Ja zaczęłam mieć takie myśli, czy nie jestem kandydatką do depresji poporodowej. Ale besztam samą siebie za takie myślenie, bo po pierwsze po co wybiegać w przyszłość takimi negatywnymi wizjami, a po drugie przecież tego się nie da przewidzieć. Może będę miała najlepszy połóg na świecie
a poza tym owszem, jestem teraz chwiejna, ale w sumie zazwyczaj do opanowania. Dużo stres powoduje, oboje z mężem czujemy już presję czasu i jesteśmy napięci.
Staram się racjonalizować to, co się ze mną i wokół mnie dzieje. Jako tako działa. Jako tako