Jeden dzień nie byłam na formie a tu tyle wiadomości do nadrobienie [emoji12].
Moja historia [emoji846]:
Tak ja wam już wspominałam w piątek miałam założony "balonik" inaczej cewnik foleya. W sobotę rano dostałam obciążenie do niego (ponieważ nie wypadł) i zalecenie- dużo chodzić. To także nic nie dało i Ok 13-14 lekarze podjęli decyzje o wyciągnięciu "balonika". Nadal miałam rozwarcie tylko na 2 palce.
Ok 20-21 dostałam lekkich skurczy co Ok 6 min po 30 sekund. Lekarz dyżurny postanowił dać mi kroplówkę z paracetamolem i nospą żebym przespała noc ( tego dnia nie spałam od 4:30 rano bo badanie ciśnienia ktg wszystkich 4 dziewczyn w pokoju oraz późniejsze spacery z obciążonym "balonikiem"). Następnego dnia czyli w niedziele mieli ni dać oksytocynę, ale nie zdążyli bo Ok 2 odeszły mi wody (nie całe Ok pół szklanki). Przenieśli mnie na porodówkę i tam miałam zapis na ktg do 2:40-7:00. Po 7 zadzwoniłam po męża żeby przyjeżdżał.
Ok 7 wszystko sie zaczęło skurcze co 6 min po 1,5 min. Bolesne. Od 11 myślałam ze ducha wyzionęła. Położna masowana mi szyjkę bo rozwarcie zatrzymało sie na 4 cm, a od 5 cm dają zzo.
Powiem wam, że to najlepszy wynalazek w medycynie położniczej.
Dziewczyny taka ulga [emoji18].
Nawet sie przespałam Ok 2 godzinki.
Po 2 godzinach zzo przestawało działać, a poza tym zaczęły sie pojawiać bóle parte (na które znieczulenie nie działa)
Zzo zdało egzamin i rozkręciło rozwarcie do 9 cm. Dostałam jeszcze drugą niewielka dawkę na ten 1 cm. I Ok 14:45 - 15 zaczęłam wypychać małego. Najlepiej mi było na stojąco a pózniej kucając. Ostatnie 3 parte już na fotelu.
O 15:33 urodził sie Aleksander w waga 3590 i 58 cm.
Miałam go ze sobą przez 2 godziny. Nakarmiłam poprzytulałam i poszedł na ważenie.
Jeszcze na fotelu zostałam zszyta (nacieki mnie delikatnie).
W sumie wszyscy w szoku, że chodzę nic mi nie jest. Myśle ze to znieczulenie mi bardzo pomogło (od soboty 4 rano do porodu spałam może 1h) a drzemka uratowała wszystko.
Mam nadzieje, że o niczym nie zapomniałam.
Napisane na iPhone w aplikacji
Forum BabyBoom