No dobra, to ja mogę powiedzieć, że moje spojenie ma się dobrze! Jasiek podobno przytył ok 400g, więc jest też ok, ale główka nisko, jeszcze można ją odsunąć (zupełnie nie wiem, po co mi to lekarz powiedział), ale rozwarcie mam na opuszek
i że spokojnie, w terminie mam przyjść do szpitala na ktg, jak nie ruszymy to będzie CC... czyli jednym słowem, mój doktor chce zarobić, bo on to robi odpłatnie... I tak zastanawiamy się z narzeczonym - cała ciąża przebiegała pomyślnie, ale mieliśmy "zakaz" na przytulanie (on zawsze mówił że możemy, ale może coś się stać, co wpędzało nas w poczucie winy gdyby faktycznie coś się wydarzyło), na wszystko dmuchać, brzuszka nie dotykać, bo zwiastun przedwczesnego porodu... tylko po co? Już rozumiem, dlaczego wszyscy się śmiali, że to trochę nienormalne podejście i nastawiony jest na zarobek... jestem trochę zawiedziona, że w ten sposób to wszystko poszło... on nawet zapomniał, że to koniec ciąży! Jezu! Ostatni raz z nim współpracuję, mam wrażenie, jakbym... straciła zaufanie.
Tak, czy inaczej, może trochę za późno, ale kupiłam herbatkę z liści malin i może w końcu (Boże) po raz pierwszy przytulę partnera... chociaż jestem pełna sprzeczności...