Witam serdecznie w środę
Widzę, że u większości z was pogoda dzisiaj depresyjna, u mnie też, ale w Irlandii to akurat stan normalny ;-)
Na dodatek dobilam sie wynikami tarczycy
dzisiaj zaraz jade do endo - zobaczymy co powie.. martwie sie, bo f4 mam ponizej normy sporo a TSH mi rosnia
nigdy wczesniej nie mialam problemow z tarczyca..ehh trzymajcie kciuki
Niestety w ciąży wiele kobiet ma problemy z tarczycą. Nic się nie martw, dobry endokrynolog ustawi Ci odpowiednio leki i wszysko będzie w porządku
butter fly wiem, że pewnie zrobiło Ci się przykro ale jeśli mogę stanąć troszkę w obronie koleżanki. Ja też tak miałam tzn przez tyle czasu ile nie zachodziłam w ciąże po stracie ostatniego Maluszka unikałam kontaktu z parami które miały dzieci
Nie jest myśle to złośliwością ze strony koleżanki ale raczej to taki mechanizm obronny. Może ona nie umiesobie poradzić z tą stratą, albo jest jeszcze rana za świeża. Na prawdę nie miej jej tego za złe bo myśle że to jest silniejsze od niej. Jeśli to Twoja przyjaciółka to miej na nią oko bo sama wiem z doświadczenia że czasami człowiek nie poradzi sobie sam z niektórymi problemami.
Butter fly - popieram to co kroczek_k napisała. Sama byłam w tej sytuacji cztery razy, i może nie wygłaszałam opinii i nie kierowałam nienawiści do innych kobiet w ciąży, ale patrzeć na nie nie mogłam, odwracałam wzrok od brzuszków i wózków na ulicy, wymyślałam wszelakie wymówki, zeby nie spotykać się ze znajomymi w ciąży bo to za bardzo bolało
. Najgorzej było kiedy dwa razy poroniłam gdy szwagierka była w pierwszej i drugiej ciąży, a że mieszkają 500m od nas nie sposób było uniknąć spotkań. Co ja się napłakałam
A kiedy po raz pierwszy wzięłam mojego tygodniowego wtedy, przyszłego chrześniaka na ręce, słowa nie opiszą jakie uczucia targają człowiekiem ....
Myślę, że twoja koleżanka tak na prawdę nie radzi sobie dobrze, jej zachowanie jest wołaniem o pomoc, ale wiem że takiej pomocy jest ciężko udzielić, bo ja na przykład nie chciałam być pocieszana, rozmawiać o tym co się zdarzyło, cieszę się więc, że tylko o pierwszej ciąży wiedziała rodzina, reszta jest naszą i maluszków tajemnicą.
Przepraszam, że się nie udzielam, ale jakoś nie mam siły. U mnie ciągle coś jest nie tak. W skrócie napiszę, ze cały czas intensywnie krwawię, CRP skoczyło znów do 10 więc pewnie czeka mnie antybiotykoterapia. Do tego mam małowodzie, wody są poniżej normy. Z dzidzią na razie ok, ale muszę czekać do 24tc żeby można było wody uzupełnić. Czeka mnie chyba poród wcześniaka i to przez cc. Jakoś przez to wszystko nie chce mi się czytać forum i pisać...Przepraszam, za wprowadzanie wielkiego doła na forum, ale chciałam tylko napisać to u mnie się dzieje...Nawet płci nie można rozpoznać, bo maluszek jest zwinięty w kłębuszek przez tą małą ilość miejsca. Tak mi go szkoda, oby był zdrowy...
ni_kusia - bardzo, bardzo mocno trzymam za Ciebie i maleństwo kciuki. Jesteś silna babka, i maluszek też walczy więc nie ma innej opcji, musi być dobrze!!!
Rozumiem, że ciężko jest przebywać na forum, czytać że inni mają lepiej, ale wpadaj jak najczęściej, zawsze Cię pocieszymy i poprawimy Ci humor. Od tego jesteśmy, wprawdzie na odległość, ale dbamy o siebie nawzajem:-)
Na razie to mam skoki nastrojów, raz się śmieję jak czuję ruchy (póki co takie delikatne ) a raz rozmyślam...To jest silniejsze ode mnie. Staram się znaleźć w sobie nadzieję i trudno mi to przychodzi, ale próbuję ;-)
Z postępem czasu będzie nadzieji coraz więcej. Skup się na puknięciech, to faktycznie są niezawodne poprawiacze humoru:-)
Witam.
Dziś w biegu bo miałam 2 badania krwi w dwóch różnych szpitalach, a teraz szykuję się na usg tarczycy niedługo jadę. Jak mi zrobili w szpitalu pobranie krwi to wstyd rękę pokazać
, mam problem z cienkimi żyłami, i niestety w jednym szpitalu tak się panie popisały że ani w łokciu ani na nadgarstku, tylko żyłę pani znalazła nad nadgarstkiem na ręce. Siniak zrobił się zanim igłę wyjęła, brrrr.
