reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Listopadowe mamy 2018

Witam dziewczyny
U nas niechce przechwalac ale od wczoraj bez ulewania noc też dobrze zjadła o 21.30 później o 01.30 I o 5.00 I nieulala teraz śpi jeszcze
Mam pytanie moja chcę spać tylko na brzuchu nie lubi na pleckach na boku jak ja położę to się przekreci na brzuch w nocy śpi ż nami na kolderce poduszki pod kolderka i pod olecki dałam jej zwiniety koc żeby się nie odwróciła czy wy śpicie że swoimi pociechami
 
reklama
@Kelyana jak tam Twoja niunia przyturella ?? Moj dzis calutki dzien przy mnie. Raptem chwilke pogapil sie w karuzele i troszke sam pospal w koszu z moja „pachnaca” koszulka, a tak to albo spi na mnie, albo wtulony we mnie i nie ma opcji zebym sie odsunela. Jak buczal to pierwsze lezki w kacikach oczu mu sie pokazaly, wiec u nas to raczej bankowo skok rozwojowy.

@Weronikakrz jak z ulewaniem u Was ?? Pojechaliscie na pogotowie jak planowalas ??

@Mama Zuzi i Antosia jak tam Tomcio cyconcio ??

@Dita_333 opowiesz nam kiedys jak to u Ciebie z karmieniem bylo, bo wiem ze mieszanie karmilas, a pozniej na sam cyc przeszliscie. Jak Kubulek sie miewa ??
U nas beznadzieja obie chyba maja skok bo nie poznaje dzieci. Kaja zawsze była przylepa ale Dora tez zaczęła dawać w tyłek. Wczoraj od 22 obie płakały na zmianę. Najedzone, suche, przytulane a ciagle pisk i krzyk. I to nie takie ze je coś boli tylko marudzenie. Kaja zjadła o 2 w nocy i krzyczała pół godziny nie wiadomo o co i dopiero na mnie zasnęła. Przez to nie mogłam drugiej nakarmić i mąż musiał dac jej butelkę. Mam nadzieje ze potrwa to pare dni i wrócą do normy bo wykańcza mnie to psychicznie.
 
Cześć dziewczyny..
Trochę się ogarnęłam już po porodzie i nawet nadrobiłam ostatnie dni i posty. Gratuluję nowym mamusiom! :)

U nas malutka jest cudna, chociaż dzisiaj cała noc przepłakana. Moje cc pod względem fizycznym wspominam bardzo dobrze. Pierwsze kilka godzin "po" było potwornym bólem, ale później wstałam bez problemu i na następny dzień zajmowałam się Alą. Szwy ściągnięte, blizna ładnie się goi. Powiem Wam za to, że pod względem psychicznym dopiero dochodzę do siebie. Trafiłam w szpitalu na okropną zmianę, chwilę przed cc musiałam się kłócić żebym mogła zadzwonić do męża, bo położna "nie ma czasu, musi podać antybiotyk, lekarze nie będą na mnie czekali". Z emocji zapomniałam zdjąć majtek, znowu zostałam zmieszana z błotem... Na sali podczas cięcia lekarka cały czas na głos komentowała jak to musi zszywać mój okropny tłuszcz, cały czas słyszałam komentarze na temat mojej wagi (mam nadwagę i jestem tego świadoma...). Przy ściąganiu opatrunku pani doktor musiała jeszcze dodać komentarz, że "musieli użyć mocny plaster NA TYLE CIAŁA". Ważę więcej, ale bez przesady, w ciąży nie przytyłam dużo, jadłam w miarę zdrowo, wyniki miałam bardzo dobre, po prostu przytyłam 10 kg przed ciążą i nie zdążyłam zrzucić. Powiem Wam, że jedyne czego żałuję to tego, że nie było na dyżurze mojej pani doktor...
Po cesarce nie miałam w ogóle pokarmu, mała próbowała ssać, ale bardzo się złościła, w końcu dostała mm. Przychodziły położne i mówiły, że ja to karmiła nie będę, bo złe brodawki, Mała nie chwyci. Przychodziły następne mówiły, że będzie jadła, potrzeba czasu. No jeden wielki mętlik. Jak wróciliśmy do domu Ala jadła mm jedną dobę, a ja zaczęłam pracę z laktatorem, z płaczem ściągnęłam chyba 5 ml. Pokarm zaczął pojawiać się w czwartej dobie po cc. Teraz Malutka je moje mleko z butelki, ściągam co trzy godziny około 100 ml, nie wiem, czy to dużo, czy mało na ten etap, ale boję się żeby laktacja nie zanikła... Próbuję przystawiać,ale Mała potwornie się złości, a mi pęka serce. Dzisiaj zgodziła się przyjechać do nas pani, która jest doradcą laktacyjnym, moja ostatnia nadzieja na karmienie piersią. Jeżeli też powie, że to jest niemożliwe to odpuszczam i skupiam się na kpi. Przez pierwsze dni łzy leciały mi jak grochy jak nie mogłam karmić, a teraz myślę, że najważniejsze, że próbuję dać Jej moje mleko. Trochę ciężko z czasem, szczególnie w nocy, bo laktator co trzy godziny, później karmienie Malutkiej, czasami od razu, czasami budzi się za godzinę, gdzie między sesjami zostaje mi 15 minut na sen.

