reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

.::: Mamusie kwiecień 2014:::.

Viltutti - spróbuj inhalacji i może chłodne okładny na łydki. Temperatura lubi czasem potrzymać trzy - cztery dni i jak nie dochodzi do 40 stopni to nie warto jej na siłę zbijać. Podniesiona temperatura znaczy że siły obronne organizmu się uruchomiły, to jest sposób organizmu na ograniczenie namnażania wirusów więc nie warto tak od razu tej temeratury się pozbywać. Ja ostnio zbijałam Emmie jak miała 40 stopni, ale jak po dwóch dniach poszło na 37,9 - 38,2 to sie wstrzymałam i tylko na noc jedną dawkę nurofenu na lepsze zasypianie. Jak boisz się że coś nie tak może być z oskrzelami to podejdź niech O osłuchają, będziesz mieć pewność.

Katjuszkooo - ja przed @ nie mam na nic siły ani ochoty, jestem wściekła, bez kija nie podchodź, robię tylko to co wymaga higiena i co jest potrzebne do podtrzymania funkcji życiowych czyt. jedzenie i picie:-D

Agunia - charakterne to twoje "maleństwo" - focha strzelać...w tym wieku.ciekawe od kogo sie nauczył ;)

Madziolina - witaj w klubie chorujących. Grunt że mały zdrowy

Impreza Emmy super. Jestem bardzo zadowolona, bo dzieciaki świetnie się bawiły, było malowanie twarzy (zasługa szwagierki) kolorowanie, wyklejanie, granie balonami i ogólnie wielka rozpierducha. Salon z kuchnią wyglądał jak po przejściu tornado. Emma była bardzo grzeczna, chodziła trochę z krzywą buzią bo jednak był tłum (jak dla niej ) ale nie płakała. Dość szybko zmęczyła się hałasem - siedmioro dzieci w wieku od 18mcy do 7,5 lat potrafi zrobić swoje, i poszła spać na dwie godziny, tak że duża część imprezy odbyła się bez solenizantki :)
Bardzo jestem zadowolona też z prezentów dla niej, bo prosiłam raczej o drobnostki a nie wielkie zabawki, grające straszydła których nie mam gdzie trzymać, i mamy dużo nowych ciuszków, cudowne książeczki, vouchery do sklepu z zabawkami. Część zabawek jak klocki duplo jej schowałam bo jednak zbyt dużo małych części . Hitem dla Emmy okazała się gąsienica na pilota i "mój pierwszy laptop" :)
Co do zdjęć - jak zwykle jedyny minus i coś o co jestem wściekła. Ja naprawdę nie wiem czy nikt nie potrafi idiot-aparatem cyknąć porządnej fotki. Dałam kamerę koledze więc filmik jest nawet ok. Aparat, na ustawieniu manualnym dałam jego dziewczynie, chyba z pięć razy powtarzaliśmy jej żeby wyciągnęła lampę jak będzie robić zdjęcia, czego oczywiście nie zrobiła bo jak powiedziała, wydawało jej się, że jest wystarczająco jasno :wściekła/y::wściekła/y::wściekła/y: i nie mamy ani jednego...powtarzam...ANI JEDNEGO nie rozmazanego zdjęcia z Emmą i tortem. Powiedzcie mi od kiedy w pomieszczeniach z małym oknem jest wystarczająco jasno....i do tego była wczoraj śnieżyca u nas więc w ogóle było ciemno jak w d*** :wściekła/y:
Dziś jak tylko Emma wstanie to ubieram ją tak jak wczoraj, wkładam na siebie ciucha i robimy sobie z nią zdjęcia bo jeszcze mi został banerek wiszący w pokoju.
Dobrze, że zrobiłam zdjęcie tortu po odbiorze i maż mi później zrobił ze dwa zdjęcia jak Emmie dawałam kawałek do spróbowania bo chyba by żadnej pamiątki nie było :(
 
