reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Listopadowe mamy 2022

Ja od początku ciąży mam +10 kg. Ważyłam ostatnio dość długo 66.5 kg i potem nagle 67 kg i potem nie wiedzieć kiedy wskoczyłam na 68 i na razie tak mam. Przy wzroście 160 cm. Mój plan był taki, żeby w miarę możliwości przybrać ok. 11 kilogramów, a nie więcej niż 13. Jak patrzę na twarz czy ręce, to nie widzę za bardzo ekstra tłuszczyku więc się pocieszam, że może większość tej wagi to ciąża netto 😅 powoli mam już dosyć takiego ścisłego dietowania, wczoraj po kawiarni zjadłam na obiad dwa trójkąty pizzy, bo już nie miałam siły gotować (cukier o dziwo w normie). Mąż był niepewny, a ja mu mówię tak "powiedz, czym ja chwilę przed porodem temu dziecku zaszkodzę jak zjem kawałek pizzy". Taką miałam ochotę!

Mój mąż tak na mnie patrzy z uznaniem i powtarza "ale ty masz piękną tę ciążę", że ślicznie wyglądam, że brzuszek w kształcie taki ładny. Aż miło słuchać 😍

Młody znów ma czkawkę. Biedny 😃 już jest taki duży, że od tych czkawek cały brzuch mi się trzęsie.

Po narodzinach tez bedzie miewal te czkawke 😁
 
reklama
Ja sobie mniej odmawiam niż wcześniej, ale jednak - bo bym jadła słodycze kilka razy dziennie. I bym miała kosmiczny cukier przez cały czas. A w domu zawsze są słodycze, bo mąż lubi, i muszę się wykazywać naprawdę silną wolą.

Ja raczej z tych co na codzień jakoś nie przepadają za słodkim.
Ale jak widać ciąża potrafi wiele zmienić 😁
 
Ja raczej z tych co na codzień jakoś nie przepadają za słodkim.
Ale jak widać ciąża potrafi wiele zmienić 😁
A ja uwielbiam słodycze. Nigdy nie umiałam sobie tak do końca ich odmówić, a teraz na koniec ciąży mam na słodkie mega ochotę.

Dziewczyny, zwłaszcza te które mają już dzieci - mam pytanie. Czy huśtawka nastrojów teraz na końcówce jest normalna? Jestem miła, na następny dzień jedno słowo potrafi mnie wytrącić z równowagi, za chwilę płaczę jakby świat miał się skończyć. Czuję się niegotowa, zestresowana, zaczynam się przejmować każdym bólikiem... przeżywam przez to ciężkie chwile, ale niestety mój mąż też. Podobno rozmowa ze mną to jak stąpanie po polu minowym 😳 mi się nie wydaje żeby było aż tak źle, ale fakt faktem zauważam u siebie jakieś psychiczne tąpnięcie...
 
A ja uwielbiam słodycze. Nigdy nie umiałam sobie tak do końca ich odmówić, a teraz na koniec ciąży mam na słodkie mega ochotę.

Dziewczyny, zwłaszcza te które mają już dzieci - mam pytanie. Czy huśtawka nastrojów teraz na końcówce jest normalna? Jestem miła, na następny dzień jedno słowo potrafi mnie wytrącić z równowagi, za chwilę płaczę jakby świat miał się skończyć. Czuję się niegotowa, zestresowana, zaczynam się przejmować każdym bólikiem... przeżywam przez to ciężkie chwile, ale niestety mój mąż też. Podobno rozmowa ze mną to jak stąpanie po polu minowym 😳 mi się nie wydaje żeby było aż tak źle, ale fakt faktem zauważam u siebie jakieś psychiczne tąpnięcie...
Też kocham słodycze, i przed ciąża, i w ciąży 😆

Co do Twojego pytania o nastrój - to będzie moje pierwsze dziecko, ale też przez całą ciążę towarzyszy mi straszna huśtawka emocjonalna. Oczywiście chcąc się pocieszyć, sporo o tym czytalam na mądrych stronach i profilach, no i to podobno normalne 😀 mam napady złości, drobne niepowodzenia doprowadzają mnie do szału, a sprawienie, żebym ryczała, jest bardzo łatwe 😀 zawsze bylam wrażliwa, ale teraz to już jest koszmar, strasznie łatwo mnie urazić. Dodatkowo boję się jak cholera - porodu, pologu, tego, jak to wszystko się ułoży... nie jesteś sama 🙂❤️
 
A ja uwielbiam słodycze. Nigdy nie umiałam sobie tak do końca ich odmówić, a teraz na koniec ciąży mam na słodkie mega ochotę.