Mam nadzieję, że teraz już będę z Wami na bieżąco..
Miłego dnia :)!
 
widocznie mały tak reaguje na szczepionki, każde dziecko inne- niektórym nie jest kompletnie nic, a inne potrafią mieć wysoką gorączkę i być nieswoje kilka dni. To minie, tylko szkoda, bo Ty się męczysz. Szczepilaś darmowymi, czy 5w1/6w1 ?

moja ma dziś to samo. Od 11 rano do 00:30 spała może ze 2-3 godziny w sumie a tak ciągle je albo marudzi. Ma 3 tygodnie i myślę, że dopadł mnie kryzys laktacyjny, bo piersi "flaczki" a mała budzi się co godzinę/półtorej i je około godziny... Nie wiem z czego ona tam cycała, ale pewnie napędzala sobie laktacje na większe zapotrzebowanie. W ogóle cały dzień była nieswoja i ciągle tylko do cyca a jak ją odłożyłam to oczy jak pięć złotych i dalej do cyca... Czytałam, że taki kryzys może trwać nawet 3 dni. Dobrze, że teraz w nocy przespala 4h, bo byłam wykończona przez cały dzień.

Pytanie do mam posiadających szumisia. Pożyczyłam misia od koleżanki, ale on jest strasznie głośny!:szok: nie ma też na panelu wyciszania dźwięku ani innych opcji- jest tylko jeden przycisk. Wygląda jak oryginalny whisbear, ale wydaje mi się, że powinien mieć on jakieś inne opcje, a przynajmniej sciszanie tego potwornego hałasu? Jak to u Was wygląda?
Mam dokładnie tego: Link do: Whisbear Soft Szumiący Miś z Funkcją CrySensor
U nas takie niespanie było w sobotę. W niedzielę spała normalnie, za to wczoraj powtórka z rozrywki. Strasznie krzyczała, a ja nie wiedziałam o co chodzi. Przy cycu było ok, ale jak wypuszczała brodawkę to 5 min i płacz. W końcu dałam jej smoczka, przytuliłam jej buzię do gołego cycka, żeby smoczek nie wypadł, zgasiłam światło i pobujałam. Dopiero wtedy o 0.30 zasnęła i spała do 5.00. A mnie tak już głowa bolała, że nie miałam siły iść szukać paracetamolu. Nie umiem spać z nią w łóżku, a już tym bardziej na sobie, bo się boję, że ją zgniotę. No i mój mąż się rzuca przez sen. Jak spała w rożku między nami to przydusił ją ramieniem. Dobrze, że nie spałam i zareagowałam.
Może Twoje dziecko też zrobi sobie dzisiaj dzień przerwy w niespaniu :)

