reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Mamy marcowe mówią - wątek o wszystkim

reklama
Witajcie

Widzę, że Marcowe Mamy zajęły się rynkiem finansowym :).
Ja póki co ani nie wydałam ani nie zainwestowałam pieniędzy z chrzcin bo za duzo ich nie było a niedługo kupię za nie fotelik i moze cos jeszcze.
A jeśli chodzi o jakieś zabezpieczenie Małego na przyszłość to zastanawiałam się nad wykupieniem jakiejś polisy dla niego ale agentka ING odradziła mi to bo to są w zasadzie polisy ubezpieczeniowe i mała część jest inwestowana a poza tym przez x lat pieniądze są zamrożone. Polecila mi żebym to ja się ubezpieczyla i wtedy M jest w jakis sposob zabezpieczony w przypadku mojej śmierci (jeśłi jego wskażę jako osobę uposażoną), częśc kasy jest inwestowana no i w każdej chwili mogę wybrać zgromadzony kapital (np. na opłacenie szkoły itp.) a ubezpieczenie nadal działa (jeśli kontynuuje wplacanie skladek).
Jeśłi o fudusze chodzi to notowania można obejrzeć np. tu:
Bankier.pl - Notowania funduszy inwestycyjnych

Na pewno to duzo korzystniejsze niż trzymanie pieniędzy na lokacie z tym, że przy małych kwotach i nawet systematycznym wpłacaniu kolejnych sum to jednak sporo "zjedzą" koszty obsługi.
 
do mnie dzisiaj dzwoniła pani z ING i zachęca do ubezpieczenia się:tak: co miesiąc 21zł zabieraja mi z konta i w przypadku nieszczęścia jakiegoś jestem ubezpieczona na 90tyś zł:dull: tylko nie znam się na ubezpieczeniach i nie wiem czy to dobry wybór:confused:
 
Właśnie wg mnie ważne jest to, żeby można z pieniążków skorzystać niekoniecznie dopiero po mojej śmierci. Bo nie wiadomo czy będzie nas za 20 lat stać, żeby młodemu umożliwić np kupienie mieszkania albo opłacenie studiów. Mnie mój tata nie mógł pomóc niestety i wiem jak wtedy jest ciężko młodemu człowiekowi...
 
No właśnie, ja też bym chciała aby te pieniądze były dostępne wcześniej, na jakiś start w życiu, a nie jak umrę :confused2:

Musimy z mężem to poważnie przedyskutować, ja słabo się znam na tych sprawach, a praktycznie wcale :nerd:
 
Wiecie co? Ja ostatnio wymiękam z tym moim terrorystą... Trzeba się nim zajmować CAŁY CZAS. Nawet jak śpi, to ja leżę z nim, bo inaczej pośpi 30 minut a potem pada ze zmęczenia. Dzisiaj spał ok. 40 minut rano na mnie (usnął jak go nosiłam i już nie chciałam go ruszać, tylko usiadłam z nim w fotelu - chwila spokoju jest na wagę złota;-)), 2 godziny od 11:30 do 13:30 (spałam z nim) i 40 minut na spacerze (specjalnie wychodzę jak jest śpiący, bo inaczej nie chce leżeć). A jak nie śpi, to najbardziej jest zadowolony na rękach, a jak się chce posiedzieć, to trzeba się nieźle naprodukować (grzechotki, gadanie, miny, łaskotanie, husianie na kolanach, ciągle coś nowego, bo się zaraz nudzi). Dopiero jak idzie spać wieczorem, to mam trochę czasu dla siebie. Na szczęście teściowa mi trochę pomaga, na przykład chodzi z nim na spacery, ale ostatnio ma problemy ze zdrowiem i dzisiaj musiałam sama sobie radzić. Myślicie że go rozpieściliśmy? Nie był wcale ciągle noszony, zasypiał wcześniej na swoim miejscu, a nie na rękach... Nie wiem, czy mam go jakoś "wychowywać", czy po prostu taki jest i trzeba się z tym pogodzić. Jak myślicie?
 
dzień dobry:-)
widziałyście dziewczyny jakie fajne bobdy są bo zamówienia na pierwszej stronie forum ja już zarezerwowałam:-)
wybieram się dzisiaj do dermatologa bo w końcu wyłysieje:shocked2::-(
 
Cześć dziewczyny!

