Piękna zima. Zazdroszczę! Odpoczywaj i cieszę się, że już dobrze z "dojarnią"@MamaM. Jesteśmy w Małe Ciche i jesteśmy w krainie śniegu.
@Nat_Ra tak jest termin do 12 tyg na 1 dawke rota , a na ostatnia do 26 tyg.
I nie rób sobie wyrzutów o wszystko przy maluchu. Jak juz kiedyś pisałam o siebie też musisz zadbać. Bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
No i to wychodzenie z domu bez dziecka 10-15 minut jest zbawienne. Ja naprawdę nawet przy takiej ilości dzieci jestem mega happy. Znajduję czas dla wszystkich i dbam o moją równowagę.. czytam, obiad ugotuję, posprzątam.. nawet popracuję(choć tu muszę odpuscic najczęściej i to mnie frustruje).. a jak młoda na babygym to porozciagam się aż 10 minut .
Też sie cieszę, że zdecydiwałam sie pojechać. Jest cudnie.
Przesyłam Wam troszkę zimy.
reklama
Możesz mieć taki egzemplarz i nic nie zrobisz... W końcu to minie. Jeśli przyzwyczaiłaś to my też - w brzuchu i jedne dzieci potem lepiej funkcjonują poza będąc same, inne gorzej - taką mam teorię ;P Córka też ma takie dni, że musi być ze mną...Ale masz tam mega pięknie ładuj bateryjki, przyda się nawet tak ogarniętej mamie jak ty
Staram się dbać o siebie, dlatego jeszcze nie wróciliśmy do domu - bo jest mi lepiej w grupie. Niestety Kuba ma taki okres, że jak tylko znikam z horyzontu, to nawet w ramionach taty jest nieszczęśliwy. Wytrzymuje niezbyt długa chwilę i zaczyna płakać. Nie wiem, czy tak go przyzwyczaiłam, czy taki mamy egzemplarz. Ale też dlatego staram się chodzić jak najczęściej na spacery, bo mimo wózka mogę chwilę "poudawać", że dziecka nie ma - bo śpi. Najczęściej podczas spacerów mam towarzystwo, więc mogę też pogadać.
Generalnie czuję, że jest mi lepiej, mniej płaczę (już prawie wcale), wiem że jeszcze nie stanęłam do końca na nogi, ale mam większą pewność siebie jeśli chodzi o opiekę nad Kubą. Jest mi tylko trudno przyjąć krytyczne uwagi rodziny, a wiadomo że każdy jakieś ma. Ale to i przed ciążą miałam z tym problem. Czasem też słucham sugestii teściowej, choć czuję że to niedobry pomysł, no i zazwyczaj kończy się to płaczem dziecka i wtedy jestem zła na siebie, że nie umiem powiedzieć "nie" i zrobić od razu po swojemu. Ale to też są uroki mieszkania w większym gronie. Moja teściowa jest kochana i ogromnie wiele jej zawdzięczam, ale też jest trudna do opanowania, nad wyraz energiczna i czasem apodyktyczna. A ja mam zupełnie inny charakter.
- Dołączył(a)
- 21 Czerwiec 2022
- Postów
- 3 848
No a ja słyszę między wierszami albo i wprost - że z jednej strony chciałabym mieć więcej luzu, a z drugiej za mało odkładam. Że nawet taki mały ludzik wypracowuje sobie przyzwyczajenia.. I to nie jest powiedziane, żeby zabolało, to są słowa wypowiedziane z troski. A ja to biorę bardzo do siebie, bo ja się przejmuję tym, co mówią inni, zwłaszcza osoby których zdanie cenię. No i w mojej głowie wychodzi na to, że za mało się staram a przecież nie taka jest intencja tych dobrych rad.Możesz mieć taki egzemplarz i nic nie zrobisz... W końcu to minie. Jeśli przyzwyczaiłaś to my też - w brzuchu i jedne dzieci potem lepiej funkcjonują poza będąc same, inne gorzej - taką mam teorię ;P Córka też ma takie dni, że musi być ze mną...
No i ponieważ do końca nie wiem, jak to jest z tym przyzwyczajaniem, to dodaję dwa do dwóch i wychodzi mi pięć, czyli że kiepska ze mnie matka nikt nie chciał mnie urazić, a mnie się zbiera na płacz
Też się spinam z mężem. O głupoty totalne, aż żal.
maszak
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Marzec 2022
- Postów
- 5 025
Dziewczynki.. spinacie się z męzami, bo często gdy się zezłoscimy chcemy gdzieś tą złość uwolnić. Czyli obrywa mąż ... u mnie tez on obrywa i tez są kłótnie o nic.