Ostatnia edycja:
reklama
z chorowaniem mojego O. jest kicha totalna, bo jemu nic nie pasuje, wszystkie syropki i rzeczy choć ciut słodkie wyrzyguje zanim odłożę łyżeczkę, a jak próbowałam robić mu okłady do darł się jak opętany, mimo że były tylko nieco chłodniejsze niż on. Sambucol jakoś pomału siorbie. Najgorsze jest to, że jest w 100% narączkowy i nieodkładalny całodobowo, więc jak nie ma tatusia to kicha straszna bo całą noc spędzi u mnie na rękach. Więc baaaaardo bym chciała żeby ozdrowiał, bo do piątkowej nocy jesteśmy saaaami :cool:
 
Madzikm - bardzo się cieszę że jakoś dałaś radę i że jesteś zadowolona z przyjęcia. Fajnie że goście się dostosowali w sprawie prezentów. Szkoda tylko tych zdjęć, chyba by mnie trafiło!!! Zrób jakiekolwiek tak jak mówisz!

Viltutti - trzymam kciuki! Nie miałam do czynienia z nieodkladalnym Maluchem ale wiem że samo podawanie leków i marudzenie może uprzykrzyć życie więc współczuję. Już wiem co to znaczy mieć chore dziecko, a raczej dzieci bo u nas to zawsze chyba będzie w parze szło :-(

Katjuszka - zdrówka dla Was! U mnie przed @ podobnie jak u Madzikm. Strach się bać. Jestem tak wredna że sama siebie znieść nie mogę :-/

Madziolina - wracaj do zdrowia. Oby Mały się uchował.

Milenka- powrotu sił!

Agunia - w końcu Król Julian, czego Ty oczekiwałaś :-p

DJMka - ale dzień do d..., trzymaj się!
 
Ostatnia edycja:
MadzikM oj skąd ja to znam ze zdjęciami :( dlatego chyba zamiast kupować młodej cokolwiek to załatwię fotografa na imprezę bo sesji jako takich nie toleruje i nawet ślubnej nie miałam ale zdjęcia normalne i naturalne uwielbiam.. Ciekawe ile taka przyjemność...

Druga sprawa to fotki z wakacji. Ja zazwyczaj jestem na 2-3 a m na 50%. I ja rozmazana lub odwrócona ;-)

Wrzuć gąsienice jak będziesz miała chwile bo bardzo mnie zaintrygowala :-)

A tort wymiata. Przepiękny. Miałam sama zrobić bo nie lubię kupnych ale chyba mnie przekonalas ;-)
 
Dzięki dziewczyny za rady. Kupiłam tantum verde, ale całe szczęście chrypka przeszła i wydaje się, że widmo choroby oddaliło się.

Madzikm nieważne, że zdjęcia rozmazane. Grunt, że jakieś są.

Katjuszka u mnie przed @ bez kija nie podchodź. I zupełnie nie mam sił. A że mam dostać jutro to doskonale wiem o czym mówię.

Rila tyle tylko, że to Juliusz, a raczej nie kojarzę z historii żeby Cezar takimi fochami rzucał.

Milenko, jak tam, lepiej?

Madziolina żyjesz?
 
Przypomniało mi się odnośnie imion. Miałam w pracy Cezara. Nie Cezary, Cezar :-) jakoś mi sie ciężko z nim gadalo ;-)

No właśnie Milenka, Mandziolina jak Wy?

