reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopadowe mamy 2022

Również taka decyzje podjęliśmy z mężem po konsultacji z położna co do małej przychodziła i z panią doktor że szczepimy podstawowymi szczepionkami według programu NFZ.

To całe szczęście u nas rodzice moga wejść i za to dziekuje.
Nasza przychodnia jest przyjazna ale u nas brak kolejek - przychodzi się na ustalona godzinę nie ma ludzi / wchodzi się z marszu.
Luksus.

Jest pielęgniarka i pani doktor i cały czas poświęcony dla dziecka i dla rodziców jak mają jakieś pytania/ wątpliwości.
U nas też można wejść razem, w sensie oboje rodziców plus dziecko :) a myślałam, że nie, bo gdzieś tak było, że tylko 1 rodzic mógł się pojawić. A jednak przyznam wam, że jest łatwiej w 2 osoby, bo jedna słucha lekarza/pyta, a druga zajmuje się rozbieraniem/ogarnianiem malucha, przygotowując do badań. No ale oczywiście jest to możliwe w pojedynkę.

Ostatnio mam takie przemyślenia, że jestem totalnym nieogarem. Poniedziałek i wtorek to była dla mnie makabra jakaś. Mała była marudna i ja już nie dawałam rady. Wczoraj na nią nakrzyczałam z płaczem. Nie zrozumiała tego na szczęście, bo się zaśmiała. Dla mnie sukcesem jest jak uda mi się wygrzebać z nią na spacer wśród jęków przy ubieraniu i przekładaniu do fotelika żeby znieść do garażu do wózka... Wyzwaniem byłoby też wybranie się samemu do lekarza z nią... Nawet miałam wrażenie, że źle zakładam pieluchę. Robiłam sobie wyrzuty, że nie umiem jej porządnie zadbać o paznokcie, bo się drapie w kółko. O ulewanie też się obwiniałam, że może źle przystawiam albo co...
Jak @maszak ogarnia tyle dzieci? Jak robią to ludzie mający "zaledwie" 2?

Na szczęście nowy dzień, nowe przemyślenia...
 
reklama
Póki co ibuprofen i okłady z kapusty. Wierze, że przejdzie... ale znów po 14 miałam dreszcze i godzinę temu wyszła temp 😭...

Wiem, że ta pionowa pozycja jest niepolecana, ale ja nosiłam i noszę nie trwa to jakoś długo.
bardzo ci współczuję i życzę powrotu do zdrowia! mam nadzieję, że już jest trochę lepiej. podobno kapusta pomaga bardzo i oby tak było u ciebie ♥
 
Ojoj, dużo zdrowia dla córci, i oby się nie przeniosło na resztę rodziny. Grypa potrafi być paskudna.

@martimo czy ja nie pisałam ostatnio, że Kuba nie robi kupy w nocy? No bo od 3 tygodnia życia nie robił. Aż do dziś 😅 w ogóle odkorkował się porządnie i wczoraj nam podarował trzy takie prezenciki 😏 a w przyszłym tygodniu mamy szczepienie, strach się bać 😬

@kamilamhm ja się nauczyłam gadać głupoty do Kuby i nieraz tak sobie rzucam żarcik, że ojciec to przecież tylko pół człowieka, mało przydatny taki bo nie ma cycków. Znaczy jak pół człowieka tylko 😂

Kuba przyjął dziś 60 ml z butli. Szkoda, że to nauka okupiona płaczem, żalem i niezrozumieniem ze strony dziecka. Najpierw było fajnie - dla niego, bo się bawił, gadał, nuplał, uśmieszki rozsyłał. No ale matka nieustępliwa, gumowy fantom ciągle w buzi, a Kuba już by chciał oryginał, tymczasem wyrodna matka odmawia, pcha tą gumową paskudę w usta... w końcu wypił. Ale przyjemności z tego zero.
Chyba pisałaś ;) No różnie to z kupkami bywa ;)