Wiecie co? Ja ostatnio wymiękam z tym moim terrorystą... Trzeba się nim zajmować CAŁY CZAS. Nawet jak śpi, to ja leżę z nim, bo inaczej pośpi 30 minut a potem pada ze zmęczenia. Dzisiaj spał ok. 40 minut rano na mnie (usnął jak go nosiłam i już nie chciałam go ruszać, tylko usiadłam z nim w fotelu - chwila spokoju jest na wagę złota;-)), 2 godziny od 11:30 do 13:30 (spałam z nim) i 40 minut na spacerze (specjalnie wychodzę jak jest śpiący, bo inaczej nie chce leżeć). A jak nie śpi, to najbardziej jest zadowolony na rękach, a jak się chce posiedzieć, to trzeba się nieźle naprodukować (grzechotki, gadanie, miny, łaskotanie, husianie na kolanach, ciągle coś nowego, bo się zaraz nudzi). Dopiero jak idzie spać wieczorem, to mam trochę czasu dla siebie. Na szczęście teściowa mi trochę pomaga, na przykład chodzi z nim na spacery, ale ostatnio ma problemy ze zdrowiem i dzisiaj musiałam sama sobie radzić. Myślicie że go rozpieściliśmy? Nie był wcale ciągle noszony, zasypiał wcześniej na swoim miejscu, a nie na rękach... Nie wiem, czy mam go jakoś "wychowywać", czy po prostu taki jest i trzeba się z tym pogodzić. Jak myślicie?

blueberry a może to tylko jakiś gorszy okres i minie?
My córy też staramy się nie nosić na rękach bez powodu, z reguły leży na macie, w leżaczku, na naszym łóżku lub w swoim łóżeczku. Ale czasami w ciągu dnia przychodzi taki moment, że nagle zaczyna płakać i uspokaja się tylko na rękach, a jak próbuję ją odłożyć to znowu jest rozpaczliwy płacz.
W koncu po jakimś czasie jej przechodzi.

Zauważyliśmy jednak, że prawdopodobnie przez to, że dzieci są teraz już inteligentniejsze to wiedzą, że jak są na rękach to więcej widzą, my nosząc je zmieniamy im co chwilę otoczenie (leżąc w jednym miejscu po prostu się nudzą), a one chcą zwiedzać już świat.
Potrzebują też chyba większego kontaktu, żeby do nich gadać i zabawiać, bo przecież też wyrobiły sobie już jakieś umiejętności.

Ja tak sobie myślę, że to minie za jakiś czas.
Dzieciaki nauczą się bawić same - chwytać zabawki, obracać, brać do buzi, zainteresują się niedługo własnymi stópkami - i będzie inaczej :tak:


Obym się nie myliła ;-):-D


roksi mi właśnie też zaczęły paskudnie wypadać włosy.
Będę musiała iść do apteki i poprosić o jakieś witaminy, które mogą łykać karmiące piersią :happy:
 
reklama
dzień dobry:-)
widziałyście dziewczyny jakie fajne bobdy są bo zamówienia na pierwszej stronie forum ja już zarezerwowałam:-)
wybieram się dzisiaj do dermatologa bo w końcu wyłysieje:shocked2::-(

Jak byłam ostatnio u fryzjerki to pytała się czy nie wypadają mi włosy. Powiedziałam jej że nie i czy powinny - skoro pyta. Okazuje się, że po urodzeniu dziecka bardzoczęsto wypadają włosy - najwięcej 3-4 miesiące po porodzie. Mówiła, że jedyny sposób to cierpliwie poczekać, aż wypadną te co mają wypaść
 
Do góry