I ja sie witam i dolaczam do was niesmialo
Test odwazylam sie w koncu zrobic 11.03 i bylam w ciezkim szoku jak zobaczylam 2 kreski. Robilam ten test w srodku dnia wiec tym bardziej sie zdziwilam i potem zrobilam jeszcze 2 i oba pozytywne, choc kreski troche slabsze. Taka rozemocjonowana polecialam do apteki po te testy elektroniczne. Zrobilam jeden i wyszedl pozytywny, potem przez nastepne 2 dni dla pewnosci tez robilam i wychodzi na to ze rzeczywiscie fasolka tam jest:-). W piatek bylam u lekarza, ale narazie tylko wklepal moje dane do komputera, a USG pewnie dopiero grubo po swietach. W kazdym razie wstepny termin mi lekarz wpisal na 09.11. Strasznie bym chciala zeby juz bylo pomiedzy 10-12 tygodniem i zeby juz bylo po USG, ktore potwierdzi, ze wszystko jest dobrze.
Mam takie hustawki nastrojow, ze sie wykoncze. Raz jest pelnia szczescia, a za chwile dol ze na pewno sie nie uda.
Z dolegliwosci to bola mnie piersi, pobolewa brzuch i plecy, jestem ospala, zakrecona, brzuch mam wzdety i nad ranem budzi mnie takie ciezkie uczucie na zoladku. Gorzej tez sypiam w nocy mimo tego, ze jestem bardzo senna.
Rozpisalam sie okropnie, ale jeszcze musze dodac skad we mnie tyle emocji. Tak wiec mamy juz w domu wspanialego pieciolatka i o rodzenstwie dla niego myslelismy od 2 lat tyle, ze ja bardzo przytylam od ostatniej ciazy, okres mi zanikl, a lekarze stwierdzili PCO. Udalo mi sie tutaj w UK wywalczyc wizyty u specjalistow, nawet moj maz sie ostatnio przebadal i na 10.04 mielismy wizyte w klinice bezplodnosci, a tu sie okazuje ze bede to chyba musiala wszystko odkrecic .
Rok temu zawzielam sie bardzo na moja nadwage. Zaczelam stosowac diete i biegac na silownie. W ciagu tego roku udalo mi sie zgubic ponad 40kg i w styczniu i lutym dostalam pierwszy normalny okres od wielu lat bez zadnych wspomagaczy. Ucieszylam sie, ale watpilam w to ze mam owulacje, a tu taka niespodzianka. W zwiazku z tym ciezko mi w to wszystko uwierzyc i boje sie cieszyc;-). Ale mam nadzieje, ze bedzie dobrze i ze ten moj maly cudzik zechce juz z nami zostac:-).
Jeszcze raz przepraszam, ze sie tak rozpisalam, ale musialam gdzies to wszystko wywalic. Nie zmuszam do czytania;-).
Test odwazylam sie w koncu zrobic 11.03 i bylam w ciezkim szoku jak zobaczylam 2 kreski. Robilam ten test w srodku dnia wiec tym bardziej sie zdziwilam i potem zrobilam jeszcze 2 i oba pozytywne, choc kreski troche slabsze. Taka rozemocjonowana polecialam do apteki po te testy elektroniczne. Zrobilam jeden i wyszedl pozytywny, potem przez nastepne 2 dni dla pewnosci tez robilam i wychodzi na to ze rzeczywiscie fasolka tam jest:-). W piatek bylam u lekarza, ale narazie tylko wklepal moje dane do komputera, a USG pewnie dopiero grubo po swietach. W kazdym razie wstepny termin mi lekarz wpisal na 09.11. Strasznie bym chciala zeby juz bylo pomiedzy 10-12 tygodniem i zeby juz bylo po USG, ktore potwierdzi, ze wszystko jest dobrze.
Mam takie hustawki nastrojow, ze sie wykoncze. Raz jest pelnia szczescia, a za chwile dol ze na pewno sie nie uda.
Z dolegliwosci to bola mnie piersi, pobolewa brzuch i plecy, jestem ospala, zakrecona, brzuch mam wzdety i nad ranem budzi mnie takie ciezkie uczucie na zoladku. Gorzej tez sypiam w nocy mimo tego, ze jestem bardzo senna.
Rozpisalam sie okropnie, ale jeszcze musze dodac skad we mnie tyle emocji. Tak wiec mamy juz w domu wspanialego pieciolatka i o rodzenstwie dla niego myslelismy od 2 lat tyle, ze ja bardzo przytylam od ostatniej ciazy, okres mi zanikl, a lekarze stwierdzili PCO. Udalo mi sie tutaj w UK wywalczyc wizyty u specjalistow, nawet moj maz sie ostatnio przebadal i na 10.04 mielismy wizyte w klinice bezplodnosci, a tu sie okazuje ze bede to chyba musiala wszystko odkrecic .
Rok temu zawzielam sie bardzo na moja nadwage. Zaczelam stosowac diete i biegac na silownie. W ciagu tego roku udalo mi sie zgubic ponad 40kg i w styczniu i lutym dostalam pierwszy normalny okres od wielu lat bez zadnych wspomagaczy. Ucieszylam sie, ale watpilam w to ze mam owulacje, a tu taka niespodzianka. W zwiazku z tym ciezko mi w to wszystko uwierzyc i boje sie cieszyc;-). Ale mam nadzieje, ze bedzie dobrze i ze ten moj maly cudzik zechce juz z nami zostac:-).
Jeszcze raz przepraszam, ze sie tak rozpisalam, ale musialam gdzies to wszystko wywalic. Nie zmuszam do czytania;-).