K tez dziś cos sfochowana. Takie sobie atrakcje wymyśla, typu moczenie rąk w herbacie ze jak jej zabraniam to ryczy jak wściekła. W ogóle zaczęła mnie klepac rękami. Nie wiem czy jej zabraniać czy nie, bo przecież mnie to nie boli :-/

Ewidentnie jej dziś lepiej, bo popołudniu tak szalała, że opanować jej nie mogłam.. doszłam również do wniosku, że jak ona zacznie sama chodzić to będzie nie do ogarnięcia... zrobienie sobie kolacji zajęło mi 5 min, a w tym czasie zrzuciła kilka rzeczy ze schodów, otworzyła szafkę kuchenną gdzie jest kosz i zrobiła to tylko dlatego, że jej nie pozwoliłam wcześniej, bo tylko zerkala czy widzę. Apogeum było to ze w międzyczasie wprasowala chodzikiem chleb w płytki i kawałek dywanu..
A ja dalej ledwo żyje. Chyba jeszcze takiego kataru nie miałam.. Nos wygląda jak burak :( no i jeszcze kaszel... żyć nie umierać ;-)
 
Przypomniało mi się odnośnie imion. Miałam w pracy Cezara. Nie Cezary, Cezar :-) jakoś mi sie ciężko z nim gadalo ;-)

No właśnie Milenka, Mandziolina jak Wy?

K tez dziś cos sfochowana. Takie sobie atrakcje wymyśla, typu moczenie rąk w herbacie ze jak jej zabraniam to ryczy jak wściekła. W ogóle zaczęła mnie klepac rękami. Nie wiem czy jej zabraniać czy nie, bo przecież mnie to nie boli :-/

Ewidentnie jej dziś lepiej, bo popołudniu tak szalała, że opanować jej nie mogłam.. doszłam również do wniosku, że jak ona zacznie sama chodzić to będzie nie do ogarnięcia... zrobienie sobie kolacji zajęło mi 5 min, a w tym czasie zrzuciła kilka rzeczy ze schodów, otworzyła szafkę kuchenną gdzie jest kosz i zrobiła to tylko dlatego, że jej nie pozwoliłam wcześniej, bo tylko zerkala czy widzę. Apogeum było to ze w międzyczasie wprasowala chodzikiem chleb w płytki i kawałek dywanu..
A ja dalej ledwo żyje. Chyba jeszcze takiego kataru nie miałam.. Nos wygląda jak burak :( no i jeszcze kaszel... żyć nie umierać ;-)

Mi troche lepiej, dziekuje :-*
 
Agunia - wiem wiem pamiętam że nasi chłopcy mają te same zdrobnienia ale pełne imiona inne.

Katjuszka - mogę Cię pocieszyć że miałam dokładnie to samo. Trzy dni umierałam, kolejne trzy delikatna poprawa, minął tydzień i nadal mam katar i sporadycznie kaszlę, ale czuję się już ok. W pierwsze dwa dni "poszło " 220 husteczek :-/
 
reklama
Madzikm super ze impreza udana. Ja na nasza jeszcze kompletnie nie mam pomyslu, ale na szczescie jeszcze troche czasu zostalo.

Wszystkim chorowitka poraz kolejny szybkiego powrotu do zdrowia!!

Katiusza doskonale Cie rozumiem bo Ignas tez sie zrobil straszny lobuz. Lata po calym domu z predkoscia porownywalna z bratem. Wcisnie sie wszedzie, wlezie w kazdy kat, a raczki i oczy to mu tylko dookola chodza co by tu dorwac, co rzucic byleby jak najwiecej halasu narobic. Oczywiscie wszystkie szafki pootwiera i wszystko wyciagnie. No i zaczely sie wojny z bratem. Kloca sie o zabawki, o miejsce, i o zgrozo!!! O jedzenie!!!! A mlody jak tylko czegos nie dostanie to robi taka awanture i tez strzela focha. Ogolnie jest ciezko ostatnio. Ewidentnie ma ten ostatni w pierwszym roku zycia skok rozwojowy. Bo do tego ze zrobil sie strasznie niegrzeczny doszedl olbrzymi apetyt! Moglby jesc przez caly dzien!! Widocznie potrzeba mu dodatkowej energii do rozwoju.

Pisalyscie o @, a mnie dzisiaj dopadla pierwsza od porodu! Ale o dziwo lagodnie. Normalnie umieram z bolu brzucha i jest bardzo obficie, a teraz w miare ok. Oby takie zostaly.
 
Do góry