Jestem chora :-( dostałam antybiotyk i zwolnienie, dopiero wieczorem wstałam na chwilę z łóżka, a wcześniej to umierałam, nocka była koszmarna. Oby tylko Oliwka się nie zaraziła! No i starsze dzieciaki też, bo Patryk rozpoczął nową pracę, a Damian ma ważne kolokwium w przyszłym tygodniu.
WolfiA, chęć do nauki i opanowanie materiału to jedna sprawa, a dojrzałość intelektualna druga, zupełnie niezależna. To, że dziecko lubi pisać, czytać, czy liczyć, że potrafi siedzieć ileś tam czasu nad książkami, nie znaczy, że jest dojrzałe psychicznie do szkoły. Przytoczę fragment artykułu na temat dojrzałości intelektualnej
"Tutaj nie tyle chodzi o poziom wykształcenia, ile o obiektywizm, tzn. o realne i aktywne patrzenie i myślenie oraz o zgodne z rzeczywistością ocenianie spraw, chodzi więc o skłonność do refleksji i do analizowania spraw. Trzeba też umieć wybrać swoją życiową drogę, czyli odkryć swe życiowe powołanie. Ważny jest wybór swoich największych wartości i konsekwentne dążenie do nich, czyli życie zgodne z nimi. Dochodzi do tego odpowiedzialność za swoje postępowanie, za swoje zadania i obowiązki."
Także trzeba patrzeć przyszłościowo również, są dzieci które od gimnazjum wiedzą, co chcą robić w przyszłości (jak Damian i Paulina) ale jest ich niewiele, a większość taką pewność uzyskuje dużo później (jak ja czy mój Patryk). Nigdy nie masz pewności, że Twoje dziecko nie będzie potrzebowało tego roku, żeby mądrze wybrać kierunek wykształcenia pod kątem wykonywanej w przyszłości pracy. Poza w Polsce poziom przygotowania szkoły na przyjęcie tak małych dzieci jest tak niski, że naprawdę uważam, że ze szkodą dla dzieci byłoby puszczenie ich wcześniej do szkoły. Słyszę ciągle opinie, że matki żałują, że puściły dziecko do szkoły rok wcześniej. Oczywiście masz prawo mieć inne zdanie, tylko pamiętaj, że żyjesz w innych realiach.
bo nigdy nie masz pewności, że dzieci będą na równi, jeżeli chodzi o rozwój psychiczny, bo nie będą. Nawet teraz wśród pięciolatków z tego samego miesiąca są różnice i ja nie wierzę, że za 2 lata tych różnic nie będzie To jest naturalna kolej rzeczy, że ludzie się różnią i uczą się ze sobą żyć, wpółpracować, tak samo jest z dziećmi. I dlaczego z góry trzeba zakładać, że nasze dziecko sześcioletnie będzie w tyle za tym siedmioletnim? Może się okazać, że nasze dziecko nauczy się dużo więcej poprzez kontakt z kimś od siebie starszym
WolfiA, chęć do nauki i opanowanie materiału to jedna sprawa, a dojrzałość intelektualna druga, zupełnie niezależna. To, że dziecko lubi pisać, czytać, czy liczyć, że potrafi siedzieć ileś tam czasu nad książkami, nie znaczy, że jest dojrzałe psychicznie do szkoły. Przytoczę fragment artykułu na temat dojrzałości intelektualnej
"Tutaj nie tyle chodzi o poziom wykształcenia, ile o obiektywizm, tzn. o realne i aktywne patrzenie i myślenie oraz o zgodne z rzeczywistością ocenianie spraw, chodzi więc o skłonność do refleksji i do analizowania spraw. Trzeba też umieć wybrać swoją życiową drogę, czyli odkryć swe życiowe powołanie. Ważny jest wybór swoich największych wartości i konsekwentne dążenie do nich, czyli życie zgodne z nimi. Dochodzi do tego odpowiedzialność za swoje postępowanie, za swoje zadania i obowiązki."
Także trzeba patrzeć przyszłościowo również, są dzieci które od gimnazjum wiedzą, co chcą robić w przyszłości (jak Damian i Paulina) ale jest ich niewiele, a większość taką pewność uzyskuje dużo później (jak ja czy mój Patryk). Nigdy nie masz pewności, że Twoje dziecko nie będzie potrzebowało tego roku, żeby mądrze wybrać kierunek wykształcenia pod kątem wykonywanej w przyszłości pracy. Poza w Polsce poziom przygotowania szkoły na przyjęcie tak małych dzieci jest tak niski, że naprawdę uważam, że ze szkodą dla dzieci byłoby puszczenie ich wcześniej do szkoły. Słyszę ciągle opinie, że matki żałują, że puściły dziecko do szkoły rok wcześniej. Oczywiście masz prawo mieć inne zdanie, tylko pamiętaj, że żyjesz w innych realiach.
Ostatnia edycja: