Anik jak wyjdziesz ze szpitala będzie odrobinę lepiej bo fizycznie będziesz wiedziała że to koniec. Musisz się wypłakać z każdym dniem będzie lepiej ale w sercu zostanie.
Trzymaj się kochana czytałam kilka razy ten piękny cytat że dzieci z poronienia nie odchodzą tylko zmieniają datę przyjścia. Może i u nas to się sprawdzi.
Wiesz.. u mnie to było troszkę dziwnie jesli chodzi o psychikę.. Płakałam owszem, ale tylko przez chwile gdy wyszłam z gabinetu... taki szok.. bo przeciez poszlam zobaczyc maleństwo, nic się nie działo, a tu szok... serce nie bije i skierowanie do szpitala. Doszlam do siebie w aucie jak jechaliśmy do domu sie spakować. Potem leżalam z 4 dziewczynami na sali ktore byly w ciazy i nic.. taka pustka u mnie... rozmawialam normalnie z nimi, gadalam o ciazy z nimi, bo przeciez juz jedno dziecko mam i gadalam o corce jak to bylo, nie o tym, ktorego mialam w brzuchu a rzekomo juz go nie bylo.. Na zabieg poszlam bez wiekszych emocji, fizycznie tez czuje sie dobrze, a psychicznie... troche lamie mi sie glos jak bardziej o tym gadam, ale od razu gdy sie o tym dowiedzialam, myslalam juz tylko o kolejnych staraniach, bo wiedzialam, ze pragne jak najszybciej byc znow w ciazy.. gin każe odczekać ok.3 msc.. Tak to na mnie podziałało, ale w środku czuje pustke, bo wiem ze byl dzidzius, a juz go nie ma.. ale nie płacze...