witam w piżamie jeszcze, każą odpoczywac to odpoczywam i nawet z piżamy mi sie wyjść nie chce.
obiecałam, że napisze o tym co mnie smutnego spotkało. a wiec pracuje 6 lat juz prawie, na zwolnieniach w ciagu tego czasu jak byłam z 3 razy po 4-5 dni to huk. zawsze zostawałam jak trzeba było dłuzej, robiłam cos w domu, wczuwałam sie w prace bo ja lubie
w poniedziałek dowiedziałam sie że już do pracy nie moge chodzic, wiec we wtorek P zawiózł mnie żebym pogadała z z szefem, przekazała sprawy jakie aktualnie ogarniam, zamkneła niektóre i do domu odpoczywać/
rozmowa przyjemna nie była, bo szef zapytał mnie a od kiedy mnie nie bedzie- mówie mu no niestety już jest tak jakby mnie nie było, bo musze już wyluzować, jesli chce szczesliwie donosic ciaze..
zrobił kika min w stylu- no super, phii itp.
stwierdziłam, tudno musi sie z tym ogodzić.
koleznaka z pracy na moje wiesci powiedziała:; no wiedziałam, ze sobie to tak zplanujesz, wakacje są... wiec rece mi opadłyi już mi sie beczec chciało...
ale najgorsze przyszło w środe
leże caly dzien, dopadły mnie wyrzuty że okres wakacyjny, że mnie nie ma do pomocy w firmie itd.
miałam doła, moja siostra mnie pocieszała itd.
o 18.00 dzwoni ta koezanka z pretensjami do mnie, że ma zal że ja nie powiedziałam szefowi jak byłam na rozmowie, że one maja urlpy zaplanowane i że przez to że mnie nie ma one maja teraz problemy z dostaniem urlopu, bo szef sie wkurzył że skoro mnie nie ma to one muszą byc i nie ma że urlop itd.
ok rozumiem, ze mogła byc zła, ale jak ona na mnie wrzeszczała...
odłozyłam słuchawke dzwonie do innej dziewczyny, żeby na spokojnie dowiedziec sie co i jak
a ta druga mi mówi ze zrobiła sie faktycznie awantura, że szef powiedział że ma w dupie takich pracowników jak my (czytaj młode dziewczyny) bo zachodzimy w ciaze, wychodzimy za maz i tylko on cierpi na tym, że co chwila któras w ciazy, ze nas pozwalnia, że przyjmie facetów, że jestesmy bezuzyteczne, i oczywiscie jechał na mnie bo mnie nie było ...a przeciez miałam byc do końca lipca...
jego żona na to dodała, no tak - uwaga bedzie mocno! PIZDY - pracowac im sie nie chce tylko w ciaze zachodzić!
padłam! autentycznie deprecha mnie chwyciła, 6 lat ciagłych poswiecen, moje pierwsze dziecko, do teraz ciagle w pracy... a jestem pizdą co mi sie dziecka zachciało....
szok, nie wiem co robić.
dodam, ze szef aktualnie czeka na 4 i 5 dziecko, które narodzi sie w grudniu.... taaa
smutno i żal, zero szacunku
oczywiscei miały mi przekazac że jesli zdecyduje sie na rok macierzynskiego to sie żegnamy....
Nie wiem co napisac, jestem w szoku...to poprostu podłe i bezduszne! Za takie cos mogła bys im sprawe załozyc...ale nie warto chyba ruszac gówna.Olej ich teraz,wiem, ze Ci przykro.Mi tez nie raz było przez prace, czlowiek dostawał po dupie choc w cale nie był winny.