jestem.
Dzięki laski
Złapała mnie od wczoraj duszność a że lekarka w przychodni nie umiała nic wysłuchać to się wystaraszyła (mnie też oczywiście) że skrzep w płucach.
Skierowanie na wewn. po drodze tel. do mojego gina- zdanie to samo :O
Generalnie zamieszanie straszne.
Po przyjeździe podłączyli mnie pod tllen i zaczęli spuszczać krew, tradycyjnie- cały panel krzepliwości+ szanowne didimery (szczerze je kocham a raczej tego, kto to badanie wymyślił)
Po 2 godzinach pod tlenem poczułam się super ale że 1sze wyniki nie były super (znów dziadostwo podskoczyło) to postanowili mnie spuścić jeszcze na ginekologię na konsultację i poczekać na resztę wyników.
Na gin. ktg- w normie, badanie i usg.
Mała ma 2050, jestem szczęśliwa!!!!!!!!!!!!!!!!!
Ginekologicznie ok.
"Chce Pani zostać?" "Jak się da nie, to nie"
Powrót na izbę wewn. Przyjechały didimery- noo powiedzmy jak na mnie niskie...
Pouczona o tym że rano do pulmonologa i do gina skonsultować skok krzepliwości wróciłam do domu.
Od 15 do 21.15 na izbach- masakra.
Na szczęście skrzepu nie ma i to jednak tylko astma, ufff
Jutro odwiedzę pulmonologa i będzie ok.
Martwią mnie trochę wysokie krzepliwki (na granicach normy) co może oznaczać, że już czas na zastrzyki 2 razy dziennie zamiast raz :/
Teraz idę spać bo wczoraj mało spałam bo mnie dusiło a i dzisiejsza akcja dała i popalić.
Sorki, że wam nie odpiszę jeszcze ale już nie mam siły.
Na krótszych wątkach przejrzałam i odpisałam.