W wolnej chwili Was nadrobię.
Mam szczęście do dwóch kresek na testach..
bo ten covidowy też wyszedł pozytywnie
.
Najgorzej, że to pierwszy trymestr. Teraz cała ciąża w stresie
.
Mój synuś też chory.
Przechodziłam covida tydzień temu, jestem też po wizycie, pytałam lekarza co i jak. Najważniejsze, to żeby nie dopuścić do goraczki i zbijać paracetamolem, który działa i jest bezpieczny. Z tego, co mi lekarz powiedział, szansa na przeniknięcie do łożyska jest w I trymestrze znikoma. I najbardziej boja się go na późniejszych zaleceń. Ale na pierwszych badaniach czy wszystko jest ok zlecił poprosić robiacego badanie, czy serce, nerki i płuca sa ok. Nie martw się
Jeju, ile ja mam tutaj do nadrobienia
cieszę się ze wszystkimi dziewczynami u których jest wszystko ok i naprawdę cierpię z tymi, u których się nie udało. Serce się kraja czytajac smutne posty…
Nie było mnie tutaj chwilę, bo od momentu zachorowania na koronawirusa nie mam siły kompletnie. Nie wiem, czy to po chorobie, czy akurat zgrało się z takim etapem ciaży, ale nie mam kompletnie na nic siły. Leżałabym cały czas i mimo negatywnego testu dalej czuję się chora. Nudności i kręgosłup też daja znać o sobie coraz bardziej
Jeszcze dwa dni temu podrapał mnie dotkliwie mój kot. Znowu strach o toksoplazmozę, poproszę o badania w następny poniedziałek, bo wtedy mam pierwszy oficjalny wywiad na NHS (angielski NFZ). Założa mi w końcu kartę ciaży i zleca pierwsze prenatalne. Oby szybko zleciało.
A po tym mam plan dowiedzieć się o płci, prywatnie, między 13 a 14 tygodniem, bo tutaj już można, a mnie ciekawość zżera
chociaż najważniejsze, aby było zdrowe i to wcale nie oklepany frazes.
My już wybraliśmy, że będzie Aleksander, Aleks albo Nadia. O ile oczywiście przez tyle miesięcy się nic nie zmieni