Witajcie w piątkowy wieczór
Dziewczęta moje drogie, sytuacja zdrowotna wygląda u nas następująco
W środę byłam z młodym u pediatry (chyba to już pisałam;-)) i było wszystko ok. W czwartek o 10.15 telefon ze żłoba, żeby po Julka przyjechać, bo przeziębiony i stan podgorączkowy i mu oczy ropieją. Chwała Bogu, że mam taką robotę, że mogłam wyleźć no i jadę. Przyjeżdżam, dziecko wychodzi uśmiechnięte, katar taki jak zwykle, więc myślę tragedii nie ma. Ropa owszem w kącikach oczu, ale bywało gorzej. Zanim dojechaliśmy do domu niestety ropy się zrobiły znacznie większe ilości. Na szczęście miałam w domu krople, więc dałam i dziec poszedł spać. Dzwoniłam do pediatry, brak już wolnych miejsc i przyjść jutro rano (znaczy dziś).
Ja poszłam z sobą do lekarza, zapalenie oskrzeli, antybiotyk i siedzieć w domu. Masakra.
Dziś byłam u pediatry, pierwotnie podejrzewała zapalenie spojówek, ale nic na to nie wskazuje, bo ropy dziś nie było, katar taki sam jak zwykle, dała nowe krople do oczu, opieka do środy i wtedy do kontroli, zobaczymy co dalej.
Jednym słowem sporo się dzieje, padam na pysk
Dziś humor całkiem niezły u mnie, mimo że wieczór samotny bez małża
Pralka się pierze, wywieszę i spadam pod kołdrę, muszę się teraz wygrzać, bo rano o 6 pobudka
Miłego weekendu!