Antila jak powiedziałam mężowi to się śmieje, że musi Cię kojarzyć bo ja to mało prawdopodobne, mój mąż pracował na Armii Krajowej i On zawsze odprowadzał i odbierał Nadię, ja rzadko bo ze względu na godzinę 16.30 nie zawsze miałam pewność że dojadę z 2 końca miasat z pracy....potem się przeniesli z firmą ale też w tych rejonach więc dalej On odbierał, zwykle przed 8 przychodziła a wychodziła na końcu między 16-16.30....ale może na piknikach sie widziałysmy
. Byłam na 2, Nadia zaczeła w maju 2010 żłobek.
Mówiąc szczerze to mało kogo kojarzę bo Nadia wtedy nie opowiadała za wiele a i okazji do integracji i spotkań rodziców mało było, teraz mimo iz nie odbieram jej za często to już znamy sie z rodzicami i znam dzieci, zreszta Ona sama duzo opowiada bo juz starsza
faktycznie świat jest mały
ani - to zostawiasz rodzinkę z full lodówą
mięsa pod dostatkiem, u nas skończy się raczej na zywieniu mężaq pewnie w szpitalu albo po drodze a dziecko z babcią albo w przedszkolu, zalezy kiedy jaśnie dzieciątko wyjdzie bo coraz bardziej prawdopodobne robi się, że tesciowie tylko jednak do 14 będą dostepni z opieką.....
Digitalis - z tym leniuszkiem też się śmialiśmy po porodzie że tak będzie, moja mama tez tak mówiła
.
Monika - współczuję nerwów i stresów...wiadomo nic mądrego nie wymyślę ale nie masz wyjścia, musisz być silna i myśleć teraz tylko o dziecku bo to wszystko się odbija na maluszku więc musisz dać radę, nie znamy szczegółów ale może jeszcze nic straconego tylko trzeba czasu, pracy i rozmów....