reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Listopadowe mamy 2018

@Kredka_na_baterie gratulacje! Jakoś Twój opis porodu napawa optymizmem :)

@Kacprysiowo też miałam taki śluz, teraz już trochę mniej, ale jeszcze tydzień temu było go sporo.

@urs kciuki, żeby jednak coś samo ruszyło i nie skończyło się cesarką.

A ja byłam na wizycie. Mała waży już 3400, mniej więcej, przepływy w porządku, pani doktor mówi, że dobrze Jej w brzuszku i nic jak na razie nie zapowiada wyjścia, w poniedziałek mam się zgłosić na ktg, chyba, że wcześniej będę czuła słabsze ruchy to mam przyjechać wcześniej. No, a jak to powiedziała, w skali od 0 do 10 moje przygotowanie szyjki do porodu w optymistycznej wersji to 1 xD Więc w nosie mam już te wszystkie sposoby, bo po tych wygibasach i kilometrowych spacerach to tylko kręgosłup mi wysiadł, a szyjki nie ruszyło :p A poród w szpitalu wywołują tydzień po terminie jak nic się nie będzie działo, więc może Ala czeka na Mikołajki, czy coś ;)

Ale powiem Wam, że trochę Wam zazdroszczę, że już macie ze sobą maluszki, a trochę to dla mnie takie nieoczywiste i abstrakcyjne, że już niedługo też będziemy razem...

Też właśnie z jednej strony zazdroszczę ale w sumie wiem że to już niedługo i nas czeka.
Mój mąż ma teraz nocki i jakoś boje się że to w tedy mnie złapie. Na szczęście mąż ma blisko i po 20mintach będzie w domu.

Wczoraj jak zasnełam po godzinie się obudziłam z bólem brzucha i z przerażeniem zastanawiałam się czy to będzie dziś . Naszły mnie duże obawy przed porodem . Wcześniej byłam dzielna ale w nocy aż się przerazilam . Czekam dzielnie więc na swoją kolej
 
reklama
A cesarka na życzenie czy taka decyzja lekarzy?..

No widzisz chyba nie ma jakiejś złotej zasady. U Ciebie w razie czego konieczna jest cesarka a ja mogę tydzień przenieść i wtedy na wywołanie. Nie rozumiem kompletnie skąd takie różnice.

@SlodkaM moja Lena się nie obróciła. Dzisiaj 36+5, w poniedziałek na wizycie ważyła już około 2.800kg i ginekolog nie widzi szans na obrót, choć cuda się przecież zdarzają. No, ale jak nic się wcześniej nie wydarzy to 17.12 cc
 
Malutka przyszła na świat o godz. 06:20 :)
Miałam super skład, położne do rany przyłóż, a neonatologiem była moja koleżanka ze studiów :D Jak mnie zobaczyła w makijażu itp. to się śmiać zaczęła.

Do szpitala pojechałam przed północą. Miałam 4 cm rozwarcia, szyjka zgładzona. USG niemiarodajane- główka była tak nisko, że nie dało się jej prawidłowo zmierzyć. Dyżurna gin jakoś się pomęczyła i powiedziała, że mała waży 4120g +/- 400g... Pytała czy decyduje się rodzić siłami natury. Odpowiedziałam, że chcę spróbować. Cały czas miałam w myślach, że to tylko moment tak naprawdę i nadzieję, że mój mąż wymodlił dla mnie wszystko co najlepsze ;) Po bardzo krótkim czasie na sali porodowej było 5cm. Położna badając mnie, celowo lub nie, przebiła pęcherz płodowy. Ale wód poleciało tylko trochę. I leciało w sumie do końca. Skurcze były coraz mocniejsze, ale cały czas nieregularne. W sumie to miałam taką serię skurczy, a potem przerwę. Koło 2 chciałam znieczulenie, żeby troszkę odpocząć, ale jak mnie zbadała, to okazało się, że już po ptokach- rozwarcie 8cm. Za chwilę było już 10. I to było do przejścia. Nawet sobie foty z mężem robiliśmy. Mąż był w szoku, że tak super to znosze (jako ratownik medyczny ma porównanie ;) Ale tak naprawdę prawdziwy ból dopiero miał nadejść... Bóle z krzyża miałam cały czas, najbardziej na początku i końcu porodu. Przy całkowitym rozwarciu bardzo się nasiliły. I mimo rozwarcia nie czułam partych. W pewnym momencie przyszła druga położna, taka kobitka koło 50tki i dała mi piłkę. Ta kobieta to był anioł! Mąż mną bujał, na skurczu mną skakał i masował plecy. Wtedy naprawdę mocno zaczęło boleć. A zaznaczę, że ja do mazgajów nie należę ;) W każdym razie nie krzyczałam i nie płakałam ;) W końcu podłączyli mi oksytocynę i akcja nabrała tempa w minuty. Zaczęły się parte. Mąż na początku trzymał mi nogę, potem głowę przyginał do klatki i razem z położna kibicowali, że jeszcze chwila, bo już widać czarne gęste włosy [emoji173]️ Urodziłam na kilku partych. W ostatnim skurczu głowę i resztę ciała- położna widziała że skurcz słabnie dlatego ucisnela mi brzuch i pomogła do końca wyjść małej :) Nacięli mnie trochę, a z drugiej strony minimalnie pękłam. Mam założone szwy rozpuszczalne. Tam gdzie byłam nacinana 4. Więc nie jest źle ;) Łożysko niestety nie wyszło w całości i byłam łyżeczkowana. W tym czasie zabrali malutką do pomiarów i badania, a ze mnie się śmiali, bo leżałam i w tym czasie co leżeczkowali jadłam banana. Czułam mega głód i pragnienie ;) Potem mnie zszyli i oddali maleństwo. Niunia jest cudowna [emoji173]️ mąż płakał od razu, a ja leżałam i do mnie nie docierało, że to się dzieje naprawdę [emoji173]️[emoji173]️[emoji173]️ łzy przyszły po minutach jak tylko przystawiłam ją do piersi. Cudowny widok!
To był mój pierwszy poród. Zawsze myślałam, że jestem z tych co nie dadzą rady. A przetrwałam (dzięki mężowi i położnej, która mną super kierowała) , były gorsze i lepsze chwile, ale tak naprawdę to tak krótki ból... a szczęście na całe życie [emoji173]️