U nas było ostatnio jak pisałam stabilnie, te same mniej więcej pory spania i "wstawania", ale z pon na wt wystąpiło załamanie, bo o 1 skończyłam karmić, a wcześniej o północy seria kup i mała chyba zgłodniała po tej pierwszej i o 4:40 pobudka i potem słuchajcie cały dzień "hasała" ... dlatego miałam kryzys jakiś. Może robiła jakieś turbodrzemki na 15 min, ale to wszystko... Ja byłam wkurzona, wymęczona, a co dopiero taki maluch. Na spacerze dziecko też średnio śpi. Jak wychodzę to nie śpi, rozgląda się, marudzi, w końcu chyba kołysanie wertepów ją nuży i przysypia. Nie wiem co to za prawidłowość, ale jak wychodzimy wspólnie z mężem na spacer to śpi dłużej :p
W związku z czym była wymęczona i marudna też dlatego...

Ale może kolejny dzień i lepsza atmosfera?

Znajoma uważa, że pogoda wpływa na dzieci... Jej dziecko (parę tyg różnicy) w mniej więcej te same dni marudne co moje ;)
 
A jakieś inne objawy? Czy to był jedyny?

My dziś w końcu mamy planowe szczepienie, to które powinno się odbyć po 6 tygodniu. W sumie jestem zadowolona, że tak to się przeciągnęło. Ale samego szczepienia trochę się boję, nie zdecydowałam się na szczepionkę łączoną więc będzie dużo ukłuć .
My przez grypę starszej też miałam przełożoną szczepionkę i dopiero w przyszłym idziemy... i nie wiem czy nam rota nie przepadnie 🙈. Bo u nas w środę 12 tyg, a szczepią przeważnie w piątki :/. Ja też chcę na nfz...choć mój myślał nad skojarzonymi bo tyle wkłuć. A jak była pandemia i byłam z młodym i tyle wkłuć było to nie gadał nic🤣
@martimo z tym ogarnianiem dzieci to jest tak, że już wiesz co i jak. Przy pierwszym też miałam rozkimy czy nie za zimno, czy wszystko dobrze. Jak mała miała 3 tyg to mi płakała ja próbowałam wszystkiego i nic to nie pomagało i się zezłościłam na nią, a potem się rozpłakałam razem z nią, że nie umiem. Na to wrocił mąż i jak ją wziął to przestała płakać(był spokojny). I to dodatkowo spotęgowalo moje wyrzuty, ze się zezłosciłam na moje malenstwo i obiecałam sobie, że nie bedę się orzy maluchu złoscić tylko szukac przyczyny. Więc jak tylko płakusiała to cycus, jak nie była głodna to pieluszka jak była zmieniona i dalej płakusiala to masowałam brzuszek..przeważnie te czynności pomagały. Jak nie to poprzytulałam, zabawiałam itp i udawało mi sie to bez frustracji i złości. No i każdym tak samo robiłam. Najtrudniej jest jak masz noworodka i 2 latka, ale tłumaczę i też staram się nie złoscić na te starsze, choć czasami jest to mega trudne. No ale jak już pojawi sie złość u mnie to idę ochłonać nawet na 5 minut bo te maluszki czytają z nas jak z książki...
Chyba pisałaś ;) No różnie to z kupkami bywa ;)

U nas było ostatnio jak pisałam stabilnie, te same mniej więcej pory spania i "wstawania", ale z pon na wt wystąpiło załamanie, bo o 1 skończyłam karmić, a wcześniej o północy seria kup i mała chyba zgłodniała po tej pierwszej i o 4:40 pobudka i potem słuchajcie cały dzień "hasała" ... dlatego miałam kryzys jakiś. Może robiła jakieś turbodrzemki na 15 min, ale to wszystko... Ja byłam wkurzona, wymęczona, a co dopiero taki maluch. Na spacerze dziecko też średnio śpi. Jak wychodzę to nie śpi, rozgląda się, marudzi, w końcu chyba kołysanie wertepów ją nuży i przysypia. Nie wiem co to za prawidłowość, ale jak wychodzimy wspólnie z mężem na spacer to śpi dłużej :p
W związku z czym była wymęczona i marudna też dlatego...

