Aureolo,oczywiscie,że takie rzeczy mogą się wszędzie zdarzyć.Dla mnie to był szok,dla mojej córki też,gdyż nam się wydawało,że w Turcji takie rzeczy się nie zdarzają.A jednak zdarzyło się w Ankarze,w cukierni,gdzie poszła z chłopakiem na lody.Powiesiła torebkę dosyć sporą na oparciu krzesła,zagadała się i po pewnym czasie zorientowała się,że jej nie ma.Właściciel cukierni powiedział, że parę dni wcześniej była dokładnie taka sama sytuacja. My jesteśmy uczulone na pilnowanie swoich rzeczy w Polsce,ale w Turcji tak nie przywiązywałyśmy nigdy wagi do zabezpieczania się przed utratą czegokolwiek,bo wydawało się nam niemożliwe,by nas okradziono.
Karolciu.Adana,Osmaniye, a wcześniej jeszcze Gaziantep bardzo jej się spodobały.Żałuję tylko,że nie mogła zobaczyć jak funkcjonują wsie w tamtych rejonach,bądź też typowo turecka,czy też kurdyjska rodzina.Tam gdzie była (myślę o tych,których odwiedzała)ludzie żyją tak samo jak my na wzór zachodni,Są to najczęściej wykładowcy na Uniwersytetach,bądź pracownicy poważnych firm.A ja bym chciała,żeby ona zobaczyła takie najprawdziwsze tureckie życie gdzieś wśród gajów oliwnych czy pomarańczowych. Może jeszcze kiedyś jej się uda. A tak w ogóle to pobyt miała wspaniały,dużo zwiedziła,a poza tym dość długo też była w Incekum koło Alanyi,naszego ulubionego miejsca.Myślę,że w tej chwili to ona zna lepiej Turcję,niż niejeden Turek.
Karolciu,życzę Ci żebyś już mogła spokojnie usiąść i wypić kawę po turecku nie myśląc co by tu jeszcze trzeba było pilnego zrobić.Piszę pilnego,bo w domu zawsze chce się jeszcze coś dokupywać,ozdabiać,przestawiać itd.Ale to już co innego.
Serdecznie Was pozdrawiam dziewczyny.