Witam Was,
Ja dołączam się do tych co jeszcze na pączki czekają, ale mam nadzieję że się doczekam! Z racji że udało mi się zasnąć dopiero po 3-ciej w nocy to spałam do 11:30 i pewnie spałabym dłużej, ale już się zlitowałam nad moją psiną żeby go wyprowadzić... Kochany jest bo nie budzi i czeka cierpliwie
.
Dobrze że dziś taka piękna pogoda, wystawiłam leżak na taras i łapię słońce może humor mi wróci bo nadal mnie trzyma
...Ale przynajmniej mój Benio zadowolony, że pani na podwórku siedzi bo leży i się wygrzewa na słoneczku, ale sam nie chce wyjść mimo że ma balkon otwarty
!
Wiecie ja się ze znajomymi nie pokłóciłam poprostu chodziło o pierdołę a takie rzeczy najdłużej mnie trzymają!!! Chodzi o to że jak oni potrzebowali np. żeby pojechać im psa wyprowadzić to nam mimo że nigdy nie było po drodze to jednak było, jak koleżanka się zakopała gdzieś w centrum samochodema jej mąż wyjechał to mój latał pomagać, a ostatnio narzekali że kasy nie mają itd.. Anka się przewróciła (dodam 37tc ciąży) poślizgnęła się w domu na płytkach około 14:00 i co zamiast jechać na IP to temat olali bo rozchodzi...Mało tego mąż jeszcze sobie wieczorem kilka piw wypił i co? Godz. 22:00 telefon do nas czy nie możemy ich zawieźć na IP bo Ance noga strasznie spuchła a Tomek pił! Noż k...
Jak można być tak nieodpowiedzialnym nie dość że olewać takie rzeczy to jeszcze pić jak żona w końcówce ciąży jest!!! No ale nic to, co prawda byliśmy już w łóżku ale co tam wstakliśmy i pojechaliśmy... W szpitalu kwitliśmy do 4:00 rano no bo skoro mówili że kasy nie mają to mi szkoda ich było a za nocną drugą strefę taxi trochę by ich skasowała,,,,Jak wróciliśmy do domu mąż położył się aż na 1,5h bo na 7:00 do pracy, mnie wszystko bolało bo tym siedzeniu całą noc na krzesełku... Anke zostawili bo okazało się że noga stłuczona ale ma mało wód... Po kilku dniach pojechaliśmy ją odwiedzić a Tomek się chwali że mają dobry miesiąc i jeszcze 1000zł ich został do końca
!!! Tak się wkurzyłam bo ja tu myślałam że ich na taxi nie stać a oni zero skrępowania, że mój Ł. do pracy rano idzie a ja kwitnę w zaawansowanej ciąży całą noc na IP jak durna... Niedawno kupili mieszkanie 5km od nas i wczoraj u nich byliśmy dodam że Tomek z moim Ł. razem pracują a że w tym m-cu mój przez pomyłkę nie dostał z pracy jednego świadczenia do wypłacili mu o 900zł mniej pensji a wyrównają to dopiero w marcu!!! A my poza kredytem pokupowaliśmy rzeczy małemu i faktyczne kasa się skończyła i wczoraj mój mąż zapytał Tomka czy nie mógłby podjechać rano po niego i razem by pojechali do pracy bo już nie ma paliwa a moja pensja będzie jutro jak dobrze pójdzie... I co wielki problem bo trzeba 5km nadrobić!!!!
i musiałby 10min wcześniej z domu wyjechać, i on może go podrzucić ale jak dojdzie do głównej drogi (jakieś 20min)... a tak wogóle to musiał wymuszać na nim bo nawet jak wychodziliśmy już od nich to Tomek jeszcze pytał mojego Ł. czy poważnie mówi
!!! Więc niby się umówili, ale oczywiście mój miał dojść do tej drogi żeby tamten nie musiał nigdzie skręcać i jak wróciliśmy Ł. zadzwonił do niego i powiedział że mu się nie opałaca nigdzie chodzić bo wtedy bo 30min to on do pracy jedzie a tu 20 musiałby iść i że sobie poradzi....
Eh rozpisałam Wam się przepraszam!!! No ale tak mnie to zdziwiło, że my tyle razy ich wspomagaliśmy i nie było problemu a tu raz potrzebowaliśmy małej uważam pomocy bo z tą kasą nam się tak nieoczekiwanie zrobiło i duupa że teraz KONIEC z charytatywną pomocą i wykorzystywaniem nas do wszystkiego bo jak widać my nie możemy liczyć nawet na najdrobniejszą pomoc