Jeśli chodzi o maluszki to są to mały człowiek, który czuje. Jeden będzie uwielbiał bliskość i to dobrze, trzeba mu ją dać... mimo, że planowałyśmy zrobić coś innego. Ja też czesto czytam z młodą na rękach. Jak jest drzemka to śpię z maluchami, a co, przecież mogę zrobić jak się obudzą...bo na szczęście mi dają.
@Nat_Ra nie jestem aż tak ogarnięta. Bo też popełniam błędy, zrobię coś źle, ale wyciagam wnioski i staram się błędów nie popełniać. Bo nie zawsze jest łatwo i gładko, ale wiem, że niemowlę rośnie i jak są większe jest coraz fajniej(choć patrząc na mojego 2,5 letniego uparciucha- który nie zawsze słucha, a ja się złoszczę. A wyrzuty sumienia mnie zżerają, że krzyknęłam, że powiedziałam o kilka słów za dużo i nie zapanowałam nad sobą).
Planuję jutro pójść z nimi i popatrzeć jak zjeżdżają. Dziś się jeszcze bałam ze względu na mleczarnię . A tych dobrych rad nie bierz jako krytyki do siebie... posłuchaj uśmiechnij się.... Ty już mniej więcej wiesz jak Twoj syn reaguje na pewne rzeczy i Ty go znasz najlepiej. A jak Ci dobrze w stadzie to bardzo dobrze korzystaj.
Jeśli chodzi o maluszki to są to mały człowiek, który czuje. Jeden będzie uwielbiał bliskość i to dobrze, trzeba mu ją dać... mimo, że planowałyśmy zrobić coś innego. Ja też czesto czytam z młodą na rękach. Jak jest drzemka to śpię z maluchami, a co, przecież mogę zrobić jak się obudzą...bo na szczęście mi dają.
@Nat_Ra nie jestem aż tak ogarnięta. Bo też popełniam błędy, zrobię coś źle, ale wyciagam wnioski i staram się błędów nie popełniać. Bo nie zawsze jest łatwo i gładko, ale wiem, że niemowlę rośnie i jak są większe jest coraz fajniej(choć patrząc na mojego 2,5 letniego uparciucha- który nie zawsze słucha, a ja się złoszczę. A wyrzuty sumienia mnie zżerają, że krzyknęłam, że powiedziałam o kilka słów za dużo i nie zapanowałam nad sobą).
Planuję jutro pójść z nimi i popatrzeć jak zjeżdżają. Dziś się jeszcze bałam ze względu na mleczarnię . A tych dobrych rad nie bierz jako krytyki do siebie... posłuchaj uśmiechnij się.... Ty już mniej więcej wiesz jak Twoj syn reaguje na pewne rzeczy i Ty go znasz najlepiej. A jak Ci dobrze w stadzie to bardzo dobrze korzystaj.
Oo, jakbym słyszała moich bliskich. Jak dla mnie takie teksty nie są wspierające. Ja bardzo agresywnie zaczęłam na nie reagować. Jak mnie ostatnio tato zapytal, czy do 16-stki będę tak córkę nosić, to się przestałam odzywać do niego i chyba zrozumiał, że ma sobie odpuścić takie teksty. Ja noszę kiedy uważam, że malutka potrzebuje bliskości, a potrzebuje jej bardzo często. Próbuję odkładać. Jak się da, to super, a jak nie - trudno, chodzę z nią na rękach, czasem oddam mężowi jak nie jest zajęty pracą. Wiem, że to minie, jeszcze będę tęsknić za tymi karmieniami i noszeniem. Ja bardzo się denerwuję na takie gadanie najbliższych, bo te teksty podobnie jak u ciebie - powodują u mnie brak pewności siebie, zastanawiam się, czy rzeczywiście nie przesadziłam, czy nie za czesto karmię, bo przecież je co godzinę, że przyzwyczaiłam... Ale potem i tak robię swoje, tak jak mi podpowiada ta intuicja, której myślałam że nie mamNo a ja słyszę między wierszami albo i wprost - że z jednej strony chciałabym mieć więcej luzu, a z drugiej za mało odkładam. Że nawet taki mały ludzik wypracowuje sobie przyzwyczajenia.. I to nie jest powiedziane, żeby zabolało, to są słowa wypowiedziane z troski. A ja to biorę bardzo do siebie, bo ja się przejmuję tym, co mówią inni, zwłaszcza osoby których zdanie cenię. No i w mojej głowie wychodzi na to, że za mało się staram a przecież nie taka jest intencja tych dobrych rad.
