FiLi88
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 21 Lipiec 2018
- Postów
- 879
U nas beznadzieja obie chyba maja skok bo nie poznaje dzieci. Kaja zawsze była przylepa ale Dora tez zaczęła dawać w tyłek. Wczoraj od 22 obie płakały na zmianę. Najedzone, suche, przytulane a ciagle pisk i krzyk. I to nie takie ze je coś boli tylko marudzenie. Kaja zjadła o 2 w nocy i krzyczała pół godziny nie wiadomo o co i dopiero na mnie zasnęła. Przez to nie mogłam drugiej nakarmić i mąż musiał dac jej butelkę. Mam nadzieje ze potrwa to pare dni i wrócą do normy bo wykańcza mnie to psychicznie.
Takie skoki rozwojowe zazwyczaj kilka dni trwaja nie dluzej, ale za jakies 2-3 tygodnie bedzie kolejny
Musimy to przetrwac. Odpoczywaj kiedy tylko mozesz, obowiazki domowe musza poczekac. Ja tez robie minimum i tule, jak tylko jest potrzeba.
Cześć dziewczyny..
Trochę się ogarnęłam już po porodzie i nawet nadrobiłam ostatnie dni i posty. Gratuluję nowym mamusiom!
U nas malutka jest cudna, chociaż dzisiaj cała noc przepłakana. Moje cc pod względem fizycznym wspominam bardzo dobrze. Pierwsze kilka godzin "po" było potwornym bólem, ale później wstałam bez problemu i na następny dzień zajmowałam się Alą. Szwy ściągnięte, blizna ładnie się goi. Powiem Wam za to, że pod względem psychicznym dopiero dochodzę do siebie. Trafiłam w szpitalu na okropną zmianę, chwilę przed cc musiałam się kłócić żebym mogła zadzwonić do męża, bo położna "nie ma czasu, musi podać antybiotyk, lekarze nie będą na mnie czekali". Z emocji zapomniałam zdjąć majtek, znowu zostałam zmieszana z błotem... Na sali podczas cięcia lekarka cały czas na głos komentowała jak to musi zszywać mój okropny tłuszcz, cały czas słyszałam komentarze na temat mojej wagi (mam nadwagę i jestem tego świadoma...). Przy ściąganiu opatrunku pani doktor musiała jeszcze dodać komentarz, że "musieli użyć mocny plaster NA TYLE CIAŁA". Ważę więcej, ale bez przesady, w ciąży nie przytyłam dużo, jadłam w miarę zdrowo, wyniki miałam bardzo dobre, po prostu przytyłam 10 kg przed ciążą i nie zdążyłam zrzucić. Powiem Wam, że jedyne czego żałuję to tego, że nie było na dyżurze mojej pani doktor...
Po cesarce nie miałam w ogóle pokarmu, mała próbowała ssać, ale bardzo się złościła, w końcu dostała mm. Przychodziły położne i mówiły, że ja to karmiła nie będę, bo złe brodawki, Mała nie chwyci. Przychodziły następne mówiły, że będzie jadła, potrzeba czasu. No jeden wielki mętlik. Jak wróciliśmy do domu Ala jadła mm jedną dobę, a ja zaczęłam pracę z laktatorem, z płaczem ściągnęłam chyba 5 ml. Pokarm zaczął pojawiać się w czwartej dobie po cc. Teraz Malutka je moje mleko z butelki, ściągam co trzy godziny około 100 ml, nie wiem, czy to dużo, czy mało na ten etap, ale boję się żeby laktacja nie zanikła... Próbuję przystawiać,ale Mała potwornie się złości, a mi pęka serce. Dzisiaj zgodziła się przyjechać do nas pani, która jest doradcą laktacyjnym, moja ostatnia nadzieja na karmienie piersią. Jeżeli też powie, że to jest niemożliwe to odpuszczam i skupiam się na kpi. Przez pierwsze dni łzy leciały mi jak grochy jak nie mogłam karmić, a teraz myślę, że najważniejsze, że próbuję dać Jej moje mleko. Trochę ciężko z czasem, szczególnie w nocy, bo laktator co trzy godziny, później karmienie Malutkiej, czasami od razu, czasami budzi się za godzinę, gdzie między sesjami zostaje mi 15 minut na sen.
Mam nadzieję, że teraz już będę z Wami na bieżąco..
Miłego dnia !
Noz mi sie w kiedzeni otwiera jak takie historie slysze!! Nosz co za patafiany!! Zero profesjonalizmu, a o zwyklej ludzkiej empatii to juz nie wspomne. Ja to bym im wszystkim odpowiedziala adekwatnie. Nie ich cialo, nie ich sprawa. Kochana najwazniejsze, ze jestescie juz razem cale i zdrowe. Trzymam kciuki za kp
@folka Wspolczuje Ci przezyc zwiazanych ze szpitalem. Choc nie wiem co nie powinni komentowac Twojego wygladu. Trzymam kciuki za Twoje KP, nie poddawaj się!
My znowu noc elegancka, pobudki co 4 godziny. Fakt faktem w dzień Szymek ucina sobie tylko 15-20minutowe drzemki i nic nie moge w domu ogarnąć, ale za to w nocy śpi jak aniołek. Dziś kolejny rekord odciagania pokarmu ponad 100ml w gora 15minut
Martwi mnie powrót krwawienia. Jutro musze spytać położnej czy to normalne.. Leci ze mnie jakbym miała okres, ale czy to byłoby realne 3 tygodnie po porodzie i podczas KP? Od czytania o tym w internecie juz mnie boli głowa..
Kochana u Ciebie po 3 tygodniach to jeszcze jest do przyjecia, choc jedna z dziewczyn pisala, ze lekarz do szpitala polozyl na dodatkowy zabieg oczyszczania, bo cos zalegalo.
U mnie krwawienie wrocilo po 6ciu tygodniach. Wczoraj wieczorem ustalo, ale przed chwila jak zaczelam lazic znowu polecialo. Czekam do piatku i zobacze co hv mi powie. Troszke mnie to martwi.