Uj, nie cierpię jak tak robią. Człoweik później wygląda jak z horroru
Tak jestem w domku. Dziś też wypadł mi skrzep(przepraszam za opis), zaraz tel do lekarza i powiedział, że to oczyścił się krwiak (który był koło dzidziusia i dotykał worka owodniowego stąd ten wyciek) i że mam spokojnie czekać powinno być lepiej. Tylko ja mam wrazenie, że jest gorzej, uroiłam sobie ze to nie krwiak tylko czop śluzowy (choć wczoraj na wizycie miałam zamkniętą szyjkę) i boli mnie brzuch ale to nie wiem czy z nerwów czy ze coś się dzieje. Do tego mąż wyjechał na 3 godziny do miasta i odebrać córkę z przedszkola i się troszkę denerwuję.
To może lepiej podjechać i sprawdzić, opinie przez telefon w twoim wypadku raczej nie powinny mieć miejsca. Dobrze będzie się temu przyglądnąć u lekarza.
U mnie ok, brzuszek rośnie, w poniedziałek wkońcu poczułam lekkie pukniecie w brzuszek i wiem, ze to mały, pamietam te kopniaczki z poprzedniej ciąży. Narazie niewinnie delikatnie ale juz są:-)
Ja też chcę!!! Ja też chcę!!!!
Dziewczyny mam wieści od
Dagmar
Otóż jest w szpitalu i kazała przekazać, że to jednak dziewczynka siedzi w brzuszku:-)
Mam nadzieję, że w szpitalu ze względu na dodatkowe badania, że nic poważnego się nie dzieje?
No i super, że dziewucha, pewnie się Dagmar cieszy, będzie miała dwie parki :-)
Cześć dziewczyny!!!Ja też baaaardzo długo do Was nie pisałam i już chyba nie nadrobię wątków
ale jakoś nie miałam kiedy tu zajrzeć... Ostatnio wylądowałam w szpitalu, pojechałam tam z silnymi bólami brzucha, najpierw 5 dni mnie tam trzymali bo bali się że może poronię potem leżałam tydzień w domu i jak już szczęśliwa wczoraj poszłam to pracy to okazało się że nie na długo bo akurat wczoraj też miałam umówioną wizytę u swojej lekarki... no i jak tam pojechałam to okazało się że nie mogę pracować i dostałam zwolnienie na kolejne 3 tygodnie :-( Mój problem polega na tym że mam bardzo napiętą macicę i wszystko wywołuje duże skurcze... nawet nie mogę dotykać się do brzucha :-( a to takie ciężkie szczególnie jak czuję że mały się rusza albo jak mnie coś mocniej kłuje. Nie wiem czy powinnam się martwić bo poza tymi skurczami to czuję się dobrze, ale boję się że mogę za wcześnie urodzić jak to się nie uspokoi a leżenia już mam tak dosyć :-(... no ale mam nadzieję że teraz przynajmniej znowu wrócę do forum i jakoś razem czas szybciej zleci :-)
magda8805 - to teraz tylko grzecznie leżeć i zero macania!!!!! A wszystko będzie dobrze;-)
Witam się serdecznie,
Chciałabym dołączyć do Waszego wątku
Czytam niemalże od początku swojej ciąży, ale nie miałam odwagi się odzywać póki nie nabrałam odrobiny pewności, że wszystko w moim przypadku się dobrze skończy. Do chwili obecnej nachodzą mnie czasem czarne myśli, ale dobrnęłam już prawie do półmetka więc staram się nastawiać optymistycznie.
Pierwszą ciążę poroniłam, stąd to ogromne przewrażliwienie. Rodzina ma mnie za paranoiczkę, ale na szczęście chłopak jeszcze nie próbował umieścić mnie w pokoju bez klamek.
Zaliczyłam już pobyt w szpitalu z powodu krwiaka i póki co jest dobrze. Mam nadzieję, że wrócę tam dopiero na czas porodu.
Wszystkim przyszłym mamom z problemami bardzo współczuję i trzymam kciuki żeby każda szczęśliwie donosiła dzidziusia
PS: nie czuję jeszcze ruchów, ale posiadam detektor tętna płodu, który mnie uspokaja
Witam serdecznie kolejną kwietnióweczkę
Trzymam kciuki aby maluszek nie sprawiał już żadnych problemów
Vilutti - jak tam poczciwy mopsik?? Lepiej coś??
A u mnie kolejny dzień w łóżeczku, na szczęcie lepiej się już czuję, więc postanowiłam nie brać antybiotku.
Dzisiaj robiłam swoją pierwszą, domową szynkę. Mamy od dłuższego czasu z mężem obrzydzenie do wędlin sklepowych, poza tym wyczytałam, że nie powinno się takich sklepowych wyrobów jest częściej w ciąży niż dwa razy w tygodniu a to ze wzgędu na ten roztwór, którymi nastrzykują mięso, żeby z kilo szynki uzyskać 1.5kg gotowego wyrobu...bleeee.
Szyneczka peklowała się w lodówce 8 dni, dziś ją ugotowałam i jest bardzo, bardzo smaczna. Mąż pochłaniał w tempie ekspresowym, mimo, że był najedzony po obiedzie, Zażyczył sobie dwie kanapki do pracy, mimo że zawsze bierze jedną.
Dobrze, że zostałam teraz sama z szynką w domu, przynajmniej mam jakieś szanse zanim ślubny wszystko pochłonie :-)
W sobotę jadę po mięso i pekluję następną, tym razem będę robić pieczoną.
Pochwalę się zdjęciami szyneczki w dziale kulinarnym:-)