Wczoraj nie bardzo mogłam tu zajrzeć, bo jakiś zagoniony dzień miałam, obiadek u teściów, no i się przedłużyło, więc wróciliśmy bardzo późno do domku... A dziś jakiś ciag dalszy, niedługo lecę do siostry na imieninowy obiadek i ciasteczko
Na razie mam jednak ciszę i spokój, i niczym nie skrępowany dostęp dp kompa, bo mój Mąż dzisiaj... w więzieniu... (śpiewają z naszym chórem na jakiejś Mszy dla więźniów, a ja jako cieżarna zostałam zwolniona z tej imprezy
).
Iwee wielkie gratulacje! Cały czas się zastanawiam jak to jest czuć nie jedno, ale dwa Maluszki w sobie
Isabela, ja nie powinnam oglądać takich filmików... ja mogę być w ciazy, ale rodzić NIE CHCĘ! Po prostu niech mnie uśpią, wytną dziecko, a potem wybudzą... i tak nie będę się umiała nim zająć
Normalnie myślałam, że się porzygam, za przeproszeniem. Nie dam rady, sorry. Taka mnie refleksja naszła, tak, śmiejcie się, że ja nawet nie mam tyle miejsca między nogami, żeby dziecko mi się tamtędy przepchnęło... Może jeszcze jakby mi się ten poród zaczynał naturalnie, to pewnie jest inaczej. Ale ponieważ pewnie będą go indukować ze dwa tygodnie przed terminem różnymi możliwymi sposobami (nie tylko kroplówką z oxy- to jest akurat wersja light), to nie sądzę, żeby mój organizm był gotowy na cokolwiek. Ciekawe, jak z gotowością dziecka
Poza tym nie wiem o czym ja myślałam decydując się na dziecko. Że co, że będzie takie ładne, spokojne, różowe, słodkie cały czas?! Qrde, mam wrażenie, że porwałam się na coś, z czego niekoniecznie zdawałam sobie sprawę, a teraz za póżno żeby się wycofać. Nie znam się na dzieciach, nie przepadam za nimi, nie mam instynktu przedszkolanki albo matki-polki, nie mam pojęcia jak się obchodzić np. z chorym dzieckiem, i z dzieckiem w ogóle, nie wiem, jak rozpoznam, że płacze bo ma mokro, a nie chce mu się jeść, albo na odwrót, finansowo chyba polegniemy, jeśli chcę iść na choc trochę wychowawczego, mając kredyt na karku... No i moje Małe to pewnie teraz odczuwa. Niezły życiowy start, nie ma co...