Zaraz dodam zdjęcia na prywatnym ;) I dodam tylko, że moje nadzieję okazały się słuszne- malutka waży 3800g, 57 cm długa ;) Także na całe szczęście mniej niż przewidywano :)

Gratuluję[emoji8] brawo dla dzielnej mamy [emoji5][emoji16]
 
@SlodkaM moja Lena się nie obróciła. Dzisiaj 36+5, w poniedziałek na wizycie ważyła już około 2.800kg i ginekolog nie widzi szans na obrót, choć cuda się przecież zdarzają. No, ale jak nic się wcześniej nie wydarzy to 17.12 cc
Mój pierwszy syn urodził się 17.12 :) :) i też cesarką
 
Dziewczyny, czy to prawda, że nawet jak jest planowane cc to dobrze jak wcześniej odejdą wody lub pojawią się skurcze? Że wtedy dziecko jest gotowe i nie jest to takie wyciąganie dziecka na siłę z brzuszka... Uświadomcie mnie proszę
Nie wiem jak się ma do sprawy odejście wód, bo nie zawsze po odejściu pojawiają się skurcze. Ale cała akcja skurczowa przed cesarka jest lepsza, bo przygotowuje dziecko do wyjścia na świat, a nie jest że tak powiem "wydarte z brzucha " tak nagle. Jak pojawiają się skurcze to stymulują zakonczenia nerwowe u dziecka. A druga sprawa, tylko nie wiem czy to prawda, ale ponoć przy cesarce "na zimno" są częściej problemy z laktacja niż przy cesarce poprzedzonej skurczami, bo to jakieś działanie hormonów :)
 
Nie wiem jak się ma do sprawy odejście wód, bo nie zawsze po odejściu pojawiają się skurcze. Ale cała akcja skurczowa przed cesarka jest lepsza, bo przygotowuje dziecko do wyjścia na świat, a nie jest że tak powiem "wydarte z brzucha " tak nagle. Jak pojawiają się skurcze to stymulują zakonczenia nerwowe u dziecka. A druga sprawa, tylko nie wiem czy to prawda, ale ponoć przy cesarce "na zimno" są częściej problemy z laktacja niż przy cesarce poprzedzonej skurczami, bo to jakieś działanie hormonów :)

Dziękuje za odpowiedź. Choć to dla mnie trochę przerażajace, bo jak mi odejdą wody lub zaczną się skurcze to mam jechać do szpitala i od razu mnie będą kroić. No, ale niewiadomo jak będzie.
 
@Kredka_na_baterie gratuluje :) pieknie to opisałaś.
@Kelyana kazali mi sie wstawic o 7 ,i niby 7:30 planowany zabieg co wiadomo ze nigdy tak nie jest wiec 22 powinnam mieć cc bo po co by mi kazali przyjść tak wczas..normalnie gdyby bylo na drugi dzien to popołudniu czy cos :)
No zobaczymy , lekki stres sie pojawia nie ukrywam bo wiadomo ze roznie bywa ;/
Jak wogole Cie przygotowali do cc mialas jakies badania krwi moczu badanie od dolu jakies ? Co robia ? Kurde człowiek sie dopiero teraz stresowac zaczyna;(
mirfologie dzień wcześniej i tyle:) kazali się umyc plyn dezynfekującym plus czopek glicerynowy rano. Jak możesz to zrób lewatywę dzień wcześniej ;) chociaż w sumie ja nie mialam mega problemów czy boleści po zabiegu. Idź normalnie na izbę, skierują Cię na oddział i później się zaopiekują. Na ogół dzień wcześniej jest ustalona kolejność zabiegów wiec możesz zapytać która w kolejce jesteś położnej.
 
reklama
Do góry