Ale może kolejny dzień i lepsza atmosfera?

Znajoma uważa, że pogoda wpływa na dzieci... Jej dziecko (parę tyg różnicy) w mniej więcej te same dni marudne co moje ;)
Pogoda też ma wpływ na takie maluchy, ale myślę, że jak sypiała normalnie i nagle sa turbodrzemki to skok. Bynajmnjej u moich dzieci zawsze była/ jest ta zależność słaby sen = nowa umiejętność.
I moje dziewczyny uwielbiały wertepy, jedynie syn musiał jechać po gładkiej nawierzchni ;).
Edit:
Miałam 3 dni temp, ale po konsultacji z moim ginem/położną wzięłam nurofen, przykladałam kapustę, przystawiałam dziecko do tej piersi z drugiej ściągałam i już nie boli i nie jest twarda :).
I pojechaliśmy w góry :).
 
Ostatnia edycja:
My przez grypę starszej też miałam przełożoną szczepionkę i dopiero w przyszłym idziemy... i nie wiem czy nam rota nie przepadnie 🙈. Bo u nas w środę 12 tyg, a szczepią przeważnie w piątki :/. Ja też chcę na nfz...choć mój myślał nad skojarzonymi bo tyle wkłuć. A jak była pandemia i byłam z młodym i tyle wkłuć było to nie gadał nic🤣
@martimo z tym ogarnianiem dzieci to jest tak, że już wiesz co i jak. Przy pierwszym też miałam rozkimy czy nie za zimno, czy wszystko dobrze. Jak mała miała 3 tyg to mi płakała ja próbowałam wszystkiego i nic to nie pomagało i się zezłościłam na nią, a potem się rozpłakałam razem z nią, że nie umiem. Na to wrocił mąż i jak ją wziął to przestała płakać(był spokojny). I to dodatkowo spotęgowalo moje wyrzuty, ze się zezłosciłam na moje malenstwo i obiecałam sobie, że nie bedę się orzy maluchu złoscić tylko szukac przyczyny. Więc jak tylko płakusiała to cycus, jak nie była głodna to pieluszka jak była zmieniona i dalej płakusiala to masowałam brzuszek..przeważnie te czynności pomagały. Jak nie to poprzytulałam, zabawiałam itp i udawało mi sie to bez frustracji i złości. No i każdym tak samo robiłam. Najtrudniej jest jak masz noworodka i 2 latka, ale tłumaczę i też staram się nie złoscić na te starsze, choć czasami jest to mega trudne. No ale jak już pojawi sie złość u mnie to idę ochłonać nawet na 5 minut bo te maluszki czytają z nas jak z książki...

Pogoda też ma wpływ na takie maluchy, ale myślę, że jak sypiała normalnie i nagle sa turbodrzemki to skok. Bynajmnjej u moich dzieci zawsze była/ jest ta zależność słaby sen = nowa umiejętność.
I moje dziewczyny uwielbiały wertepy, jedynie syn musiał jechać po gładkiej nawierzchni ;).
Edit:
Miałam 3 dni temp, ale po konsultacji z moim ginem/położną wzięłam nurofen, przykladałam kapustę, przystawiałam dziecko do tej piersi z drugiej ściągałam i już nie boli i nie jest twarda :).
I pojechaliśmy w góry :).
Super, że lepiej jest z cycusiem :)

Gdzie w góry? 💕
 
@martimo to o co się obwiniasz spotyka chyba większość z nas. Mnie na pewno 🙂

Ja na pewno źle zakładam pieluchę, ale to dlatego że nikt jeszcze nie wymyślił pieluchowych kombinezonów. Bo jak inaczej wytłumaczyć antygrawitacyjne kupy? Dzisiaj na własne oczy widziałam. Dziecko przy karmieniu prawie na brzuszku leżało, a kupa i tak zdradziecko wylała się na plecy. Do kompletu podwójne siku na przewijaku. Jedno do góry, tak że głowa obsikana (!), a jak to ogarnęłam to do zaraz zasikany dół. Zatem dziecko posikało się CAŁE. Ale za to było zadowolone.

