Dziewczyny wczoraj był masakryczny dzień. Koło południa dostałam plamienia, z krwią. No wiec poleżałam trochę i poszłam znów sprawdzić jak sytuacja. Niestety dalej to samo. Więc pojechałam na IP. I to co tam przeżyłam to koszmar, który jeszcze mnie trzyma.
Lekarz bada dziecko, wszystko ok. Szyjka ok. Łożysko ok. Serduszko bije. Malutka się rusza. I że czasem krwawienie może być...i tu się zaczęło...ze zagraża poronienie, że może nastąpić śmierć dziecka. Ja już wpadam w panikę. A on dalej...etc. już max podnenerwowana pytam czy jest ok czy nie?? Na co lekarz: narazie jest dobrze, ale wszystko może sie zdarzyć. Żebym była przygotowana.
Cały wieczór nie mogłam sie uspokoić. Ciśnienie skakalo mi jak szalone, nocy nie przespałam.
Czy lekarz do ciężarnej nie powinien być delikatny?? Choć troszke??