No i ponieważ do końca nie wiem, jak to jest z tym przyzwyczajaniem, to dodaję dwa do dwóch i wychodzi mi pięć, czyli że kiepska ze mnie matka nikt nie chciał mnie urazić, a mnie się zbiera na płacz
Też się spinam z mężem. O głupoty totalne, aż żal.
My po szczepieniach. Dramat, 10 minut strasznego placzu i patrzenia na mnie z żalem. Płakałam razem z nią...
w takim razie jestem mile zaskoczona, że nie słyszę takich komentarzy dookoła... tzn. słyszę raz po raz "dobre" rady nijak mające się do obecnej wiedzy - np. co mogę jeść na święta, skoro karmię. tym bardziej doceniam, że takich mam ludzi dookoła, że nie wywierają presji na mnie. a wam współczuję i trzymam kciuki, żebyście nie straciły jednak pewności siebie całkiem. jak @maszak pisała, to wy znacie już jakoś wasze dzieci i najlepiej wiecie, co dla nich dobreOo, jakbym słyszała moich bliskich. Jak dla mnie takie teksty nie są wspierające. Ja bardzo agresywnie zaczęłam na nie reagować. Jak mnie ostatnio tato zapytal, czy do 16-stki będę tak córkę nosić, to się przestałam odzywać do niego i chyba zrozumiał, że ma sobie odpuścić takie teksty. Ja noszę kiedy uważam, że malutka potrzebuje bliskości, a potrzebuje jej bardzo często. Próbuję odkładać. Jak się da, to super, a jak nie - trudno, chodzę z nią na rękach, czasem oddam mężowi jak nie jest zajęty pracą. Wiem, że to minie, jeszcze będę tęsknić za tymi karmieniami i noszeniem. Ja bardzo się denerwuję na takie gadanie najbliższych, bo te teksty podobnie jak u ciebie - powodują u mnie brak pewności siebie, zastanawiam się, czy rzeczywiście nie przesadziłam, czy nie za czesto karmię, bo przecież je co godzinę, że przyzwyczaiłam... Ale potem i tak robię swoje, tak jak mi podpowiada ta intuicja, której myślałam że nie mam
My po szczepieniach. Dramat, 10 minut strasznego placzu i patrzenia na mnie z żalem. Płakałam razem z nią...
o tym noszeniu to nie raz słyszałam, ale jeszcze zanim sama miałam dziecko. i nie rozumiem tego po dziś dzień. że niby jak się przyzwyczai do noszenia, to dziecko potem będzie rozpieszczone, marudne itp. nie wydaje mi się to mieć związek i jestem za opieką takich małych dzieci na żądanie. tak więc nie stresujcie się, dziewczyny... kiedyś było inne podejście i inna wiedza i stąd te teksty podejrzewam. słyszałyście o metodzie 3-5-7? a kiedyś powszechna ponoć ...
Co do szczepienia, to u nas w przychodni też był płacz... Ale już że tak powiem przyzwyczaiłam się, jeśli się da w ogóle przyzwyczaić. Mieliśmy po wyjściu ze szpitala zalecenia na 2x na pobranie krwi - dramat bardzo podobny i potem jeszcze w domu niespokojność cały dzień Dlatego m.in. zdecydowałam się na mniej wkłuć. Po każdym wkłuciu był taki płacz, że też miałam ochotę rozpłakać się, ale powstrzymałam się jakoś...Na szczęście wieczorem potem w ciągu dnia o wiele lepiej niż po pobieraniu krwi.Oo, jakbym słyszała moich bliskich. Jak dla mnie takie teksty nie są wspierające. Ja bardzo agresywnie zaczęłam na nie reagować. Jak mnie ostatnio tato zapytal, czy do 16-stki będę tak córkę nosić, to się przestałam odzywać do niego i chyba zrozumiał, że ma sobie odpuścić takie teksty. Ja noszę kiedy uważam, że malutka potrzebuje bliskości, a potrzebuje jej bardzo często. Próbuję odkładać. Jak się da, to super, a jak nie - trudno, chodzę z nią na rękach, czasem oddam mężowi jak nie jest zajęty pracą. Wiem, że to minie, jeszcze będę tęsknić za tymi karmieniami i noszeniem. Ja bardzo się denerwuję na takie gadanie najbliższych, bo te teksty podobnie jak u ciebie - powodują u mnie brak pewności siebie, zastanawiam się, czy rzeczywiście nie przesadziłam, czy nie za czesto karmię, bo przecież je co godzinę, że przyzwyczaiłam... Ale potem i tak robię swoje, tak jak mi podpowiada ta intuicja, której myślałam że nie mam
My po szczepieniach. Dramat, 10 minut strasznego placzu i patrzenia na mnie z żalem. Płakałam razem z nią...