U nas beznadzieja obie chyba maja skok bo nie poznaje dzieci. Kaja zawsze była przylepa ale Dora tez zaczęła dawać w tyłek. Wczoraj od 22 obie płakały na zmianę. Najedzone, suche, przytulane a ciagle pisk i krzyk. I to nie takie ze je coś boli tylko marudzenie. Kaja zjadła o 2 w nocy i krzyczała pół godziny nie wiadomo o co i dopiero na mnie zasnęła. Przez to nie mogłam drugiej nakarmić i mąż musiał dac jej butelkę. Mam nadzieje ze potrwa to pare dni i wrócą do normy bo wykańcza mnie to psychicznie.
Podziwiam Cię. Mnie takie dnie wykańczają przy jednym dziecku, a Ty musisz dać radę z dwójką...

Cześć dziewczyny..
Trochę się ogarnęłam już po porodzie i nawet nadrobiłam ostatnie dni i posty. Gratuluję nowym mamusiom! :)

U nas malutka jest cudna, chociaż dzisiaj cała noc przepłakana. Moje cc pod względem fizycznym wspominam bardzo dobrze. Pierwsze kilka godzin "po" było potwornym bólem, ale później wstałam bez problemu i na następny dzień zajmowałam się Alą. Szwy ściągnięte, blizna ładnie się goi. Powiem Wam za to, że pod względem psychicznym dopiero dochodzę do siebie. Trafiłam w szpitalu na okropną zmianę, chwilę przed cc musiałam się kłócić żebym mogła zadzwonić do męża, bo położna "nie ma czasu, musi podać antybiotyk, lekarze nie będą na mnie czekali". Z emocji zapomniałam zdjąć majtek, znowu zostałam zmieszana z błotem... Na sali podczas cięcia lekarka cały czas na głos komentowała jak to musi zszywać mój okropny tłuszcz, cały czas słyszałam komentarze na temat mojej wagi (mam nadwagę i jestem tego świadoma...). Przy ściąganiu opatrunku pani doktor musiała jeszcze dodać komentarz, że "musieli użyć mocny plaster NA TYLE CIAŁA". Ważę więcej, ale bez przesady, w ciąży nie przytyłam dużo, jadłam w miarę zdrowo, wyniki miałam bardzo dobre, po prostu przytyłam 10 kg przed ciążą i nie zdążyłam zrzucić. Powiem Wam, że jedyne czego żałuję to tego, że nie było na dyżurze mojej pani doktor...
Po cesarce nie miałam w ogóle pokarmu, mała próbowała ssać, ale bardzo się złościła, w końcu dostała mm. Przychodziły położne i mówiły, że ja to karmiła nie będę, bo złe brodawki, Mała nie chwyci. Przychodziły następne mówiły, że będzie jadła, potrzeba czasu. No jeden wielki mętlik. Jak wróciliśmy do domu Ala jadła mm jedną dobę, a ja zaczęłam pracę z laktatorem, z płaczem ściągnęłam chyba 5 ml. Pokarm zaczął pojawiać się w czwartej dobie po cc. Teraz Malutka je moje mleko z butelki, ściągam co trzy godziny około 100 ml, nie wiem, czy to dużo, czy mało na ten etap, ale boję się żeby laktacja nie zanikła... Próbuję przystawiać,ale Mała potwornie się złości, a mi pęka serce. Dzisiaj zgodziła się przyjechać do nas pani, która jest doradcą laktacyjnym, moja ostatnia nadzieja na karmienie piersią. Jeżeli też powie, że to jest niemożliwe to odpuszczam i skupiam się na kpi. Przez pierwsze dni łzy leciały mi jak grochy jak nie mogłam karmić, a teraz myślę, że najważniejsze, że próbuję dać Jej moje mleko. Trochę ciężko z czasem, szczególnie w nocy, bo laktator co trzy godziny, później karmienie Malutkiej, czasami od razu, czasami budzi się za godzinę, gdzie między sesjami zostaje mi 15 minut na sen.

