No i ja witam i melduję się posłusznie.
Pojawiałam się na majówkach wcześniej poczytać, ale nie zapisywałam sie, bo jakoś dwa tygodnie temu pojechałam do gina po odebraniu morfologii (anemia mi wyszła). Chciałam skonsultować witaminki i pochwalić sie a tu niemłla niespodzianka...
Ale od początku. Mamy juz córeczke 4 lata - spłodzona w podróży poślubnej w pierwszym cyklu nieuważania (dzieki temu udzielałam sie tu juz w czerwcówkach 2006). Byliśmy zaskoczeni że tak od zaraz w pierwszym miesiacu strzał i trafione
![Big Grin :D :D](data:image/gif;base64,R0lGODlhAQABAIAAAAAAAP///yH5BAEAAAAALAAAAAABAAEAAAIBRAA7)
No ale bywa. Potem kilka lat przerwy i po zakupie domu do remontu wstępnie ustaliliśmy że jak bedziemy kończyć remontować to pomyślimy o dziecku. Przez te kilka lat dzielnie się plastrowałam antydzieciami. No i jakos tak ostatnio mąż nie zalatwił mi platrów na czas a recepty nie było a do lekarza to juz w ogole nie podrodze wiec nie zabezpieczyłam sie w tym miesiącu. Ale malo tego. pewnego dnia mój jajnik odezwal sie do mnie natarczywie, ze on jeszcze jest i nawet potrafi pracować i ze jest oburzony tym że go blokowałam tyle czasu. tak mnie rypało w boku, ze chodzenie bolało! rzucilam wtedy mężowi ze jak chce syna to akurat dzisiaj moglby trafic i ... wzial sobie do serca. Chyba nie wierzyl ze moze sie udac. Moje podroby po odstawieniu plastrow bolaly ze 4 dni tak bardzo ze az myslalam ze to zapalenie przydatkow. Ale ciekawa bylam czy cos z tego wyszlo... po tygodniu zrobilam test ale nic oczywiscie, po 2 dniach kolejny i tez nic. po 10 dniach od tego bolu pojawilo sie drobne zywe krwawienie - implantacja? Piersi bolaly, szyjka miekka i zamknieta, temp powyzej 37. dalam sobie spokoj z testami i doczekalam do terminu @, no prawie bo dzien wczesniej zrobilismy test juz razem i wyszly II. Troche szok ze znow za pierwszym razem i to po plastrach gdzie niby plodnosc moze wracac troche. Za jakies dwa tygodnie poszlam na badanie krwi bo juz od jakiegos czasu niewyraznie sie czulam a ze regularnie oddaje krew to wiem jakie sa objawy zmniejszenia hemoglobiny i wyszlo faktycznie ze mam ponizej normy. postanowilam pojechac do gina chociaz chcialam doczekac do 8 tygodnia zeby usg bylo pewne. Ale pojechalam, zdalam mu relację, pośmiał się ze mnie, że znowu przychodze do niego z gotową diagnozą i kompletem badań, wyliczyłam mu kiedy jajeczkowanie, kiedy implantacja, wyszlo nam ze to jakis 6 tydzień, zbadał mnie i ginekologicznie wyszło że wszystko ok. Zrobił i usg a tu ... nic. Absolutne nic. Malo tego że zero zarodka w pęcherzyku to nawet pęcherzyka nie ma... To gdzie jest w 6 tygodniu? Kazał się nie martwić, pocieszył że napewno coś się pospóźniało, po plastrach to normalne itd. Kazał przyjść za 10 dni i porobić HCG czy rośnie. Na szczęście rosło ładnie. We wtorek poszłam znów na USG i już był i pęcherzyk ponad 1 cm, i zarodek i ładny pęcherzyk żółtkowy. No i migająca kropeczka jak cud na monitorze - serduszko. Wg usg to dopiero 6 tydzień czyli ponad tydzień później niź mój organizm sygnalizował. Więc dziewczyny nie martwcie się na zapas że na usg czegoś nie widać, bo ja już sama mogę doktorat pisać o pozamacicznej bo już siebie w niej widziałam a tu niespodzianka. Lekarz powiedział, że niezbyt często się zdarza, że nic nie widać a po 1.5 tygodnia wychodzi juz 6 tydzień. W pierwszej ciąży na usg było widać pęcherzyk ciążowy w 3ti4d przy HCG poniżej 1000 a teraz nic. Nie ma reguły. Następna wizyta za miesiąc (no jak się nic nie przydarzy bo ja będę czarnowidzem, ponieważ w moim otoczeniu ostatnio tylko poronienia i kłopoty w ciąży i liczę,że tu między Wami zmienię zdanie i odzyskam wiarę)