Hihi ja byłam z mężem i córeczką w Bieszczadach 3 dni, jeden dzień dom i kolejne 3 dni w Zakopanem, dwie noce w schronisku ♡ Nasza córeczka już zdobyła szczyt, kolejką ale zdobyła@MamaM. Jesteśmy w Małe Ciche i jesteśmy w krainie śniegu.
@Nat_Ra tak jest termin do 12 tyg na 1 dawke rota , a na ostatnia do 26 tyg.
I nie rób sobie wyrzutów o wszystko przy maluchu. Jak juz kiedyś pisałam o siebie też musisz zadbać. Bo szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko.
No i to wychodzenie z domu bez dziecka 10-15 minut jest zbawienne. Ja naprawdę nawet przy takiej ilości dzieci jestem mega happy. Znajduję czas dla wszystkich i dbam o moją równowagę.. czytam, obiad ugotuję, posprzątam.. nawet popracuję(choć tu muszę odpuscic najczęściej i to mnie frustruje).. a jak młoda na babygym to porozciagam się aż 10 minut .
Też sie cieszę, że zdecydiwałam sie pojechać. Jest cudnie.
Przesyłam Wam troszkę zimy.
Załączniki
maszak
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 6 Marzec 2022
- Postów
- 5 025
Nigdy nie stosowałam tej metody... ba zawsze tiwarzyszę maluchom przy zasypianiu. I o ilę najmłodsze zasnie przy cycu (ale nie zawsze i lulam, bo to lubię i potrzebuję ), tak ze starszymi towarzysze co wieczór i im czytam. Ze starszymi trwało to do ok 6-7roku życia bo wtedy same ogarniały juz książki. I nie żałuję ani minuty. Przewaznie trwało to 30 minut. Do tej pory jak uśpię to idę pogadać i dac całusa i powiedzieć KC.w takim razie jestem mile zaskoczona, że nie słyszę takich komentarzy dookoła... tzn. słyszę raz po raz "dobre" rady nijak mające się do obecnej wiedzy - np. co mogę jeść na święta, skoro karmię. tym bardziej doceniam, że takich mam ludzi dookoła, że nie wywierają presji na mnie. a wam współczuję i trzymam kciuki, żebyście nie straciły jednak pewności siebie całkiem. jak @maszak pisała, to wy znacie już jakoś wasze dzieci i najlepiej wiecie, co dla nich dobre
o tym noszeniu to nie raz słyszałam, ale jeszcze zanim sama miałam dziecko. i nie rozumiem tego po dziś dzień. że niby jak się przyzwyczai do noszenia, to dziecko potem będzie rozpieszczone, marudne itp. nie wydaje mi się to mieć związek i jestem za opieką takich małych dzieci na żądanie. tak więc nie stresujcie się, dziewczyny... kiedyś było inne podejście i inna wiedza i stąd te teksty podejrzewam. słyszałyście o metodzie 3-5-7? a kiedyś powszechna ponoć ...
@mamaM. pięknie
reklama
ta metoda jest chyba antybliskościowa, stąd o niej napisałam.. do głowy by mi nie przyszło, żeby tak zrobić, ale pewnie są ludzie, którzy by uważali, że tak jest lepiej ... - to w kontekście niby tego przyzwyczajania do noszeniaNigdy nie stosowałam tej metody... ba zawsze tiwarzyszę maluchom przy zasypianiu. I o ilę najmłodsze zasnie przy cycu (ale nie zawsze i lulam, bo to lubię i potrzebuję ), tak ze starszymi towarzysze co wieczór i im czytam. Ze starszymi trwało to do ok 6-7roku życia bo wtedy same ogarniały juz książki. I nie żałuję ani minuty. Przewaznie trwało to 30 minut. Do tej pory jak uśpię to idę pogadać i dac całusa i powiedzieć KC.
@mamaM. pięknie
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 6 tys
- Wyświetleń
- 402 tys
- Odpowiedzi
- 32 tys
- Wyświetleń
- 2M
Podziel się: