NomiMalone
Fanka BB :)
Dziewczyny ja mam wrazenie ze moj organizm walczy z ciąza.Dzisiaj tak mi dokucza zgaga ze az sie poryczalam.Nic nie pomaga.Ciagle mi zimo choc temperatura ciala ok.Na dodatek biore tyle tych lekow ze żoładek tez sie zaczyna buntować.
Współczuję. Ja na szczęście prawie pożegnałam przeziębienie. Walczyłam 2 tygodnie. Z leków do połknięcia to brałam tylko rutinoscorbin , bo mi doktorowa powiedziała, że mogę 3x po 1 tab. ale ja brałam 2x, no nosa spray *spam* , raz na gorączkę APAP i raz na mega ból głowy też APAP. A tak to leczyłam się tym co pisałyście, cytryna, sok z malin, miód , syrop z cebuli, łóżko i odpoczynek . Ale mam już dość tych gili i samopoczucia , także Jagi nie zazdroszczę i trzymam kciuki by tych leków mniej było.
A co do mężów i teściowych. Mój mąż to odmieniec patrząc na waszych. Moja teściowa typ kobiety "wiem wszystko najlepiej , jestem najmądrzejsza, zawsze mam racje, wszyscy mają mnie słuchać" a mój mąż..... no cóż . Jak z nią rozmawia przez telefon to muszę go bić po rękach by przestał na nią krzyczeć. A jak jedziemy do teściów w odwiedziny , to przeważnie po 2 godzinach mówię do męża "albo przestaniesz się drzeć , albo ja biorę Justynę i wychodzę bo mam dość". W przypadku mojego męża jest tak, że to on uważa , że jest najmądrzejszy i się kłóci i z ojcem i z matką. Z ojcem o polityke a z matką o wszystko inne. Jeszcze nigdy nie widziałam , by tak dorosłe dziecko z rodzicami się kłóciło, no ale oni go tak wychowali, niestety . Myślałam , że go pod tym względem zmienię, albo przytemperuję, ale mój mąż ma zbyt silny i wybuchowy charakter by się udało, a ja chyba już machnęłam na to ręką po jakichś 10 latach . Teraz jedynie mi zależy , by mi córa nie wyniosła z domu, że osób starszych , dziadków , czy rodziców się nie szanuje i można na nich się drzeć i ich wyzywać , no bo tatuś tak robi w stosunku do dziadków. Więc tutaj to chyba bardziej zależy mi na wychowaniu córki , bo męża już się nie da.
A ja dziś już dostaje delikatnego pier....ca. Jutro na 17:00 mam wizytę i zobaczę , czy serce jest czy nie ma, czy dziecko rośnie czy nie i czy we wtorek wyląduje w szpitalu ze skierowaniem na usunięcie ciąży, czy będę zapłakana i szczęśliwa odliczała z nerwami do USG genetycznego. Czy to wszystko nie mogłoby być prostsze i nie tak stresujące ?
EDIT: dodam jeszcze , że mam mega mdłości. Jeszcze ani razu nie zwymiotowałam , ale mdłości mam nieraz takie jakbym była pijana i miała właśnie przywitać się z toaletą. A nasilają się , gdy poczuję głód. Wtedy muszę wstać nawet o 3:00 - 4:00 w nocy i wepchać do paszczy kawałek suchego chleba. Wtedy na pół godziny przechodzi a później znów wraca , najpierw delikatnie a po 2 godzinach znów mega mdłości. I tak cały dzień
Ostatnia edycja: