Powolutku, powolutku nadrabiam wszystko co pisałyście. Pośmiałam się, popłakałam i już odpisuję.
Na wstępie -
Witam wszystkie nowe Grudnióweczki
Nonek, ja też jestem 90ty rocznik
Też liczyłam na styczeń, ale wyszedł listopad/grudzień. Ważne że się udało i to za pierwszym razem
Oregano - ja tak samo! Wcześniej fitness nawet 6 razy tygodniowo, czasem po dwie godz. A teraz krótki spacer z psem wywołuje palpitacje serca i zadyszkę. Oj jak mi brakuje fitnessu... i serów pleśniowych
No i sushi... hehe
Co do basenu -tez o nim myślałam, ale... niestety jest to cholerne ALE. W ciąży jesteśmy bardzo podatne na wszelkie infekcje, a basen niestety bardzo im sprzyja. Niektóre infekcje mogą mieć poważne konsekwencje. Dlatego chyba zrezygnuje z basenu
ech. No ale codziennie chodzę na spacery
Zawsze coś!
CO do wymiotowania.. Powiem Wam że intuicja jest niesamowita. Za każdym razem wyczuwam że będę wymiotowała i zostaję w domu, albo uciekam od rodziców i zmykam do siebie. Jakoś tak po prostu czuję. I obawiam się że dzisiaj także czeka mnie paw
No i mdłości sięgają zenitu więc położę wiaderko obok łóżka i się położę
Ech, wieczna karuzela....
Trzymajcie się Kochane! Zajrzę jutro!
... No i oczywiście i tym razem intuicja mnie nie zawiodła. Dodałam post i dosłownie 3 min później klękałam nad wiaderkiem. A kot - słodziak przyszedł do mnie, przytulił się i był przy mnie. To był mega paw, najokazalszy ze wszystkich poprzednich. No ale... przynajmniej jest mi trochę lepiej...