reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Marcowe mamy 2023

o widzisz to w enelmed jakoś może jest łatwiej, ja mam pakiet w LuxMed (z firmy partnera) I od siebie z robo Medicover i powiem Ci ze i tak chodzę prywatnie i z doskoku tylko do Medi zeby wydebic badania 🤦🏼‍♀️ popierwsze terminy- na wszystko naprawdę trzeba się umawiać tak dużo wcześniej że nie zawsze jest to możliwe, po drugie lekarze. W całej Wawie znalazłam JEDNA lekarkę która na "znanych lekarzu" miała opinie 4,5- cała reszta ma opinie 2 lub w porywach do max 3 przy czym ostatnie komentarze raczej słabe... dramat! Sam też miałam doświadczenie sprzed kilku lat takie że naprawdę niechętnie chodziłam tam do jakiekolwiek lekarza. Owszem kilku lekarzy ma dobrą opinię, ale nie ma kompletnie do nich terminów. Null, zero! Wiec chyba mają jakieś swoje stałe klientki tylko. A jeśli chodzi o LuxMed to tam nie udało mi się znaleźć lekarza w ogóle do którego byłby termin i który miałby ocenę wyższa niż 2.5 🤦🏼‍♀️ no i po moim ostatnim USG i tym jakie podejście miała do mnie babka + że nie można tam wchodzić na badanie z partnerem, upewniłam się że będę musiała prowadzić ciaze gdzies poza 😑 jakiś juz powoli pomysł mam, ale czekam najpierw jeszcze właśnie na wyniki badań genetycznych 😊😉
właśnie ja zaczęłam od innej strony - najpierw znalazłam ginekologa do którego chce chodzić, potem placówkę, w której on pracuje i dowiedziałam się jakie pakiety tam uznają. Potem z MIESIĄC wybierałam który pakiet jest najlepszy dla mnie i ma dobre opinie.
I jestem zadowolona z enel med.

Ale ja nie mam pakietu z pracy, mąż też nie, dlatego miałam wybór, bo kupowałam indywidualnie.
 
reklama
u mnie sama diagnoza nie trwała długo. Od ok 20 r.z. mam stwierdzone PCOS i wiedziałam że zajcie w ciaze może być bardziej skomplikowane niż u innych zdrowych kobiet. Takze od razu jak podjelismy decyzje o staraniach poszlam do lekarza. Najpierw pol roku bylam pod opieką zwykłego lekarza gin. Wtedy już okazało się że mam cykle bezowulacyjne i potrzebna jest stymulacja. Dostalam jeden lek ale okazal sie skuteczny w 1 z 4 cykli tylko (czyli z medycznej perspektywy brak odpowiedzi). Pozniej szukałam dobrego specjalisty i w końcu po miesiącu tułaczki po gabinetach polecanych na "znanym lekarzu" zdecydowaliśmy się jednak na klinikę. Tam rozszerzenie badań i gdy mielismy juz wyniki, okazalo sie ze trzeba u partnera zmienic leki bo nasienie troszke pozostawia do życzenia (choc bez tragedii, ale do naturalnego zajscia chcieli je "podbić" ile sie da). Pozniej jak juz wyniki sie poprawily, kombinacje z lekami, zeby wywolac u mnie owulacje. Po tym jak owulacje udało się wywołać, ale nie było nadal ciąży, zlecona droznosc jajowodów. Wszystko drożne. I tak kolejne próby juz na innych lekach z naturalnym zajściem (moj organizm szybko przyzwyczaja sie do lekow i czesto musialam miec zmieniane dawki/ rodzaje lekow + w międzyczasie perypetie z torbielą u mnie). W zeszłym roku lekarka powiedziała że nie ma sensu juz kontynuować prób naturalnych i robimy inseminacje. Że względu na dobrą rezerwę jajnikowa (duża ilość komórek u mnie) zdecydowaliśmy się na 4 inseminacje, żadna nieudana. I pozniej decyzja o in-vitro. Do tej pory nie wiemy co jest przyczyną tego ze ciąża nie zaskakiwała (bo owszem perwotnie przyczyna jest brak owulacji ale na lekach udalawalo sie ja ladnie co miesiac praktycznie wywolac) ale mam podejrzenia że może chodzić o jakość moich komorek- przy in-vitro pobrali mi 14 komórek z czego tylko 6 nadawało się do zapłodnienia. 6 zapłodnionych, ale większość zatrzymała się w rozwoju i tylko ten jeden dzienny Maluch dotrwał do 5tej doby. Więc może być też tak ze jakość komorek+ genetyka. Tego niestety nie wiemy bo to była nasza 1sza próba i nie zlecaliśmy badań na zapłodnionych komórkach, ani sami nie mieliśmy jeszcze skierowania na genetykę ani jakieś bardzo rozszerzone (pod kątem genetycznym) badanie nasienia. Przy pierwszej próbie raczej sie tego nie robi, dopiero jeśli in vitro nie zadziała to szuka sie dalej (chyba że para rzyga hajsem i sie uprze wcześniej to sobie może robić wszystko jak leci 😉 ale niestety to nie my). Takze taka to o nasza praiwe 3 letnia historia 🤷🏼‍♀️
podziwiam Was za tą siłę! I kibicuję z całego serca! 🥰
 