Mam nadzieję, że teraz już będę z Wami na bieżąco..
Miłego dnia :)!
Współczuję Ci tych przeżyć... :( Tak źle trafić to trzeba mieć okropnego pecha... Boisz się samej operacji, a jeszcze ci dokładają... Powodzenia z kp. Daj znać co powiedziała ta doradca.
 
U nas beznadzieja obie chyba maja skok bo nie poznaje dzieci. Kaja zawsze była przylepa ale Dora tez zaczęła dawać w tyłek. Wczoraj od 22 obie płakały na zmianę. Najedzone, suche, przytulane a ciagle pisk i krzyk. I to nie takie ze je coś boli tylko marudzenie. Kaja zjadła o 2 w nocy i krzyczała pół godziny nie wiadomo o co i dopiero na mnie zasnęła. Przez to nie mogłam drugiej nakarmić i mąż musiał dac jej butelkę. Mam nadzieje ze potrwa to pare dni i wrócą do normy bo wykańcza mnie to psychicznie.
Oj współczuję. Moja wczoraj też tylko cycai tryb czuwania . Od21 jak tata szykował się do pracy do22wlaczyla tryb mega syreny i nic nieszlo uspokoić. Jak zasnęła wymęczona po 22to wstała po 4 a matki cyce bolące że szok...
Witam dziewczyny
U nas niechce przechwalac ale od wczoraj bez ulewania noc też dobrze zjadła o 21.30 później o 01.30 I o 5.00 I nieulala teraz śpi jeszcze
Mam pytanie moja chcę spać tylko na brzuchu nie lubi na pleckach na boku jak ja położę to się przekreci na brzuch w nocy śpi ż nami na kolderce poduszki pod kolderka i pod olecki dałam jej zwiniety koc żeby się nie odwróciła czy wy śpicie że swoimi pociechami
Ja czasem jak są ciężkie nocki to zostawiam u nas w łóżku a wcześniej byłam temu przeciwna . Zawsze to bliżej poprzytula jakby się obudziła.
Cześć dziewczyny..
Trochę się ogarnęłam już po porodzie i nawet nadrobiłam ostatnie dni i posty. Gratuluję nowym mamusiom! :)

U nas malutka jest cudna, chociaż dzisiaj cała noc przepłakana. Moje cc pod względem fizycznym wspominam bardzo dobrze. Pierwsze kilka godzin "po" było potwornym bólem, ale później wstałam bez problemu i na następny dzień zajmowałam się Alą. Szwy ściągnięte, blizna ładnie się goi. Powiem Wam za to, że pod względem psychicznym dopiero dochodzę do siebie. Trafiłam w szpitalu na okropną zmianę, chwilę przed cc musiałam się kłócić żebym mogła zadzwonić do męża, bo położna "nie ma czasu, musi podać antybiotyk, lekarze nie będą na mnie czekali". Z emocji zapomniałam zdjąć majtek, znowu zostałam zmieszana z błotem... Na sali podczas cięcia lekarka cały czas na głos komentowała jak to musi zszywać mój okropny tłuszcz, cały czas słyszałam komentarze na temat mojej wagi (mam nadwagę i jestem tego świadoma...). Przy ściąganiu opatrunku pani doktor musiała jeszcze dodać komentarz, że "musieli użyć mocny plaster NA TYLE CIAŁA". Ważę więcej, ale bez przesady, w ciąży nie przytyłam dużo, jadłam w miarę zdrowo, wyniki miałam bardzo dobre, po prostu przytyłam 10 kg przed ciążą i nie zdążyłam zrzucić. Powiem Wam, że jedyne czego żałuję to tego, że nie było na dyżurze mojej pani doktor...
Po cesarce nie miałam w ogóle pokarmu, mała próbowała ssać, ale bardzo się złościła, w końcu dostała mm. Przychodziły położne i mówiły, że ja to karmiła nie będę, bo złe brodawki, Mała nie chwyci. Przychodziły następne mówiły, że będzie jadła, potrzeba czasu. No jeden wielki mętlik. Jak wróciliśmy do domu Ala jadła mm jedną dobę, a ja zaczęłam pracę z laktatorem, z płaczem ściągnęłam chyba 5 ml. Pokarm zaczął pojawiać się w czwartej dobie po cc. Teraz Malutka je moje mleko z butelki, ściągam co trzy godziny około 100 ml, nie wiem, czy to dużo, czy mało na ten etap, ale boję się żeby laktacja nie zanikła... Próbuję przystawiać,ale Mała potwornie się złości, a mi pęka serce. Dzisiaj zgodziła się przyjechać do nas pani, która jest doradcą laktacyjnym, moja ostatnia nadzieja na karmienie piersią. Jeżeli też powie, że to jest niemożliwe to odpuszczam i skupiam się na kpi. Przez pierwsze dni łzy leciały mi jak grochy jak nie mogłam karmić, a teraz myślę, że najważniejsze, że próbuję dać Jej moje mleko. Trochę ciężko z czasem, szczególnie w nocy, bo laktator co trzy godziny, później karmienie Malutkiej, czasami od razu, czasami budzi się za godzinę, gdzie między sesjami zostaje mi 15 minut na sen.