Dziewczyny, zwłaszcza te które mają już dzieci - mam pytanie. Czy huśtawka nastrojów teraz na końcówce jest normalna? Jestem miła, na następny dzień jedno słowo potrafi mnie wytrącić z równowagi, za chwilę płaczę jakby świat miał się skończyć. Czuję się niegotowa, zestresowana, zaczynam się przejmować każdym bólikiem... przeżywam przez to ciężkie chwile, ale niestety mój mąż też. Podobno rozmowa ze mną to jak stąpanie po polu minowym 😳 mi się nie wydaje żeby było aż tak źle, ale fakt faktem zauważam u siebie jakieś psychiczne tąpnięcie...
Kochana taaaak to normalne. Jeszcze kilka chwil po urodzeniu będziesz taką bombą emocjonalną. Ja pamiętam jak urodziła 1 córcię to mój biedby mąz dostał ochrzan, że nie umył łyżeczki ;).
Teraz tez mi mówi, że jestem zagadką 🤣. Śmieję się, a zaraz kilka chwil dre 🤣😂... także tak... we wtorek miałam taki kryzys ze sobą, że sama siebie nie poznałam ;).
 
Dzięki, myślałam że to tylko ja jestem taka. Ja jestem z gatunku przejmujących, staram się chillować ale nie umiem odpuścić np. umycia naczyń, choć stanie jest niekomfortowe. Przeżywam to, że w domu wygląda jak po wybuchu bomby (wymieniamy meble, odświeżamy, dzieje się). Większość pracy spadła na męża i on też czuje napięcie. Jestem zła, że taka prawie kaleka się ze mnie zrobiła i choć @maszak radziła uważać na siebie, nie zawsze uważam. A potem oczywiście się martwię.

No i baby brain. Dzisiaj miałam iść do labo. Przypomniało mi się o 5.57, kiedy to właśnie wróciłam z WC, ale co z tego jak i tak nie kupiłam sobie pojemniczka. Kolejne pół godziny się zastanawiałam, czy zdążą mi przesłać wyniki tak żebym je miała na poniedziałkową wizytę. I po spaniu. Już nie zasnęłam. Momentami czuję się po prostu jak jakaś obca baba, bo to na pewno nie jestem ja 😅
 
Moje również pierwsze dziecko 😁😁

Ale też mam humorki a płaczliwa ostatnio jestem strasznie.

Byle powód / pretekst i kłótnia murowana 😉
No właśnie. Jedno zdanie wystarczy, albo "nie ten ton". Cała moja starannie wypracowana przez lata samokontrola poszła na spacer, czekam kiedy wróci 🤣
 
reklama
Dzięki, myślałam że to tylko ja jestem taka. Ja jestem z gatunku przejmujących, staram się chillować ale nie umiem odpuścić np. umycia naczyń, choć stanie jest niekomfortowe. Przeżywam to, że w domu wygląda jak po wybuchu bomby (wymieniamy meble, odświeżamy, dzieje się). Większość pracy spadła na męża i on też czuje napięcie. Jestem zła, że taka prawie kaleka się ze mnie zrobiła i choć @maszak radziła uważać na siebie, nie zawsze uważam. A potem oczywiście się martwię.

No i baby brain. Dzisiaj miałam iść do labo. Przypomniało mi się o 5.57, kiedy to właśnie wróciłam z WC, ale co z tego jak i tak nie kupiłam sobie pojemniczka. Kolejne pół godziny się zastanawiałam, czy zdążą mi przesłać wyniki tak żebym je miała na poniedziałkową wizytę. I po spaniu. Już nie zasnęłam. Momentami czuję się po prostu jak jakaś obca baba, bo to na pewno nie jestem ja 😅
No tak to już jest z tą głową. Mózg się skupia na tym maluchu i człowiek nie pamięta o połowie rzeczy. Ja czesto muszę wrocic do miejsca w którym byłam.by sobie przypomniec co ja miałam zrobić 🤣. A najfajniejsze jest to że jak dzwonię do kogoś i ten ktoś nie odbierze 🤣, to oczywiście jak oddzwania za chwilę to nie pamiętam co chciałam 🤣.
U Ciebie choć remont postępuje. Ja na dole dla małej mam juz przygotowaną komodę z ciuszkami i chicco babyhug.
A na górze w sypialni tylko kosz mojżesza, muszę tam wszystko przygotować, bo tam planuję z małą spać. Jednak coś średnio mi to idzie ;). Jeszcze domówiłam materiały i będę szyła młodemu kołderkę z podusią :). Dla małej ostatnie muślinowe pieluszki poszyłam :).
 
Do góry