u mnie sama diagnoza nie trwała długo. Od ok 20 r.z. mam stwierdzone PCOS i wiedziałam że zajcie w ciaze może być bardziej skomplikowane niż u innych zdrowych kobiet. Takze od razu jak podjelismy decyzje o staraniach poszlam do lekarza. Najpierw pol roku bylam pod opieką zwykłego lekarza gin. Wtedy już okazało się że mam cykle bezowulacyjne i potrzebna jest stymulacja. Dostalam jeden lek ale okazal sie skuteczny w 1 z 4 cykli tylko (czyli z medycznej perspektywy brak odpowiedzi). Pozniej szukałam dobrego specjalisty i w końcu po miesiącu tułaczki po gabinetach polecanych na "znanym lekarzu" zdecydowaliśmy się jednak na klinikę. Tam rozszerzenie badań i gdy mielismy juz wyniki, okazalo sie ze trzeba u partnera zmienic leki bo nasienie troszke pozostawia do życzenia (choc bez tragedii, ale do naturalnego zajscia chcieli je "podbić" ile sie da). Pozniej jak juz wyniki sie poprawily, kombinacje z lekami, zeby wywolac u mnie owulacje. Po tym jak owulacje udało się wywołać, ale nie było nadal ciąży, zlecona droznosc jajowodów. Wszystko drożne. I tak kolejne próby juz na innych lekach z naturalnym zajściem (moj organizm szybko przyzwyczaja sie do lekow i czesto musialam miec zmieniane dawki/ rodzaje lekow + w międzyczasie perypetie z torbielą u mnie). W zeszłym roku lekarka powiedziała że nie ma sensu juz kontynuować prób naturalnych i robimy inseminacje. Że względu na dobrą rezerwę jajnikowa (duża ilość komórek u mnie) zdecydowaliśmy się na 4 inseminacje, żadna nieudana. I pozniej decyzja o in-vitro. Do tej pory nie wiemy co jest przyczyną tego ze ciąża nie zaskakiwała (bo owszem perwotnie przyczyna jest brak owulacji ale na lekach udalawalo sie ja ladnie co miesiac praktycznie wywolac) ale mam podejrzenia że może chodzić o jakość moich komorek- przy in-vitro pobrali mi 14 komórek z czego tylko 6 nadawało się do zapłodnienia. 6 zapłodnionych, ale większość zatrzymała się w rozwoju i tylko ten jeden dzienny Maluch dotrwał do 5tej doby. Więc może być też tak ze jakość komorek+ genetyka. Tego niestety nie wiemy bo to była nasza 1sza próba i nie zlecaliśmy badań na zapłodnionych komórkach, ani sami nie mieliśmy jeszcze skierowania na genetykę ani jakieś bardzo rozszerzone (pod kątem genetycznym) badanie nasienia. Przy pierwszej próbie raczej sie tego nie robi, dopiero jeśli in vitro nie zadziała to szuka sie dalej (chyba że para rzyga hajsem i sie uprze wcześniej to sobie może robić wszystko jak leci 😉 ale niestety to nie my). Takze taka to o nasza praiwe 3 letnia historia 🤷🏼‍♀️
Jejku nie mogę sobie wyobrazić przez co przeszliście z partnerem. 3 lata to kupa czasu. Najważniejsze, że teraz się udało i mały wojownik rozwija się prawidłowo 🤍trzymam za Ciebie kciuki baaardzo mocno.
 
szczerze chyba tylko dlatego, że znalazłam za 1890 zł, nifty 2300, taki kompromis... ale sanco jest badane w Polsce z tego co kojarzę, nifty wysyłane do Chin, szybciej wynik, jest też trochę różnic, ale teraz nie pamiętam aż tak dobrze żeby w glowy wymienić;) ogólnie mgła ciążowa już mi się zaczyna ;)
Wydaje mi się, że NIFTY są wysyłane do Chorwacji a nie do Chin.
 
Biorę Pueria Uno.

Ja właśnie też siedzę pod gabinetem. Z nerwów nie śpię od 2:30, udało mi się na godzinę zasnąć. I mam odwrotny problem niż zaparcia 😅
@Lake882 mamy podobne avatary 😁
Ja też nie mam zaparć a wręcz przeciwnie🙈

Tak- też to zauważyłam 😛 moja awatar to mój tatuaż 😉
 
reklama
Do góry