Mam nadzieję, że teraz już będę z Wami na bieżąco..
Miłego dnia :)!
Współczuję ci naprawdę takie przeżycia długo zostaja w pamięci. Ja trafiłam na super zmianę panie mile, doktor który nazywał mnie "coreczko" . Pani która zszywala mnie godzinę a my się śmialiśmy. Fakt mąż był niedaleko za drzwiami to też na pewno dużo robi. Trzymam mega kciuki za karmienie żeby się udało. Powodzenia
 
Po wizycie położnej, Maja ma za 3 dni 2 miesiące i waży 4kg070
Znów CAŁA nieprzespana noc.. I już wiem czemu..

Idzie jej ząb..... Tak czuję pod palcem
Gratulacje!!Ale słodziutka [emoji4]
Wow, jak szybko! Zwłaszcza ze ona jest wcześniakiem! W ogóle Maja Ci się mogą szybko rozwija, już wcześniej pisałaś o np łzach czy bąbelkach ze śliny... jakby była starsza a nie młodsza względem planowanego porodu :)

@fiolka współczuje :( wkurzające jest to ze tyle zależy od tego na jaka zmianę w szpitalu trafiamy :/

@mayfly mnie ten szumis strasznie denerwuje :p dostaliśmy go, ale uważam ze nie jest wart takich pieniędzy, strasznie przereklamowany
 
Cześć dziewczyny..
Trochę się ogarnęłam już po porodzie i nawet nadrobiłam ostatnie dni i posty. Gratuluję nowym mamusiom! :)

