Nam w szkole rodzenia polecali inną metodę. Jak maluszek płacze to najpierw próbować uspokoić go głosem, jak to nic nie da to podejść, pokazać się i jeszcze raz przemówić, potem dopiero pogłaskać, a w ostateczności wziąć na ręce. Z czasem maluszek wie, że jesteśmy blisko nawet gdy nas nie widzi a tylko słyszy nasz głos. Inna sprawa, że mój Mikołaj jak się drze to ja męża siedzącego obok nie słyszę więc na razie taki numer nie przejdzie. Ale jego ani noszenie ani nic nie uspokaja, a jak już to na krótko. Chwilę zajmie się smokiem lub cycem i zaraz na nowo koncert aż boję się że sąsiedzi na mnie opiekę naślą bo wczoraj cały dzień marudził i nie spał dłużej niż pół godziny. Skąd u skubańca tyle siły, ja to bym głos zdarła i ze zmęczenia spała jak kamień w końcu...
No i niestety nie potrafię odróżnić kiedy płacze z jakiego powodu. Wiem tylko że brudna pielucha mu nie przeszkadza ani trochę, ba, wrzask jest jak go przewijam.
No i niestety nie potrafię odróżnić kiedy płacze z jakiego powodu. Wiem tylko że brudna pielucha mu nie przeszkadza ani trochę, ba, wrzask jest jak go przewijam.