Balonsbalons czekamy na wiadomość od Ciebie.
Ja po lekarzu, na szczęście to tylko przeziębienie. Ale wiadomo córce leci z nosa jak z kranu, łzawią oczy to jest marudna i jeszcze bardziej na nie niż zwykle.
A co do męża to muszę trochę sprostować. Bo owszem pomaga, był teraz ze mną u lekarza z córką, bo ona tak kopie przy badaniach, że strach jak by mi ten brzuch obkopała. Chodził z nią na godzinę na plac zabaw jak go poprosiłam. W nocy teraz ona spała z nim a ja w innym pokoju, niestety mimo to się budziłam. Jedyne co, to pytałam go ile ma jeszcze pracy = zleceń na ten miesiąc, to stwierdził, że jak coś tam podpisze to trochę będzie miał. No to trochę mnie zniesmaczyło, bo córka chora ciężki czas, a ja czuje że gorzej to znoszę. Kiedyś sobie chodziłam do mamy z córką, tyle że tam jest kawałek i po takim spacerze jednak mnie wczoraj bolało, jakbym miała głaz tam na dole. A jednak coś cały dzień z córką trzeba robić, nie może siedzieć cały czas w domu, zwłaszcza teraz jak jest chora. Cały czas wyciąga rączki, by ją brać na ręce, a ja długo ją nie ponoszę (jednak to 14kg), zresztą wszyscy krzyczą żebym tego nie robiła. Jeśli chodzi o pieniądze, to uważam, że nie musi aż tyle tego brać, bo mamy odłożone właśnie na ten czas i po urodzeniu drugiej córki, miał przystopować i mi pomagać. Niestety ja nie wiem nigdy ile dokładnie ma tej pracy, kiedy skończy pracę, mówi że ma mało, a co chwilę znika w pokoju i coś tam robi, w sensie pracuje.