U nas malutka jest cudna, chociaż dzisiaj cała noc przepłakana. Moje cc pod względem fizycznym wspominam bardzo dobrze. Pierwsze kilka godzin "po" było potwornym bólem, ale później wstałam bez problemu i na następny dzień zajmowałam się Alą. Szwy ściągnięte, blizna ładnie się goi. Powiem Wam za to, że pod względem psychicznym dopiero dochodzę do siebie. Trafiłam w szpitalu na okropną zmianę, chwilę przed cc musiałam się kłócić żebym mogła zadzwonić do męża, bo położna "nie ma czasu, musi podać antybiotyk, lekarze nie będą na mnie czekali". Z emocji zapomniałam zdjąć majtek, znowu zostałam zmieszana z błotem... Na sali podczas cięcia lekarka cały czas na głos komentowała jak to musi zszywać mój okropny tłuszcz, cały czas słyszałam komentarze na temat mojej wagi (mam nadwagę i jestem tego świadoma...). Przy ściąganiu opatrunku pani doktor musiała jeszcze dodać komentarz, że "musieli użyć mocny plaster NA TYLE CIAŁA". Ważę więcej, ale bez przesady, w ciąży nie przytyłam dużo, jadłam w miarę zdrowo, wyniki miałam bardzo dobre, po prostu przytyłam 10 kg przed ciążą i nie zdążyłam zrzucić. Powiem Wam, że jedyne czego żałuję to tego, że nie było na dyżurze mojej pani doktor...
Po cesarce nie miałam w ogóle pokarmu, mała próbowała ssać, ale bardzo się złościła, w końcu dostała mm. Przychodziły położne i mówiły, że ja to karmiła nie będę, bo złe brodawki, Mała nie chwyci. Przychodziły następne mówiły, że będzie jadła, potrzeba czasu. No jeden wielki mętlik. Jak wróciliśmy do domu Ala jadła mm jedną dobę, a ja zaczęłam pracę z laktatorem, z płaczem ściągnęłam chyba 5 ml. Pokarm zaczął pojawiać się w czwartej dobie po cc. Teraz Malutka je moje mleko z butelki, ściągam co trzy godziny około 100 ml, nie wiem, czy to dużo, czy mało na ten etap, ale boję się żeby laktacja nie zanikła... Próbuję przystawiać,ale Mała potwornie się złości, a mi pęka serce. Dzisiaj zgodziła się przyjechać do nas pani, która jest doradcą laktacyjnym, moja ostatnia nadzieja na karmienie piersią. Jeżeli też powie, że to jest niemożliwe to odpuszczam i skupiam się na kpi. Przez pierwsze dni łzy leciały mi jak grochy jak nie mogłam karmić, a teraz myślę, że najważniejsze, że próbuję dać Jej moje mleko. Trochę ciężko z czasem, szczególnie w nocy, bo laktator co trzy godziny, później karmienie Malutkiej, czasami od razu, czasami budzi się za godzinę, gdzie między sesjami zostaje mi 15 minut na sen.

Mam nadzieję, że teraz już będę z Wami na bieżąco..
Miłego dnia :)!
Ło mamusiu, wspolczuje glupoch tekstów. Ja tez mam nadwage i podejrzewam, ze wieksza niz Ty, ale ani jednego zlego slowa nie usłyszałam od lekarza. Oczywiscie w rozmowie mowil, ze ze wzgledu na wage np uzyl takich a nie innych szwow, albo jeszcze w ciąży, ze gorzej widac na usg przez to, ale zawsze bylo to grzeczne. Ciesze sie, ze dochodzisz juz do siebie. Teraz Ty i malutka jestescie najwazniejsze. Trzymam kciuki za kp a jak nie to kpi tez jest super. Najwazniejsze, żeby brzuszek byl pelen.
 
Wow, jak szybko! Zwłaszcza ze ona jest wcześniakiem! W ogóle Maja Ci się mogą szybko rozwija, już wcześniej pisałaś o np łzach czy bąbelkach ze śliny... jakby była starsza a nie młodsza względem planowanego porodu :)

@fiolka współczuje :( wkurzające jest to ze tyle zależy od tego na jaka zmianę w szpitalu trafiamy :/

@mayfly mnie ten szumis strasznie denerwuje :p dostaliśmy go, ale uważam ze nie jest wart takich pieniędzy, strasznie przereklamowany
Fakt trochę przereklamowany. Nowego bym na pewno nie kupiła w takiej cenie,bo 2 stowki to przegięcie.
 
reklama
Cześć dziewczyny..
Trochę się ogarnęłam już po porodzie i nawet nadrobiłam ostatnie dni i posty. Gratuluję nowym mamusiom! :)

