witam się popołudniowo-wieczorną porą
Kochane jesteście - wiecie??? muaaa :*** każdej z osobna
co z Jagą?
Z Jagą gorzej... dlatego byłam dzisiaj u lekarza. Wytrzymalismy ten minimalny czas dietki. Jaga w ogóle jednego lekarstwa nie chciała przyjmować, a że to w saszetce i do picia... to sorry... ale nie będę jęj męczyła przez strzykawkę żeby zapodać jej prawie szklankę preparatu. Na szczęście był to lek na "nieodwodnienie", więc... spoko - bo lekarka nie zauważyła stanu odwodnienia u Jagi (wiec w sumie zdziwiona byłam dlaczego nam to przepisała).
W sobotę z rana wymiotowała nam juz po tej wodnej kaszce (a nawet z chęcią ją piła - bo w sumie tylko to mogła, więc już nawet nie wybrzydzała), na spacerku mimowolnie jej z buzi ciągle woda leciała... (bo w sumie Jaga zyła na słoiczkach marchewkowych, obiadku z Gerbera, chrupkach kukurydzianych).
Fakt - była spora poprawa kupkowa przy zastosowaniu tej diety, ale za to dziecko zaczęło mi przelatywać przez ręce.
Tak więc wieczorem w sobotę Jaga dostała swoje pierwsze mleczko (proporcja na 240 ml wody: 3 miarki mleka, 5 miarek kaszki ryzowej), i w niedziele miałam na nowo problem kupkowy. Do tego ma jakies drobne zmiany na skórze...
Dzisiejszy werdykt lekarza - nietolerancja białkowa...
Wyszłam z apteki lżejsza o 100 zł (a w sumie to już ponad 150 zł od czwartku poszło)... i nie wiem co to dalej będzie - bo ciągle nam zmieniają leki (tamtych z czwartku mam juz nie podawać).
Mleko (Enfamil Sinlac) lekarz przepisał mi w pojedynczym op. więc za 3 dni znowu musze zawitac u lekarza po recepte... Porażka...
Marzena - ja też prasuje przed wyjściem z domku. Mam to samo zdanie - to jest PO PROSTU GŁUPIEGO ROBOTA - i tak w szafie się pogniecie.
Kochane jesteście - wiecie??? muaaa :*** każdej z osobna
co z Jagą?
Z Jagą gorzej... dlatego byłam dzisiaj u lekarza. Wytrzymalismy ten minimalny czas dietki. Jaga w ogóle jednego lekarstwa nie chciała przyjmować, a że to w saszetce i do picia... to sorry... ale nie będę jęj męczyła przez strzykawkę żeby zapodać jej prawie szklankę preparatu. Na szczęście był to lek na "nieodwodnienie", więc... spoko - bo lekarka nie zauważyła stanu odwodnienia u Jagi (wiec w sumie zdziwiona byłam dlaczego nam to przepisała).
W sobotę z rana wymiotowała nam juz po tej wodnej kaszce (a nawet z chęcią ją piła - bo w sumie tylko to mogła, więc już nawet nie wybrzydzała), na spacerku mimowolnie jej z buzi ciągle woda leciała... (bo w sumie Jaga zyła na słoiczkach marchewkowych, obiadku z Gerbera, chrupkach kukurydzianych).
Fakt - była spora poprawa kupkowa przy zastosowaniu tej diety, ale za to dziecko zaczęło mi przelatywać przez ręce.
Tak więc wieczorem w sobotę Jaga dostała swoje pierwsze mleczko (proporcja na 240 ml wody: 3 miarki mleka, 5 miarek kaszki ryzowej), i w niedziele miałam na nowo problem kupkowy. Do tego ma jakies drobne zmiany na skórze...
Dzisiejszy werdykt lekarza - nietolerancja białkowa...
Wyszłam z apteki lżejsza o 100 zł (a w sumie to już ponad 150 zł od czwartku poszło)... i nie wiem co to dalej będzie - bo ciągle nam zmieniają leki (tamtych z czwartku mam juz nie podawać).
Mleko (Enfamil Sinlac) lekarz przepisał mi w pojedynczym op. więc za 3 dni znowu musze zawitac u lekarza po recepte... Porażka...
Marzena - ja też prasuje przed wyjściem z domku. Mam to samo zdanie - to jest PO PROSTU GŁUPIEGO ROBOTA - i tak w szafie się pogniecie.