ninjacorps
Marcóweczka 2008
Iza - ani trochę Ci się nie dziwię, że Ci tak przykro... :-( Ale z drugiej strony - chyba ta laska mówiąc Ci taką wymówkę, tak naprawdę miała rację Jak posiadasz predyspozycje, żeby pracować w czymś innym to szukaj a na pewno znajdziesz w końcu coś fajnego! Zobaczysz!
Powiem Ci tak: ja wychodzę z założenia, że coraz młodsza to nie będę, więc nie mogę sobie pozwolić na pracę, która nie będzie mnie rozwijała, tzn. nie będzie podnosić moich kwalifikacji. Zobacz - pracując w kawiarni, za 2 lata byś robiła to samo a pracując np. w jakiejkolwiek firmie w dziale marketingu (do takich firm radzę Ci startować - naprawdę często doświadczenie nie jest wymagane a tylko prawdziwa chęć do pracy i nauki) powoli poznajesz branżę, stajesz się specjalistą i awansujesz, przechodzisz do działu specjalistów technicznych itp. Po kilku latach zmieniasz pracę i nie startujesz od zera, tylko jesteś już cenionym fachowcem.
Jak dla mnie praca w kawiarni byłaby dobra: a. dla młodych lasek zaczynających pracę, b. jako praca tymczasowa, c. jako praca w rodzinnym interesie - bo masz gwarancję, że nikt Ci nie podziękuje za współpracę tylko dlatego, że skończyłaś 40 lat a woleliby 20-latkę...
Jeżeli jesteście w stanie jeszcze wyrobić finansowo przez jakiś czas, to szukaj pracy, w jakiej chciałabyś zostać na dłużej. Jak masz taka możliwość to naprawdę nie warto się rozmieniać na drobne..
Głowa do góry! Jesteś mądrą, śliczną, zgrabną laską z dobrym angielskim to przyjmą Cię i bez doświaczenia!
ps - ja szukałam czegoś konkretnego od listopada - trochę się zeszło jak widać - ale było warto.
Kra - ja nie piszę żadnych info o dzieciach. A tak w ogóle to gdzie miałoby ono widnieć?
Natomiast na każdej rozmowie przyznawałam, że owszem mam syna i to w wieku wymagającym dużej opieki. Jak sie krzywo patrzyli to znaczy, że dobrze by mi w takiej firmie nie było i przy każdym choróbsku Tymona byłby dodatkowy stres a mój wygląd wskazujący na fatalnie spędzoną noc byłby źle odbierany przez przełożonych.
W dupie miałam takie firmy.
Chce być dobrym, uczciwym pracownikiem i tego oczekuję od pracodawcy (tak zresztą powiedziałam mojemu obecnemu szefostwu na rozmowie kwalifikacyjnej).
Totalnie nic nie ściemniałam na rozmowie a mało tego, raczej stanowczo mówiłam jakie jest moje zdanie (ale to raczej nie z "wyszczekania" tylko z tego, że miałam dosyć bawienia się w gierki). Trafiłam na ludzi zwyczajnie ZDROWO MYŚLĄCYCH.
Dziewczyny - kompletnie nie wiem jak te z was, które mają 2 dzieci i pracują - jak Wy to robicie??? - ja jestem zdechnięta, że płakać mi się chce... Może to wiosenne przesilenie..
Na razie pałęta mi się od kilku dni myśl, żeby samej gdzieś pojechać na 2 dni...
Może do chrzestnej Tymona nad morze, mojej kumpeli z poprzedniej pracy, koleżanki-szklanki ;-)
Powiem Ci tak: ja wychodzę z założenia, że coraz młodsza to nie będę, więc nie mogę sobie pozwolić na pracę, która nie będzie mnie rozwijała, tzn. nie będzie podnosić moich kwalifikacji. Zobacz - pracując w kawiarni, za 2 lata byś robiła to samo a pracując np. w jakiejkolwiek firmie w dziale marketingu (do takich firm radzę Ci startować - naprawdę często doświadczenie nie jest wymagane a tylko prawdziwa chęć do pracy i nauki) powoli poznajesz branżę, stajesz się specjalistą i awansujesz, przechodzisz do działu specjalistów technicznych itp. Po kilku latach zmieniasz pracę i nie startujesz od zera, tylko jesteś już cenionym fachowcem.
Jak dla mnie praca w kawiarni byłaby dobra: a. dla młodych lasek zaczynających pracę, b. jako praca tymczasowa, c. jako praca w rodzinnym interesie - bo masz gwarancję, że nikt Ci nie podziękuje za współpracę tylko dlatego, że skończyłaś 40 lat a woleliby 20-latkę...
Jeżeli jesteście w stanie jeszcze wyrobić finansowo przez jakiś czas, to szukaj pracy, w jakiej chciałabyś zostać na dłużej. Jak masz taka możliwość to naprawdę nie warto się rozmieniać na drobne..
Głowa do góry! Jesteś mądrą, śliczną, zgrabną laską z dobrym angielskim to przyjmą Cię i bez doświaczenia!
ps - ja szukałam czegoś konkretnego od listopada - trochę się zeszło jak widać - ale było warto.
Kra - ja nie piszę żadnych info o dzieciach. A tak w ogóle to gdzie miałoby ono widnieć?
Natomiast na każdej rozmowie przyznawałam, że owszem mam syna i to w wieku wymagającym dużej opieki. Jak sie krzywo patrzyli to znaczy, że dobrze by mi w takiej firmie nie było i przy każdym choróbsku Tymona byłby dodatkowy stres a mój wygląd wskazujący na fatalnie spędzoną noc byłby źle odbierany przez przełożonych.
W dupie miałam takie firmy.
Chce być dobrym, uczciwym pracownikiem i tego oczekuję od pracodawcy (tak zresztą powiedziałam mojemu obecnemu szefostwu na rozmowie kwalifikacyjnej).
Totalnie nic nie ściemniałam na rozmowie a mało tego, raczej stanowczo mówiłam jakie jest moje zdanie (ale to raczej nie z "wyszczekania" tylko z tego, że miałam dosyć bawienia się w gierki). Trafiłam na ludzi zwyczajnie ZDROWO MYŚLĄCYCH.
Dziewczyny - kompletnie nie wiem jak te z was, które mają 2 dzieci i pracują - jak Wy to robicie??? - ja jestem zdechnięta, że płakać mi się chce... Może to wiosenne przesilenie..
Na razie pałęta mi się od kilku dni myśl, żeby samej gdzieś pojechać na 2 dni...
Może do chrzestnej Tymona nad morze, mojej kumpeli z poprzedniej pracy, koleżanki-szklanki ;-)