Ja nawet o tym myślałam na początku, moje znajome mają takie depozyty i nawet mnie do tego namawiały, tak samo, jak te piękne ulotki mówiące o cudownym uzdrowieniu, ale jak się już bardziej człowiek wczyta, to okazuje się, że więcej wad niż potencjalnych zalet, a koszt, nie ukrywajmy, ogromny.
Bo nagle okazuje się, że, jak napisała
@Balonsbalons , jedna porcja wystarczy tylko na wyleczenie dziecka do 30kg (w przypadku białaczek i to za mało), raczej nie wykorzystuje się jej do przeszczepów własnych, a ryzyko wystąpienia chorób, które można tym leczyć u małego dziecka to jakiś 1%. Rozumiem rodziców, które mają chore starsze dziecko i zamierzają tą krew od razu wykorzystać, albo mają obciążenia genetyczne jakimiś chorobami, w innym przypadku to pieniądze wyrzucone w błoto. Ale kto wie, co powie medycyna za 10 lat?
Dziewczyny, jakoś ostatnio nie mam weny, żeby pisać, tylko Was poczytuję. U Was tyle się dzieje, macie codzienne sprawy, dzieci itp, a ja tylko leżę w domu i każdy dzień wygląda tak samo
ostatnio odwiedzili mnie znajomi z pracy i aż zapragnęłam wrócić, jak zaczęli opowiadać, co słychać w robocie
i wiecie co, cieszę się na te wszystkie obowiązki związane z przyjściem dziecka na świat, bo wreszcie będzie się coś działo i będzie ciągle coś do zrobienia, a to siedzenie bezczynnie już mnie powoli dobija... trochę się czuję, jakbym nie miała po co wstawać następnego dnia rano, bo i tak nic tego dnia nie zrobię i minie jak każdy poprzedni. Chyba dopada mnie jakaś jesienna chandra
Witam nowe Mamy!