Mi też zdarzyło się nakrzyczeć na dziecko. Regularnie przeklinam pod nosem, korzystając z tego, że nie rozumie (wczoraj krzyczałam do szwagra, żeby się dobrze zastanowił nad kwestią posiadania dzieci 😳😳😳)

Paznokcie rosną w tempie kosmicznym. Przyznaję się do obgryzienia ich raz czy dwa, bo bardzo się bałam obcinać (już się nie boję, ale da się to zrobić tylko na śpiocha). Dziecko miewa brudne łapki. I uszka. Ale już się o to nie obwiniam. Tak jak i o to, że nadal nie mamy pełnego rytmu dnia. Jest jak jest.

Natomiast to, czego sobie póki co nie wybaczam, to rzeczy z których rozlicza mnie rodzina: za rzadko odkładam, za mało zabawiam i ćwiczę. Wtedy czuję się kiepską matką. Źle mi, że oboje z mężem nie do końca dobrze funkcjonujemy w nowych rolach, i mamy z tego powodu tarcia, bo musimy zdefiniować nasz związek na nowo. To dla mnie bardzo trudne.
 
My przez grypę starszej też miałam przełożoną szczepionkę i dopiero w przyszłym idziemy... i nie wiem czy nam rota nie przepadnie 🙈. Bo u nas w środę 12 tyg, a szczepią przeważnie w piątki :/. Ja też chcę na nfz...choć mój myślał nad skojarzonymi bo tyle wkłuć. A jak była pandemia i byłam z młodym i tyle wkłuć było to nie gadał nic🤣
@martimo z tym ogarnianiem dzieci to jest tak, że już wiesz co i jak. Przy pierwszym też miałam rozkimy czy nie za zimno, czy wszystko dobrze. Jak mała miała 3 tyg to mi płakała ja próbowałam wszystkiego i nic to nie pomagało i się zezłościłam na nią, a potem się rozpłakałam razem z nią, że nie umiem. Na to wrocił mąż i jak ją wziął to przestała płakać(był spokojny). I to dodatkowo spotęgowalo moje wyrzuty, ze się zezłosciłam na moje malenstwo i obiecałam sobie, że nie bedę się orzy maluchu złoscić tylko szukac przyczyny. Więc jak tylko płakusiała to cycus, jak nie była głodna to pieluszka jak była zmieniona i dalej płakusiala to masowałam brzuszek..przeważnie te czynności pomagały. Jak nie to poprzytulałam, zabawiałam itp i udawało mi sie to bez frustracji i złości. No i każdym tak samo robiłam. Najtrudniej jest jak masz noworodka i 2 latka, ale tłumaczę i też staram się nie złoscić na te starsze, choć czasami jest to mega trudne. No ale jak już pojawi sie złość u mnie to idę ochłonać nawet na 5 minut bo te maluszki czytają z nas jak z książki...

Pogoda też ma wpływ na takie maluchy, ale myślę, że jak sypiała normalnie i nagle sa turbodrzemki to skok. Bynajmnjej u moich dzieci zawsze była/ jest ta zależność słaby sen = nowa umiejętność.
I moje dziewczyny uwielbiały wertepy, jedynie syn musiał jechać po gładkiej nawierzchni ;).
Edit:
Miałam 3 dni temp, ale po konsultacji z moim ginem/położną wzięłam nurofen, przykladałam kapustę, przystawiałam dziecko do tej piersi z drugiej ściągałam i już nie boli i nie jest twarda :).
I pojechaliśmy w góry :).
Cudnie słyszeć, że czujesz się lepiej, że obeszło się bez antybiotyku i trochę zazdro wyjazdu 😛😍

To po 12 tygodniu nie szczepi się przeciw rotawirusom? Łooo, nie wiedziałam.

