Ja na początku 5 tygodnia miałam zanik objawów, obudziłam się bez bólu piersi i w ogóle, jakby mnie ktoś pstryczkiem przywrócił do wcześniejszego stanu. 2 dni przepłakałam bo byłam pewna że już po wszystkim, a to ciąża po 5 latach starań
pojechałam na USG w 5+2 , był pęcherzyk z pęcherzykiem zoltkowym, pani dr powiedziała że objawy raz mogą być, raz nie i nie ma się co tym sugerować . Choć dla mnie to było dziwne i ciężko mi było w to uwierzyć. Po 2-3 dniach objawy wróciły ze zdwojoną siłą. Mam nadzieję że więcej takiego psikusa mi nie zrobią, bo co się naczytałam i namartwiłam to moje. Na USG pojechałam nawet że spakowaną torbą do szpitala...
Teraz mam 6+2, od 3 dni po pracy leżę plackiem na kanapie i nie mam siły kiwnąć palcem. Dobrze, że mogę sobie na to pozwolić... choć już mam dość bo do tego mdłości...
Też jesteście takie osłabione?