Hm, ogólnie się z Tobą zgadzam, że to jak wyglądamy ma przełożenie na to jak się czujemy
. Czy ma przełożenie na to, czy jesteśmy zdrowi to chyba już nie tak bezpośrednio. Wyobrażam sobie szczupłą kobietę z problemami zdrowotnymi. Rozumiem, że masz na myśli otyłość. Ale to też zależy... Mam koleżankę, mamusię dwojga, która nie należy do najszczuplejszych, głównie z powodu sporych problemów hormonalnych. Sporo przeżyła z tego powodu różnych uszczypliwości, też od lekarzy, ale dwójka dzieci urodziła się zdrowa.
Ja mam wagę w normie, też bym się chętnie pozbyła wałeczka i nietoperzyków
ale aktualnie waleczek przydaje się do zastrzyków. Strach pomyśleć co by było gdybym go nie miała i musiała pchać te igły w mięsień
zdaje się, że tłuszczyk, poza siatką naczyń krwionośnych jak się wbiję, to niespecjalnie jest reaktywny bólowo
.
Zawsze fajnie być w formie, mam doświadczenie, że można do niej wrócić jak się postaram.
No ale nie młodnieję...
Jestem bardziej z teamu "nie ma co się szarpać z czasem", trzeba zrobić co się da jeśli chodzi o konserwację
i odpuszczać na co wpływu się nie ma... Lubię przekornie sobie powtarzać "mam męża, nie muszę być piękna"
(choć na wszelki wypadek głosów oburzenia napiszę, że wiadomo, że trzeba o siebie dbać
).
Tak czy siak też chcę wrócić do formy po porodzie ale nie zamierzam się forsować i spinać o to. No i raczej nie przewiduję na to czasu w pierwszym roku
.