Nam za to nie wyznaczyli żadnego terminu kolejnych szczepień, sama chyba muszę skontrolować kiedy to ma być. Ale u nas na szczęście nie ma problemu z terminami.
 
@MamaM. Jesteśmy w Małe Ciche 🥰 i jesteśmy w krainie śniegu.
@Nat_Ra tak jest termin do 12 tyg na 1 dawke rota , a na ostatnia do 26 tyg.
I nie rób sobie wyrzutów o wszystko przy maluchu. Jak juz kiedyś pisałam o siebie też musisz zadbać. Bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
No i to wychodzenie z domu bez dziecka 10-15 minut jest zbawienne. Ja naprawdę nawet przy takiej ilości dzieci jestem mega happy. Znajduję czas dla wszystkich i dbam o moją równowagę.. czytam, obiad ugotuję, posprzątam.. nawet popracuję(choć tu muszę odpuscic najczęściej i to mnie frustruje).. a jak młoda na babygym to porozciagam się aż 10 minut 🤣.
Też sie cieszę, że zdecydiwałam sie pojechać. Jest cudnie.
Przesyłam Wam troszkę zimy.
 

Załączniki

  • 20230131_153322.jpg
    20230131_153322.jpg
    3,1 MB · Wyświetleń: 31
@MamaM. Jesteśmy w Małe Ciche 🥰 i jesteśmy w krainie śniegu.
@Nat_Ra tak jest termin do 12 tyg na 1 dawke rota , a na ostatnia do 26 tyg.
I nie rób sobie wyrzutów o wszystko przy maluchu. Jak juz kiedyś pisałam o siebie też musisz zadbać. Bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
No i to wychodzenie z domu bez dziecka 10-15 minut jest zbawienne. Ja naprawdę nawet przy takiej ilości dzieci jestem mega happy. Znajduję czas dla wszystkich i dbam o moją równowagę.. czytam, obiad ugotuję, posprzątam.. nawet popracuję(choć tu muszę odpuscic najczęściej i to mnie frustruje).. a jak młoda na babygym to porozciagam się aż 10 minut 🤣.
Też sie cieszę, że zdecydiwałam sie pojechać. Jest cudnie.
Przesyłam Wam troszkę zimy.
Ale masz tam mega pięknie 😍😍😍 ładuj bateryjki, przyda się nawet tak ogarniętej mamie jak ty 🤩

Staram się dbać o siebie, dlatego jeszcze nie wróciliśmy do domu - bo jest mi lepiej w grupie. Niestety Kuba ma taki okres, że jak tylko znikam z horyzontu, to nawet w ramionach taty jest nieszczęśliwy. Wytrzymuje niezbyt długa chwilę i zaczyna płakać. Nie wiem, czy tak go przyzwyczaiłam, czy taki mamy egzemplarz. Ale też dlatego staram się chodzić jak najczęściej na spacery, bo mimo wózka mogę chwilę "poudawać", że dziecka nie ma - bo śpi. Najczęściej podczas spacerów mam towarzystwo, więc mogę też pogadać.