U nas malutka jest cudna, chociaż dzisiaj cała noc przepłakana. Moje cc pod względem fizycznym wspominam bardzo dobrze. Pierwsze kilka godzin "po" było potwornym bólem, ale później wstałam bez problemu i na następny dzień zajmowałam się Alą. Szwy ściągnięte, blizna ładnie się goi. Powiem Wam za to, że pod względem psychicznym dopiero dochodzę do siebie. Trafiłam w szpitalu na okropną zmianę, chwilę przed cc musiałam się kłócić żebym mogła zadzwonić do męża, bo położna "nie ma czasu, musi podać antybiotyk, lekarze nie będą na mnie czekali". Z emocji zapomniałam zdjąć majtek, znowu zostałam zmieszana z błotem... Na sali podczas cięcia lekarka cały czas na głos komentowała jak to musi zszywać mój okropny tłuszcz, cały czas słyszałam komentarze na temat mojej wagi (mam nadwagę i jestem tego świadoma...). Przy ściąganiu opatrunku pani doktor musiała jeszcze dodać komentarz, że "musieli użyć mocny plaster NA TYLE CIAŁA". Ważę więcej, ale bez przesady, w ciąży nie przytyłam dużo, jadłam w miarę zdrowo, wyniki miałam bardzo dobre, po prostu przytyłam 10 kg przed ciążą i nie zdążyłam zrzucić. Powiem Wam, że jedyne czego żałuję to tego, że nie było na dyżurze mojej pani doktor...
Po cesarce nie miałam w ogóle pokarmu, mała próbowała ssać, ale bardzo się złościła, w końcu dostała mm. Przychodziły położne i mówiły, że ja to karmiła nie będę, bo złe brodawki, Mała nie chwyci. Przychodziły następne mówiły, że będzie jadła, potrzeba czasu. No jeden wielki mętlik. Jak wróciliśmy do domu Ala jadła mm jedną dobę, a ja zaczęłam pracę z laktatorem, z płaczem ściągnęłam chyba 5 ml. Pokarm zaczął pojawiać się w czwartej dobie po cc. Teraz Malutka je moje mleko z butelki, ściągam co trzy godziny około 100 ml, nie wiem, czy to dużo, czy mało na ten etap, ale boję się żeby laktacja nie zanikła... Próbuję przystawiać,ale Mała potwornie się złości, a mi pęka serce. Dzisiaj zgodziła się przyjechać do nas pani, która jest doradcą laktacyjnym, moja ostatnia nadzieja na karmienie piersią. Jeżeli też powie, że to jest niemożliwe to odpuszczam i skupiam się na kpi. Przez pierwsze dni łzy leciały mi jak grochy jak nie mogłam karmić, a teraz myślę, że najważniejsze, że próbuję dać Jej moje mleko. Trochę ciężko z czasem, szczególnie w nocy, bo laktator co trzy godziny, później karmienie Malutkiej, czasami od razu, czasami budzi się za godzinę, gdzie między sesjami zostaje mi 15 minut na sen.

Mam nadzieję, że teraz już będę z Wami na bieżąco..
Miłego dnia :)!
Nie poddawaj się tak szybko, mi przestawienie dziewczyn na piers zajęło 2 tygodnie! Dora jak pierwszy raz dostała sutka do buzi poprawnie przystawiona przed polozna to zrobiła tak :O i nawet nie ssała. Przeszliśmy przez etap piersi z nakładka silikonowa, fochów, gryzienia, płaczków, ale uparcie dostawialam każda przed butelka i za jakiś czas pieknie zaczęły jeść. Teraz jak patrzę na ten czas to wydaje mi się że to poszło raz dwa, ale jak to przeżywałam szczególnie tuz po porodzie to miałam wrażenie ze nic nie wychodzi, jestem do dupy, szkodzę i mecze dzieci bo na pewno im zaszkodzę, zagłodzę i wogole to nie ma sensu. Bardzo mi pomogła polozna środowiskowa i doradca laktacyjny, wiec nie bój się szukać pomocy.
 
Do góry