Wierzcie mi, ze podczas TAKICH atakow kiedy dziecko sinieje nie da sie zachowac spokoju, latwo mowic temu kto tego nie przezyl, ja tez jeszcze w ciazy wierzylam, ze ja dam rade wszystko wytrzymac, nawet ryk dziecka, ale takiego ryku nie da sie wytrzymac...poza tym ja przeciez nie chodze cale dnie podminowana i on dlatego ma te kolki, stres mnie ogarnia wtedy kiedy juz jest naprawde nie do wytrzymania, wiec od czegos te kolki musza byc. Martwi mnie jego kupa ciagle jest rzadka i zielona czasem zezlocieje, do tego zaczyna mi brakowac pokarmu, mlody sie nie najada, cyce pala mnie juz zywym ogniem dziwie sie, ze sutki mi jeszcze nie odpadly...
probowalismy juz masazy,suszarki,noszenia na "lotnika", cieple oklady, zginanie nozek do brzuszka,ciagle nosimy na pionowo zeby sie nie zanosil,odbijanie i bekanie jak u stargo chlopa jest po kadym jedzeniu, koperki,herbatki wszystko juz poszlo w ruch, nie pojmuje tego, ze dziecko po 4 godzinach wycia, beczenia i rzucania sie nada nie moze zasnac, wczoraj nie spal caly dzien i ledwie zasnal po polnocy, dzsiaj daje czadu od 4 rano i nie wiem o co mu chodzi, pielucha czysta do cyca dostawiam to zje 5 min zasypia za minute sie budzi i krzyk, ja mu cyca to on nie chce, teraz zwymiotowal bialym serkiem az wozek musialam myc tak z niego trysnelo. Pomoc mam tyko w weekendy i poznymi wieczorami, ale moje wyjscia z domu i odsuniecie sie od malego nic nie pomagaja, bo czy u mnie na rekach czy u ojca nadal jest to samo...
Nie moge pogodzic sie z tym, ze nie ma na to skutecznej metody, musi cos pomoc, bo ja juz dluzej tak nie wytrzymam, zauwazylam, ze z moim zdrowiem zaczyna sie cos nie tak...nie mam juz sily fizycznie, ciagle czuje sie jakbym miala zaraz zemdlec, zaczynam nawet miec juz problemy z wejsciem na 4 pietro, nic mi sie nie chce, nawet wyjsc z psem,nawet nie mam sily na jedzenie...
Gosci tez ograniczylismy, sami tez do nikogo z nim nie jezdzimy,nawet tesciowej juz zabronilismy go ciagle na rece brac...
Nie wiem jesli pediatra mi nie pomoze to naprawde bedzie ze mna zle...
Przepraszam, ze tak sie Wam zale ale juz nie wiem gdzie mam szukac pomocy chocby tej psychicznej, bo od znajomych i rodziny ciagle tylko slysze "bedzie jeszcze gorzej,teraz to jest nic,bedzie spal coraz mniej,bedzie coraz ciezej..." jedna jedyna matka tylko pwiedziala, ze juz miesiac minal wytrzymaj jeszcze te 3...ale cala reszta tak mnie potrafi dobic, ze zyc mi sie nie chce...
marze o jednym dniu, nawet o jednym wieczorze gdzie bede mogla w spokoju isc do lazienki, zalatwic potrzebe,zjesc i polozyc sie na godzine w ciszy bez ciaglego latania do pieluch...