Podziwiam Cię, ja zawsze chciałam być taką mamą, która wszędzie jeździ z bobasem, ale teraz jakos mnie stresują takie dalsze wyjazdy. Niby moje dziecko nie jest jakieś problemowe, ale najbezpieczniej czuję się w domu czy gdzies niedaleko. Może wybierzemy się na wakacje nad nasze morze, choć też jazda kilka h samochodem mnie stresuje. Latać samolotem się boję (choć latam, zmuszam się
) i jakos nie wyobrażam sobie w tym stresie jeszcze ogarniać córki. Więc zagraniczne wyjazdy poki co chyba odpuścimy...
A dzięki że pytasz
piękne, słoneczne dni za nami, niedzielę i poniedziałek spędziliśmy niedaleko, na wsi u rodziny, w ogrodzie. Malutka leżała na swojej macie na trawie, dziadkowie ją nosili, pogrillowaliśmy. Było super
Dzisiaj już deszczowo, nawet pies nie chciał rano wychodzić
W tygodniu bylam u endokrynologa, chyba nie jest ze mną tak źle. Pani stwierdziła, że to poporodowe zapalenie tarczycy i powinno samoistnie ustąpić, póki co nie dala mi leków, mam powtórzyć badania za 4 tygodnie. U niektórych kobiet nadczynność przechodzi w niedoczynność, mam nadzieję, ze mnie to ominie.
Co do ubierania malucha - mnie najbardziej stresowało to na samym początku, choć do dzisiaj bardziej od zmarznięcia boję się przegrzania. Też staram się ubierać w tyle warstw, ile sama mam na sobie. Czapkę zamieniłam teraz na opaskę, choć na słoneczku jak było już 18 stopni ściągaliśmy ją, wiadomo
ale zamowilam już taki letni kapelusik w h&m, bo boję się, że ta łysawa bańka jej się spali