak to będzie. troche się boje tej podrózy w jedną i drugą stronę ale pojechac musimy. szkoda, że te imprezy będa dzień po dniu bo dla małej bedzie to pewnie nie lada przeżycie...:-( muszę cos pokombonować bo chce ładnie wyglądać. może to męża skusi na małe co nieco...
bo jak narazie cioagle nic. ale teraz zowu wraca taki zmęczony, że zasypia zanim uśpi,ę Zuzkę... ja też jestem zmęczona więc nawet go nie budzę. widać nasz czas jeszcze nie nadszedł...;-) jestem cierpliwa.
ćwiczenia też przychodzą mi cięzko - łatwo sobie odpuszczam. jak ide na daleki spacer to nie ćwiczę w domu. ale wiem, że brzuszki powinnam robić
jak chciałam sie podnieśc do brzuszka pierwszy raz to się zdziwiłam, że moje mięśnie po cc w ogóle nie pracują... teraz zrobię kilkadziesiąt powtórzeń ale mięśnie i tak nie pracują. nożyc na przykład nie zrobię...
a z wychowawczym to nie wiem. u mnie w robocie jest polityka prorodzinna i jestemprzekonana, że nie byłoby problemu. myślę nawet, że oni oczekują ode mnie, że na wychowawczy pójdę. ja sama zarzekałam się, że po macierzyńskim wracam - ale trudno mi się było dziwić, siedziałam w domu od sierpnia a mam fajną robotę i tęskniłam za nią. teraz jak Zu jest na świecie to jakoś nie wiem. moja mama by się nią zajęła ale jak sobie pomyślę, że wszelkie siadania, chodzienia i inne pierwsze razy ona zobaczy pierwsza a nie ja to mnie szlag trafia
i przyznam się szczerze, że boję się, że młoda będzie miała lepszy kontakt z babcią niż ze mną. i chciałabym pójść na wychowawczy do końca roku. boję się tylko, że mąż będzie oponował. ciągle powtarza, że jak najszybciej powinnam wracać bo roboty trzeba pilnować- i w sumie ma rację bo w moim zawodzie kogo nie ma ten nie istnieje (pracuje w mediach) i boje się, że wypadnę z obiegu.z drugiej strony moje dziecko jest przeciez wazniejsze... nie wiem czy uda mi się przekonac męża...
jak pojedziemy do sosnowca to postaram się z nim pogadać w samochodzie. zawsze najlepiej ida nam gadki w aucie