Generalnie czuję, że jest mi lepiej, mniej płaczę (już prawie wcale), wiem że jeszcze nie stanęłam do końca na nogi, ale mam większą pewność siebie jeśli chodzi o opiekę nad Kubą. Jest mi tylko trudno przyjąć krytyczne uwagi rodziny, a wiadomo że każdy jakieś ma. Ale to i przed ciążą miałam z tym problem. Czasem też słucham sugestii teściowej, choć czuję że to niedobry pomysł, no i zazwyczaj kończy się to płaczem dziecka i wtedy jestem zła na siebie, że nie umiem powiedzieć "nie" i zrobić od razu po swojemu. Ale to też są uroki mieszkania w większym gronie. Moja teściowa jest kochana i ogromnie wiele jej zawdzięczam, ale też jest trudna do opanowania, nad wyraz energiczna i czasem apodyktyczna. A ja mam zupełnie inny charakter.
 
reklama
@martimo to o co się obwiniasz spotyka chyba większość z nas. Mnie na pewno 🙂

Ja na pewno źle zakładam pieluchę, ale to dlatego że nikt jeszcze nie wymyślił pieluchowych kombinezonów. Bo jak inaczej wytłumaczyć antygrawitacyjne kupy? Dzisiaj na własne oczy widziałam. Dziecko przy karmieniu prawie na brzuszku leżało, a kupa i tak zdradziecko wylała się na plecy. Do kompletu podwójne siku na przewijaku. Jedno do góry, tak że głowa obsikana (!), a jak to ogarnęłam to do zaraz zasikany dół. Zatem dziecko posikało się CAŁE. Ale za to było zadowolone.

Mi też zdarzyło się nakrzyczeć na dziecko. Regularnie przeklinam pod nosem, korzystając z tego, że nie rozumie (wczoraj krzyczałam do szwagra, żeby się dobrze zastanowił nad kwestią posiadania dzieci 😳😳😳)

Paznokcie rosną w tempie kosmicznym. Przyznaję się do obgryzienia ich raz czy dwa, bo bardzo się bałam obcinać (już się nie boję, ale da się to zrobić tylko na śpiocha). Dziecko miewa brudne łapki. I uszka. Ale już się o to nie obwiniam. Tak jak i o to, że nadal nie mamy pełnego rytmu dnia. Jest jak jest.

Natomiast to, czego sobie póki co nie wybaczam, to rzeczy z których rozlicza mnie rodzina: za rzadko odkładam, za mało zabawiam i ćwiczę. Wtedy czuję się kiepską matką. Źle mi, że oboje z mężem nie do końca dobrze funkcjonujemy w nowych rolach, i mamy z tego powodu tarcia, bo musimy zdefiniować nasz związek na nowo. To dla mnie bardzo trudne.
Robię sobie wyrzuty jak mam właśnie kryzys. Bo tak to jak jestem wyspana i dzień idzie gładko, to mam w sobie większy luz.
@maszak no właśnie, im większe doświadczenie tym pewnie łatwiej znieść trudy. Pewnie masz też wypracowane sposoby na różne sytuacje. Postaram się tak robić jak piszesz z szukaniem przyczyny. Staram się też myśleć, że dziecko jest niewinne, nie odpowiada jeszcze za to, co robi i na pewno nie manipuluje ani nie wystawia na jakieś próby.

Na szczęście rodzina w ogóle nie wywołuje na mnie presji. Wręcz przeciwnie. Że mam olać spacery, jak nie mogę wyjść, że zima jest i co ja się przejmuję, że nadrobię jak będzie lepsza pogoda i stabilniejsza. Że mam się nie przejmować, jak popłacze/pomarudzi, jak wyjdę z pokoju, tylko zjeść normalnie obiad itp.

Z mężem wczoraj się kłóciłam w kółko, gadałam mu nieprzyjemne rzeczy, miałam milion pretensji, a później miałam wyrzuty sumienia i przepraszałam go. On też się tym przejmuje, że zostawia mnie na tyle godzin samą, bo uważa, że powinniśmy się po równo dzielić zadaniami. No ale równo się nie da. Choćby chciał. I ja to wiem i on to wie, ale wiadomo, jak jest. Czasami boję się, że to wpłynie na naszą relację, ale staram się myśleć pozytywnie. Że w końcu wygrzebiemy się z tego i będzie dobrze.
 
Do góry