hej hej! dziewczyny ledwo żyję.. tak mnie te święta zmęczyły
;-)
przepraszam, ze nawet życzeń wam nie złożyłam, ale w piątek rano podjęliśmy decyzję, ze jak J wróci z pracy to pojedziemy do rodziców.. niestety taki wyjazd to spore logistyczne przedsięwzięcie.. i zabrakło czasu, zeby tu zajrzeć
ogromne gratulacje dla rozdwojonych! i witamy na świecie nowe marcowe dzieciaczki:-) Milla (martwiłyśmy sie o was:-)), Kindzia (31 godzin?!), Ewa (wielkie to twoje małe szczęście:-))
a co u
Niekat?
u moich rodziców było spore zamieszanie i dzieciaczki mi sie trochę rozregulowały - Marysia chodziła z rąk do rąk, a Bartek masakrycznie marudził.. trzeba ich będzie ustawić do pionu:-) pogoda dopisała i na święcenie jajek poszliśmy w czwórkę.. tyle, ze synio ma alergię na kościół - pięknie doniósł koszyczek.. tyle, że tylko do dzrwi kościoła, a potem w ryk
ja wieczorkiem w piątek i sobotę poszłam na czuwanie - zarwałam nockę, ale dobrze mi to zrobiło.. miło było - ale już po...:-(
a i jeszcze napisze, ze w czwartek zainicjowaliśmy pierwsze poporodowe zblizenie:-) jak na pierwszy raz było całkiem miło.. choć jest nad czym pracować
mazdaga ja niestety też mam poczucie, ze odsuwam sie od Bartka.. ale tego się chyba nie da uniknąć - w końcu do tej pory miałam czas tylko dla niego, a teraz musze go dzielić, choć staramy się jak najwięcej czasu spędzać wspólnie.. tyle, ze Bartek zaakceptował, ze ja obsługuję Marysię i sam mnie do niej wysyła (jak np. zapłacze), a ze swoimi potrzebami leci do taty.. zdrówka dla dziewczynek!!
dobrej nocy życzę - idę odsypiać, póki dzieciarnia na to pozwoli..