Oj ciężko to opisać. Wyjeżdżałam z podporządkowanej na główną w prawo. Po lewej stronie stal bus ,który uniemożliwiał mi zobaczenie całej drogi niewyjezdzajac na jej środek. No więc czekam i czekam i w końcu wyjechałam. Dojeżdżam do świateł a koleś do mnie,że kończymy egzamin. Ja zdziwiona pytam "why kuwa " a on,że wymusilam pierwszeństwo na aucie,które już stało z przodu. Nieporozumienie jakieś. Oczywiście awantura jak wymusilam jak on stoi z przodu, nie widziałam żadnego auta za mną jak wyjeżdżałam itp. ale nie ma z kim gadki. No więc wrocilam do wordu i udało się przeglądnac kamerę przez mojego instruktora i okazało się , że w momencie wyjazdu daleko daleko jechało jakieś auto ok 100 km na godzinę i w momencie jak ja już wyjechałam to on musiał zwolnic(bo jechał jakieś 50 h więcej niż powinien) . A na koniec egzaminator do mnie z uśmiechem"gdzie się tak spieszyłas, już egzamin był na ukończeniu". A **** mnie sam pospieszał żebym jechała bo nie mamy całego dnia.