Pojechałam na małe zakupy do marketu, takie tam pierdołki, mężowi masło orzechowe, bo chciał, szampon, domestos, chusteczki, kawę, kupiłam też kukurydzę, bo stwierdziłam, że w tym roku to jeszcze gotowanej nie jadłam, a taką uwielbiam i kilka soczków w kartoniku, tak żeby mieć na stoliku nocnym i się tak zmęczyłam tymi zakupami, że teraz się położyłam i aż mnie brzuch rozbolał, że aż mi niedobrze jest. Jestem już głodna, za godzinkę będzie obiad, jak mężu wróci z pracy, na szczęście od wczoraj mam jeszcze zupę i grzanki mi mama zrobiła wczoraj, więc obiadek tylko do podgrzania. Na jutro mąż sobie zażyczył placuszki z cukini, bo przywiózł taką dużą z ogródka od teściowej.
We wtorek wieczorem mieliśmy wizytę u lekarza, powiedział, że płeć powie na następnej wizycie, bo jeszcze za wcześnie, ja mówię 'Ale ptaszka nie ma?', a on "A Pani ma brata czy siostrę?" "brata" "No to dobrze się Pani czuję w towarzystwie chłopaków", czyli zasugerował, że na córkę tym razem nie mam co liczyć A ja tak bardzo chciałam córunie
Może jeszcze mu odpadnie.
Ja już wzdychałam na ciuszki w necie. Już w głowie wybrane 4 komplety. Tylko niech potwierdza mi.
A tak wogole. . . Na jakie rozmiary patrzycie?