i jeszcze napisze co u mnie...
byłam w czwartek pierwszy raz na Szkole Rodzenia.. położna jest świetna.. choć za wiele nowości się nie dowiedziałam - standardowo: podział okiresów w ciąży, odżywianie, waga i tyle.. ale druga godzina to ćwiczenia - oj i to mi się zdecydowanie przyda.. oddechy i rozciąganie mięśni...
niestety byłam jedyną "samotną matką":-
-( i pewnie tak będzie, bo mój luby musi w tym czasie być w pracy... no i generalnie troszkę mi sie z tego powodu zrobiło smutno.. panowie zakładali paniom buty, a położna cały czas podkreślała jak się mają o nie troszczyć.. a u nas niestety nie ma na to czasu... mijamy się i tyle.. no i mamy już jedno szczęście, które absorbuje sporo czasu...
a dzisiaj byłam na mszy św. dla kobiet ciężarnych w Leśniowie.. Leśniów to sanktuarium rodzinnych błogosławieństw i w każdą niedzielę jest msza tematyczna z błogosławieństwem: I dla małżeństw, II dla dzieci, III dla rodzin, a IV dla przyszłych matek.. te msze są zupełnie inne i bardzo podkreślają jak ważna jest miłość między mężem i żoną (np. znak pokoju małżonkowie przekazują sobie pocałunkiem i do komuni idą za ręce, a w I niedzielę można odnowić przysięgę)... w każdym razie ja zawsze czekam na kazanie dla ciężarnych, bo przeor zawsze niesamowicie mówi o cudzie macierzyństwa i to nie tylko w wymiarze religijnym, ale czysto ludzkim.. i wiecie co myślę, że każda przyszła mama powinna tego wysłuchać, bo wtedy naprawdę zastanowiłaby się przed sięgnieciem po alkohol czy papierosy.. (tak na marginesie
iza&marcin powinnaś tam wysłać swojego teścia to by mu w pięty poszło)... no ale znów zrobiło mi się smutno, bo mój mężuś nie mógł tego usłyszeć, bo latał za naszym synkiem..
te dwa wydarzenia jakoś tak mnie zmusiły do myślenia.. szkoda, ze nie mam teraz sił i czasu na przeżywanie tej ciąży... no cóż.. jak już pisałyśmy,., drugą ciążę przeżywa się inaczej..
ale mi się zebrało na refleksje.. nie miejcie mi tego za złe.. gdzies musiałam sie wygadać..