Hej foremki :-)
Jako, że już nie jestem w szpitalu to chyba będzie mi łatwiej tutaj coś o nas napisać, bo jednocześnie będę mogła odpisywać na wasze posty i być na bieżąco z tym co tam u was słychać :-)
Ale po pierwsze póki pamiętam.
Dagmar - powiedziano mi tutaj, że dzieci do dziesięciu dni po porodzie mogą tracić na wadze i jest to jak najbardziej normalne. Ważne jest, żeby jadły i to coraz większe porcyjki. Super, że Lusia nie ma żółtaczki! A z moczem spokojnie poczekaj na posiew, zostanie włączony antybiotyk i wytłucze dziadostwo. Zawsze jak czytam wieści od Ciebie to mam straszną ochotę podjechać i cię uściskać, i powiedzieć że wszystko jest na dobrej drodze, i będzie coraz lepiej. Wiem sama jak to ciężko patrzeć na nasze malizny, że już by się chciało do domku wziąść i zacząć normalne życie, i poubierać w te śliczności, (których muszę nakupić, bo wszystko dużo za duże będzie), ale pomyśl sobie, że raz że już są te nasze córeczki z nami, realne jak nie wiem co, a dwa to że uważam że i tak miałyśmy szczęście bo przynajmniej nasze drobiazgi urodziły się po 30 tygodniu i z niezłą wagą urodzeniową. Z Emmą na sali leżą 3 inne dziewczynki, jedna urodziła się w 31tyg z wagą 1kg, druga w 26 tyg z wagą 860g, a trzecia jest tu już trzy miesiące, jest chyba z 25tyg, operacja na serduszku, wielokrotne transfuzje i radzi już sobie całkiem dobrze. Jej mama praktycznie tu mieszka, i podziwiam kobietę niesamowicie bo na dodatek nie ma lewej ręki poniżej łokcia i to jak się Grace (to imię małej) opiekuje, przewija, kąpie powoduje u mnie opad szczęki.
Wiem, że tak naprawdę wszystko to nieważne, bo to przecież nie Lusia, ale staraj
się patrzeć pozytywnie i wysyłać do małej tylko samą pozytywną energię. Te nasze malizny naprawdę to czują :-)
Kroczku - trzymam kciuki, żebyś szybko wyszła do domku i to w dwupaku. Niech się tam Kubusiowi nigdzie nie śpieszy!!!
Neti80 - ja miałam ten problem. Pomaga na noc usztywnić nadgarstek, ja stosowałam bandaż elastyczny, owijałam na tyle mocno żeby nadgarstek miał ograniczoną ruchomość, ale nie na tyle, żeby krew nie dopływała, i podkładałam pod rękę poduszkę. Trochę ulgi było. Teraz po porodzie pomalutku ręka wraca do siebie :-)
Ja już w domku. Steam się dojść do siebie, snu mi brakuje bo co 3 godziny ściągam pokarm dla Emmy. Wczoraj dostałam nawału pokarmu, chyba skurcze rozwierające mnie tak nie bolały jak wczoraj piersi
. Ale udaje mi się już za jednym razem uzyskać 50ml więc mała już praktycznie na moim pokarmie jest, tylko w nocy jak potrzeba podają zastępcze. Chociaż nie wiem czy nadążę z produkcją bo wczoraj dostawała 21ml na raz a dzisiaj głodomór już je 35ml! Wciąż ma sondę bo z piersi wczoraj zjadła może jakieś 5ml, ale zaczyna pomału łapać o co chodzi.
Leży od wczoraj pod lampami bo ma żółtaczkę, kolor skóry się już poprawił, dzisiaj miała pobraną krew i zobaczymy czy pomału ustępuje. Przebieranie pieluchy idzie mi coraz lepiej, a mała jest bardzo grzeczna podczas zabiegów pielęgnacyjnych, oprócz zmiany pieluchy to tylko obmywanie chusteczkami.
Wszyscy ja tu chwalą, że jest bardzo grzeczna
po takim psikusie jak na zrobiła jej limit na wygłupy wg mnie się wyczerpał